
Autor zdjęcia: @LivEchoEFC
Kean wchodzi na głęboką wodę. Już nie będzie zdolnym wychowankiem a drogim transferem, od którego się wymaga
Jeszcze kilka miesięcy temu strzelał jak na zawołanie i rozpalał marzenia kibiców Juventusu. Dziś już mieszka z daleka od Turynu i jedyne, co pozostało po nim na Allianz Stadium, to wspomnienie. Moise Kean, bo o nim mowa, zamienił Bianconerich na Everton za 27,5 mln euro i stał się bohaterem głośnego transferu. Co młodego Włocha skłoniło do takiego ruchu?
Cóż – nie ma co ukrywać, że 19-latek opuścił zespół, w którym o grę trudno byłoby pewnie i kilku większym kozakom od niego. Rywalizacja z Cristiano Ronaldo, Mario Mandżukiciem czy Paulo Dybalą nie należy do najłatwiejszych, a już zwłaszcza gdy mowa o zawodniku tak młodym, potrzebującym regularnej gry jak tlenu.
Właśnie to Kean powinien odnaleźć po przeprowadzce do Liverpoolu. Tam będzie konkurował o skład z Oumarem Niasse, Cenkiem Tosunem czy Dominckiem Calvertem-Lewinem, a więc zawodnikami o nieporównywalnie mniejszych osiągnięciach niż wspomniani piłkarze Juve. Do tego dochodzi solidna kwota, jaką The Toffees wyłożyli za swojego snajpera. I na pewno mają zamiar mocno na niego postawić, aby wydatek im się zwrócił.
Na ten transfer musimy spojrzeć nieco szerzej. Agentem gracza urodzonego w Vercelli jest Mino Raiola, a przecież przed kilkoma tygodniami turyńczycy dopięli kosztowny transfer Matthijsa De Ligta. Jedną z najbardziej oczywistych prawd futbolu, od której nie możemy uciec, jest powiedzenie, że „hajs się musi zgadzać”. I tutaj przekonujemy się o tym bardzo dobitnie.
Sprzedaż Keana do Evertonu generuje Juventusowi bardzo wysoki zysk kapitałowy, co ogromnie pomaga turyńczykom w okiełznaniu przeciwnika wielu europejskich klubów mogących sobie pozwolić na duże wydatki – Finansowego Fair Play. Dla bilansów finansowych mistrzów Włoch sprzedaż 19-latka jest rozwiązaniem bardzo wygodnym i wielce prawdopodobne, że była wyreżyserowana od samego początku, jako że zarządzał nią znany potentat na rynku agentów piłkarskich.
Kean miał tylko rok ważnego kontraktu i wiedział, że w Juventusie w najlepszym wypadku będzie dostawał okazje do gry od czasu do czasu. Tego chciał uniknąć i zdecydował się na przeprowadzkę już teraz. W Evertonie pod wodzą Marco Silvy będzie wyborem numer jeden i jeśli tylko zachowa proces rozwoju na poziomie końcówki poprzedniego sezonu to bez wątpienia sprawi, że nikt w angielskich szeregach nie będzie żałował wydanej kwoty.
🇮🇹 | The Italian: Job done! ✅ pic.twitter.com/cTag5mL9yC
— Everton (@Everton) August 4, 2019
Dla Włocha każdy sezon w dorosłej piłce oznacza rozwój. Zaczął pod koniec rozgrywek 2016/2017, gdy tuż przed końcem zmagań trafił do siatki w meczu z Bologną i rozpoczął pisanie swojej historii w Serie A. Kolejna edycja to roczne wypożyczenie do Hellasa Werona i cztery ligowe gole, ale najlepiej z pewnością piłkarz ten będzie wspominał wiosnę 2019 roku. Gdy Juventus był już o krok od zapewnienia sobie obrony tytułu, to 19-latek zaczął dostawać regularne szanse w lidze zdobywając bramki regularnie (w sumie zanotował ich sześć), a trener Massimiliano Allegri posłał go na boisko także w newralgicznych momentach fazy pucharowej Ligi Mistrzów w potyczkach z Atletico Madryt i Ajaxem Amsterdam.
Kean opuszcza Turyn jako zawodnik już z niemałym jak na swój wiek doświadczeniem. Warto też wziąć pod uwagę fakt, w jakim grał klubie i z kim rywalizował o skład. Teraz jednak musi założyć dużo większe buty. Raz, że zmienia kraj i ligę, a dwa, że nikt w Evertonie nie będzie traktował go jako obiecującego wychowanka. Wręcz przeciwnie – od teraz napastnik jest graczem, za którego zapłacono duże pieniądze i od którego wymaga się określonej, wysokiej dyspozycji.
Czy wychowanek Bianconerich udźwignie tę presję? Jego dotychczasowy rozwój pokazuje, że jest to zdecydowanie możliwe.