
Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Na jakich pozycjach kluby dolnej ósemki Ekstraklasy potrzebują wzmocnień?
Była górna ósemka, no to lecimy z dolną. Zimowe okienko transferowe to zazwyczaj czas na uzupełnianie składów, ale w zasadzie wszystkie drużyny Ekstraklasy mniej lub bardziej potrzebują konkretnych wzmocnień. Na jakich pozycjach? Oto nasze propozycje:
Lech Poznań – środkowy pomocnik
Odejście Jakuba Modera do Brighton spowodowało, że w środku pola Lecha zrobiła się dziura. Nie jakaś ogromna, wszak ci najważniejsi, czyli Pedro Tiba i Dani Ramirez wciąż w Poznaniu są, ale nadal taka, której niezasypanie będzie widoczne na boisku. Przyszedł co prawda Jesper Karlstrom, ale ten ruch odbieramy jednak jako wzmocnienie pozycji defensywnego pomocnika i tym samym zepchnięcie Karlo Muhara do lamusa, z kolei na ósemce wciąż jest dość luźno. Europejskie puchary pokazały, że szeroka kadra jest niezbędna i nawet grając w samej Ekstraklasie i Pucharze Polski zestaw Karlstrom-Tiba-Ramirez nie zagra wszystkich spotkań na tak dobrym poziomie. Dlatego potrzebne jest wzmocnienie w środku pomocy. Może będzie nim Petar Brlek, o którego Kolejorz walczy od dawna, a teraz słychać głosy, że temat powrócił? Jeśli tak, jesteśmy w stanie uznać ten transfer za coś pozytywnego, ale nadal – od zainteresowania i zapytania do podpisania kontraktu droga jest daleka. Musimy więc cierpliwie czekać.
Cracovia – napastnik
Jeśli żaden ze snajperów Cracovii nie strzela przez niemal połowę sezonu więcej niż dwóch bramek, to należy bić na alarm. Jeżeli taki Kamil Biliński ma w Podbeskidziu tylko jednego gola mniej niż wszyscy napastnicy Pasów razem wzięci, to nie można udawać, że problemu nie ma. Rivaldinho, zamiast o koronę króla strzelców, walczy o miano największego drewna w lidze. Marcos Alvarez po świetnym wejściu do ligi, po pierwszym spotkaniu nieco przygasł, a od początku listopada leczy kontuzję, Filip Piszczek nie trafił do siatki od 350 minut, a Tomas Vestenicky najczęściej gra tylko ogony. Odpowiedzialność za grę ofensywną spoczywa teraz na Pelle van Amersfoorcie, który jako-tako sobie z tym radzi, ale jak długo taki stan rzeczy będzie trwał?
Wisła Płock – skrzydłowy
Jakość, nie ilość. Tak możemy napisać o skrzydłowych Wisły Płock, których jest kilku i którzy z wyjściem w pierwszej jedenastce problemów nie mają, ale czy dają coś wartościowego drużynie? Śmiemy wątpić. Torgil Gjertsen jest chyba najgorszym piłkarzem na swojej pozycji w lidze, Merebaszwili ma 34 lata i lata świetności (o ile można tak powiedzieć) ma już za sobą, gra rzadziej i jest ociężały. Do tego Dawid Kocyła, którego dobre mecze w tym sezonie możemy policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze nam palców zostanie oraz Piotr Pyrdoł – bezsprzecznie największe rozczarowanie w drużynie Radosława Sobolewskiego. Przychodził z Legii, miał się odbudować, trochę pociągnąć skrzydła do przodu, a tu się okazuje, że nawet Gjertsen i Merebaszwili wygrywają z nim rywalizację, a 21-latek nie daje za dużo argumentów, by na niego stawiać.
Jest co prawda jeszcze Mateusz Szwoch, który – jak się ostatnio okazało – dobrze sobie radzi jako fałszywy skrzydłowy, ale to tylko jeden. Jeśli Wisła Płock chce trochę ożywić swoją ofensywę, musi sięgnąć do kieszeni. Sprzątanie po Marku Jóźwiaku musi bowiem się rozpocząć tak szybko, jak to tylko możliwe.
