
Autor zdjęcia: Aleksandra Mulier
Smuda wraca do Łęcznej. "Z Ekstraklasy spadliśmy przez korupcję!"
Franciszkowi Smudzie mimo 70 lat na karku ciągle nie jest w głowie przejście na emeryturę. Po odejściu z Widzewa Łódź w czerwcu tylko przez niespełna pięć miesięcy pozostawał bez zatrudnienia. Znów objął Górnik Łęczna, z którym ma wrócić teraz do I ligi, a w sezonie 2016/17 spadł z Ekstraklasy. Jednak jak sam mówi, ówczesna relegacja nie odbyła się w czysty sposób.
O planowanym powrocie Franciszka Smudy do Górnika Łęczna poinformował już w połowie października Janekx89. Nie mogło się to odbyć jednak natychmiastowo, gdyż były selekcjoner reprezentacji Polski musiał przejść rehabilitację po urazie kolana. Na chwilę łęcznian miał więc poprowadzić Marcin Broniszewski, jego asystent w ostatnich klubach.
Ostatecznie Smuda Górnika objął w środę. – Wierzymy, że dzięki trenerowi wrócimy na właściwy tor, który na najbliższej stacji prowadzi do pierwszej ligi – powiedział w rozmowie z oficjalną stroną klubu Sebastian Buczak, członek Zarządu. Obecna sytuacja w tabeli nie jest najgorsza. "Zielono-czarni" są na szóstej pozycji i mają na półmetku rozgrywek sześć punktów straty do miejsca premiowanego awansem.
Tym samym cała misja teoretycznie może się spokojnie powieść, aczkolwiek dziwimy się 70-letniemu trenerowi, że jeszcze mu się chce. Pieniędzy ma w bród, mógłby odpoczywać i podróżować. Widać jednak, że brakuje mu ciągle adrenaliny.
Zaskakiwać może też podejście włodarzy z Łęcznej. Odejście Smudy z Widzewa Łódź było prawdopodobnie najlepszą możliwą decyzją klubu, bo teraz pod wodzą Radosława Mroczkowskiego RTS szturmem bierze II ligę. Widzew za Smudy wprawdzie liderował na czwartym poziomie rozgrywkowym, ale grał słabo i męczył kibiców. Franz został zwolniony na kolejkę przed końcem.
— Górnik Łęczna (@zielono_czarni) 7 listopada 2018
Tymczasem teraz szansę odbudowy klubu postanowili dać mu w Łęcznej, z którą dwa sezony temu spadł z Ekstraklasy. Jak jednak twierdzi w rozmowie z Kurierem Lubelskim, w grę wchodziły wówczas sprawy pozasportowe. - Gdyby wtedy funkcjonował system VAR, to na pewno Górnik Łęczna do dziś grałby w Ekstraklasie. Drużyna spadła, ale nie ze swojej winy, a - można już to powiedzieć głośno - to była korupcja i w tej korupcji się znaleźliśmy.
Smuda nie przedstawił żadnych szczegółów. Nie wiadomo, czy miał na myśli własnych graczy, przeciwników czy sędziów. To wszystko pozostanie w sferze domysłów. Jeśli naprawdę uważa, że spadł z ligi przez korupcję, niech przedstawi dowody. W innym wypadku wygląda to na żenujące tłumaczenie swojego niepowodzenia.
Teraz do jego misji odbudowy Górnika podchodzimy bardzo sceptycznie. Aczkolwiek wielkim orędownikiem jego powrotu na Lubelszczyznę był prezes Veljko Nikitović, który wierzy, że charyzmą i doświadczeniem przywróci łęcznianom radość. Jedno jest pewne - nudno z Franzem nie będzie.