var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";

Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus

Gdy widzimy ich w akcji, mamy ochotę wywalić telewizor za okno. Antyjedenastka rundy jesiennej Ekstraklasy

Autor: Mariusz Bielski
2020-12-23 14:00:50

Wczoraj chwaliliśmy tych, co swymi występami najbardziej cieszą nasze oczy. Dzisiaj natomiast prezentujemy jedenastkę piłkarzy, od gry których albo ręce nam opadają, albo poliki pękają z szyderczego śmiechu. Zapraszamy!

BRAMKARZ

Martin Polacek (Podbeskidzie) – Nigdy nie był bramkarzem wybitnym, ale w Zagłębiu miał swoje momenty. Podobnie w Podbeskidziu na zapleczu Ekstraklasy, lecz już w niej… Szkoda gadać. Jeśli coś leciało prosto w niego, wtedy bronił. Natomiast kiedy trzeba było dać drużynie coś ekstra, Polacek zawodził. Ma to znakomite odbicie w statystykach – na portalu ekstrastats.pl czytamy, że interweniował ze skutecznością 46,4%. Mniej mają tylko Pindroch oraz Alomerović, ale oni rozegrali odpowiedno 1 i 2 mecze. W ogóle jednak z golkiperami Górali coś jest mocno nie halo. Wynik Leszczyńskiego? 54,5%. Peskovicia? 53,6%.

 

OBROŃCY

William Remy (Legia) – Nie grał zbyt wiele, ale nie dziwimy się. Raz, że robił to wyjątkowo słabo i po jego błędach Legia traciła gole. Przede wszystkim jednak od dłuższego czasu zachowywał się jak totalny idiota. Dopełnieniem jego historii z wyprawieniem imprezy w środku pandemii koronawirusa jest wywiad, w którym podsumował cały ten cyrk:

„Ilu łącznie gości pojawiło się na tej imprezie?

10–12, dokładnie nie wiem.

Nie wiedział pan, że to zabronione, aby zapraszać tyle osób?

A dlaczego zabronione?

Przed tą imprezą w Legii powiedziano wam, że trzeba zwiększyć środki ostrożności i unikać spotkań z innymi ludźmi.

To prawda, ale zawodnicy wychodzili już na trening, szczerze mówiąc, to nie słuchałem zbyt uważnie, ale powiedziałem, że rozumiem. W Legii potem się na mnie zdenerwowali, bo to nie było profesjonalne.

Został pan ukarany przez Komisję Ligi 30 tysiącami złotych, potem Legia dołożyła jeszcze kolejną kwotę. Ile dokładnie?

Nie chcę o tym mówić, ale dużo.

Pana zdaniem za dużo?

Tak. Z samą karą nie miałem problemu. Zrozumiałem błąd, ale sankcje były zbyt surowe. Zaskoczyła mnie wysokość kary, uważam ją za przesadzoną.”

Milan Rundić (Podbeskidzie) – Być może to całkiem sympatyczny gość. Być może kocha zwierzęta, świetnie tańczy oraz gotuje, a do tego jeszcze o dobrej książce czy filmie pogada. Nie wykluczamy, iż potrafi naprawdę wiele. Jednego jednak chyba nie – mowa oczywiście o graniu w piłkę. No a przynajmniej na razie tego nie pokazał. Masa niewymuszonych błędów, często wręcz idiotyczne ustawianie się, spóźnione interwencje i inne tego typu atrakcje sprawiły, że obrona Podbeskidzia wyglądała jak durszlak.

Aleksander Komor (Podbeskidzie) – W sumie moglibyśmy przepisać wszystko to, co wyżej przypisaliśmy Rundiciowi. Co prawda miał jeszcze momenty naprawdę fajnych interwencji, ale rzecz w tym, że przeplata je tragicznymi. Najpierw super wślizg kasujący groźną kontrę, a za chwilę odpuszczenie krycia jak amator. Nieważne czy to stały fragment, obrona ataku pozycyjnego czy kontra...

 

POMOCNICY

Kristopher Vida (Piast) – Kolejny przykład na to, że samo CV nie może świadczyć o tym, iż dany zawodnik na pewno odpali w Ekstraklasie. Jak na naszą ligę Węgier miał naprawdę fajny życiorys całkiem obfity w gole oraz asysty. U nas? Żenada. Do tego stopnia, że Waldemar Fornalik po 6. kolejce już ani razu nie wpuścił go na boisko nawet na minutę. Nie dziwimy się – przez ostatni rok próbował Vidę na obu skrzydłach, później zaś także wystawiał w roli dziesiątki, a pomocnik praktycznie nigdy nie odpłacił mu się za kredyt zaufania. Gdyby nie kontrakt do 2023 roku pewnie już zimą przeczytalibyśmy o rozwiązaniu umowy za porozumieniem stron.

