var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";

Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus

W awans Lecha mało kto wierzy, ale kilku zawodnikom Kolejorza warto się przyglądać

Autor: Maciej Kanczak
2020-12-03 16:01:29

Szanse Lecha Poznań na awans do 1/16 finału Ligi Europy są już czysto teoretyczne. Odwrotnie niż okazje niektórych jego piłkarzy do zmazania po sobie niezbyt korzystnego wrażenia po pierwszych czterech meczach fazy grupowej. Kogo mamy na myśli?

Mohammad Awwad

Póki co nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swoich nieprzeciętnych ponoć umiejętności. Dariusz Żuraw dał mu w sumie pograć przez 17 minut w trzech meczach (minutę w starciu z Benficą, osiem w rywalizacji z Rangers i dziewięć w pierwszej potyczce ze Standardem Liege). W Ekstraklasie było niewiele lepiej - 67 minut w trzech grach i asysta z Cracovią. T cały  dotychczasowy dorobek urodzonego w Tamrze napastnika.

Największy problem z nim polega na tym, że po dwóch miesiącach spędzonych w Polsce, wciąż nie wiadomo jakie są jego główne atuty. W spotkaniu z Rangersami pokazał się jednak pary razy z dobrej strony, udowadniając, że ma dryg do gry kombinacyjnej. Może w dwóch ostatnich meczach Ligi Europy będzie mu dane zaprezentować to w większym wymiarze czasowym.

Wasyl Kraweć 

Znakomity w rywalizacji ze Szkotami, praktycznie wyłączył z gry Jamesa Taverniera. Do tego również przydatny w ofensywie, a obszaru swojego działania nie ograniczał jedynie do lewej strony boiska. I to w zasadzie... tyle.

16 minut w rywalizacji z Benficą przeszło bez echa, zaś niecałe pół godziny w rewanżowym starciu ze Standardem, stało pod znakiem bezradności z jego strony. Wciąż czekamy zatem na odpowiedź na pytanie co z tym Kraweciem? 

Filip Marchwiński

Przygodę z fazą grupową Ligi Europy zaczął obiecująco. W spotkaniu z Benficą na murawie pojawił się co prawda dopiero w 67. minucie, ale mimo to, zdążył zaliczyć kilka ładnych zagrań. Później było już jednak gorzej. W rywalizacji z Rangersami, nie dość, że był niemiłosiernie poniewierany przez szkockich obrońców, to jeszcze sam wielokrotnie faulował i głupio tracił piłki. 

Nie błysnął również w zwycięskiej potyczce ze Standardem Liege, choć tu trzeba przyznać, że Dariusz Żuraw wsadził go trochę na minę, ustawiając na lewym skrzydle. W efekcie 62 minuty przeszły do historii jako wyjątkowo bezproduktywne. W rewanżu w Belgii z kolei zaliczył już tylko 12-minutowy epizod.

18-letni ofensywny pomocnik to zawodnik o naprawdę olbrzymim potencjale, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że z grona zdolnej poznańskiej młodzieży, pokazuje go zdecydowanie najrzadziej. Może fakt, że dwa ostatnie mecze Kolejorza w LE pozbawione będą presji sprawią, że w końcu będzie mu dane rozwinąć skrzydła. Pod warunkiem oczywiście, że nie będzie grał... na bokach pomocy.

Jan Sykora

Z gwiazdą Fortuna Ligi w barwach FK Jablonec, w stolicy Wielkopolski wiązano wielkie nadzieje i oczekiwania. Na razie czeski skrzydłowy ciężko pracuje na miano nie tyle największego transferowego niewypału w Lechu, co w całej Ekstraklasie. W lidze polskiej do tej pory tylko sześć razy pojawił się na boisku (bez efektów w postaci goli i asyst). Na arenie europejskiej dostawał jednak więcej szans do gry.

Żuraw z jego usług nie korzystał tylko w rywalizacji z Benficą. W pozostałych trzech meczach jednak dał pograć Sykorze. Z jakim efektem? Paradoksalnie najlepiej spisał się on w starciu z Rangersami, pojawiając się na murawie na ostatni kwadrans. Dobrze współpracował na prawej stronie boiska z Alanem Czerwińskim, prezentując się o niebo lepiej niż Michał Skóraś, który po Ibrox Park biegał przecież przez 75 minut. 

W pierwszej potyczce ze Standrardem Liege, Sykora dostał już prawie 30 minut na pokazanie swoich umiejętności, ale nie skorzystał z tej okazji. W rywalizacji z Belgami był bezproduktywny, a przecież wszedł już na mocno podmęczonego rywala. W rewanżu na Maurice Dufrasne Stadion z kolei po raz pierwszy pojawił się w podstawowym składzie. Ciężko jednak o jednoznaczną ocenę tego występu. Z jednej strony miał znakomitą okazję do zdobycia bramki, sam też w ostatniej chwili uchronił Lecha przed stratą gola. Z drugiej, jak na ponad godzinę gry, to jednak zdecydowanie za mało.

Wciąż zatem czekamy na mecz Sykory, w którym nie będzie żadnych wątpliwości, jak go ocenić.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się