Fernan Lopez (Jagiellonia) – Pod koniec września przy okazji jego transferu pisaliśmy tak: "Transfer Ferrana Lopeza jest większą zagadką, ale trzeba wierzyć, że zawodnik występujący na pozycji numer osiem bądź dziesięć szybko zaaklimatyzuje się w nowym zespole i wkrótce będziemy mogli go ocenić po występach w Ekstraklasie. W jego przypadku interesujące były okoliczności jego przyjazdu do Białegostoku – nie trafiłby tutaj, gdyby nie znajomości z Danim Quintaną, a już na miejscu bardzo pomagał mu Jesus Imaz". 

I rzeczywiście, wówczas była to zagadka, ale na szczęście już rozwiązana. Lopezowi daleko jest do Quintany, tak jak Białegostokowi do Madrytu. Hiszpan miał być wzmocnieniem ofensywy Jagiellonii, ale okazało się, że to pierwszy hamulcowy żółto-czerwonych, bowiem na jego koncie jest okrągłe zero wykreowanych sytuacji. 

Kris Twardek (Jagiellonia) – To jest jakiś eksperyment społeczny na kibicach Jagiellonii. Słyszeliśmy ostatnio anegdotę o tym jak do Białegostoku sprowadzano Savkovicia (radzono się sędziego, który prowadził mu JEDEN mecz w całej historii), więc aż boimy się w jaki sposób wpatrzono Twardka. Kto by pomyślał, że skrzydłowy, który w całej karierze strzelił 7 goli oraz dał 9 asysty w 103 meczach nie odpali w Ekstraklasie?! Szok i niedowierzanie. Facet jest naprawdę słaby – zero w nim kreatywności, a kiedy wchodzi w drybling robi to po prostu pokracznie. Krótko mówiąc – wątpimy w to, czy Twardek w ogóle nadaje się do profesjonalnego futbolu na tym poziomie.

Joel Valencia (Legia) – Jedyny moment, z którego go zapamiętamy, to powrót – a raczej jego brak – za Czerwińskim w starciu z Lechem. Powinien przejść do annałów polskiego futbolu jak Iwański oraz Merebaszwili ze swoim pressingiem czy Janota ze swym zaangażowaniem w powstrzymanie kontry. Ekwadorczyk miał przyzwoity zaledwie jeden mecz – z Wartą, gdy zaliczył dwie asysty drugiego stopnia. Czesław Michniewicz czasem ma go dość (z Kolejorzem na drugą połowę nie wyszedł), a czasem chce, aby został (ostatnio mówił, iż Joel zostanie, mimo zimowego okienka), co jednak nie zmienia faktu, że ogólnie wypożyczenie Valencii to pomyłka. W niczym nie przypomina najlepszego siebie z drugiego sezonu w Piaście. Inna sprawa, że sam trener też niewiele mu pomógł wystawiając głównie na skrzydle.

NAPASTNICY

Rivaldinho (Cracovia) – Lista zalet Brazylijczyka:

- Sławny ojciec.

Koniec.

Na tym w zasadzie moglibyśmy poprzestać z opisem napastnika, który ma problemy praktycznie w każdym aspekcie rzemiosła napastnika. O czym zresztą świadczą statystyki, czyli 1 gol w 16 spotkaniach. Z drugiej strony czego tu oczekiwać, skoro ogółem celność Brazylijczyka wynosi 15,4%? Dramatyczny wynik. Gdyby chociaż trochę czarnej roboty na boisku potrafił wykonać, może jeszcze jakkolwiek by się bronił, ale niestety – Rivaldinho w znakomitej większości starć jest po prostu nieprzydatny zespołowi.

Fatos Beciraj (Wisła Kraków) – Jak to ktoś kiedyś ładnie napisał: „Ma 32 lata i 69 występów w reprezentacji Czarnogóry, a gra jakby miał 32 występy i 69 lat”. Faktycznie, zawodnik Wisły Kraków prezentuje się tragicznie. Przypomina nam typowego wujka Mirka, który raz na jakiś czas pójdzie na orlik z kumplami po robocie, ale piwny brzuszek i kondycja pozwalajaca na 15 sekund truchtu za autobusem nie pozwala mu za bardzo pohasać. Oczywiście to hiperbola, próbujemy jedynie nakreślić wam obraz Beciraja. Jak na gościa z takim CV – mega wtopa.

Samuel Mraz (Zagłębie) – Jedno trafienie w 14 meczach Ekstraklasy przy rozegraniu 2/3 możliwych minut. Suuuuuper, klękajcie narody! Z drugiej strony czemu my się w ogóle dziwimy? Przez kilka pierwszych kolejek facet praktycznie nie oddawał strzałów na bramkę rywala, a przypomnimy – mówimy o napastniku! Później trochę podgonił, ostatecznie dobił do 16 uderzeń w całej rundzie. Ech, tyle uderzeń powinien mieć ten, co go sprowadził do Lubina – serca na sekundę, w obawie przed utratą stołka. Mraz nadzwyczaj często przechodzi obok meczów, a znacznie bardziej skuteczni od niego są Balić, Simić, Chodyna czy Guldan. Tak tak, dobrze widzicie – wszyscy to obrońcy…


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się