Wisła Kraków – napastnik
Pisaliśmy o impotencji ofensywnej Cracovii, ale jej rywal zza miedzy wcale nie jest w tej kwestii lepszy. Wisła ma co prawda Felicio Browna Forbesa, ale – po pierwsze – Kostarykanin przeplata dobre mecze ze słabymi, w których można zapomnieć, że jest w ogóle na placu, a po drugie, jest jedynym napastnikiem, który cokolwiek wnosi do gry. To znaczy Fatos Beqiraj też wnosi, ale element wątpliwej rozrywki, a tego kibice raczej nie oczekują. Tak samo Aleksander Buksa, który po genialnym objawieniu gdzieś zniknął i od pierwszej kolejki nie wyszedł w podstawowym składzie ani razu. Wzmocnienie linii ofensywnej wydaje się więc nieuniknione. O zainteresowaniu Wisły Abdulrahmanem Taiwo z Dunajskiej Stredy pisał jakiś czas temu Piotr Koźmiński, może on będzie lekiem na bolączki Białej Gwiazdy?
Piast Gliwice – lewy obrońca
Odejście Mikkela Kirkeskova może nie jest zbyt bolesne jeśli chodzi o wartość sportową, bo Duńczyk w tym sezonie jest cieniem zawodnika, który choćby zdobywał z Piastem mistrzostwo Polski, ale na pewno da się we znaki na dalszym etapie sezonu, jeśli klub nie poczyni odpowiednich kroków. Bo kogo Waldemar Fornalik ma tam do dyspozycji? Na dobrą sprawę tylko Jakuba Holubka, który może mieć dobry okres, ale bez zmiennika będzie ciągle tykającą bombą. Tu kartka, tam kontuzja, jeszcze gdzie indziej chwilowy kryzys formy – Piast musi mieć jakiegoś naturalnego zastępcę. Bartosz Rymaniak z pewnością nim nie jest, też dlatego, że ma do obstawienia prawą stronę. A sam Bogdan Wilk w rozmowie z nami (wywiad do przeczytania TUTAJ) był dość oszczędny, jeśli chodzi akurat o wzmocnienie lewej strony. Wzmocnienie, które naszym zdaniem jest tym z kategorii „must have”.
Warta Poznań – ofensywny pomocnik
Warta wymaga wzmocnień na wielu pozycjach, ale gdy patrzymy na obsadę dziesiątki, odruchowo sięgamy po aspirynę, bo na jesieni aż głowa puchła od oglądania Mateusza Czyżyckiego i Roberta Janickiego. Aż nie możemy się zdecydować, który z nich jest gorszy. Pierwszy, według wyliczeń Ekstrastats, stworzył kolegom jedną okazję do zdobycia bramki i zaliczył trzy kluczowe podania w 11 meczach, drugi nas totalnie rozczarował, bo spodziewaliśmy się, że względem ubiegłego sezonu aż tak nie zjedzie poziomem. Okazuje się więc, że Piotr Tworek nie ma sensownej alternatywy i nikt za kierownicą się nie sprawdza. Nie ma więc co się dziwić, że Warta jest na dnie, jeśli chodzi o liczbę strzelonych bramek. Brak regularnego napastnika, bo dopiero niedawno Mateusz Kuzimski zaczął strzelać gole. Skrzydłowi robiący więcej wiatru pod własną bramką niż rywala i wspomniani ofensywni pomocnicy – to wszystko składa się w jedną całość, jednak naszym zdaniem to gość odpowiedzialny za rozegranie powinien być dla poznaniaków priorytetem.
Stal Mielec – napastnik
Nie ma znaczenia, czy transfer Aleksandar Kolew dojdzie do skutku. Ten, kto Ekstraklasę śledził przez ostatnie kilka sezonów wie, że przyjście Bułgara nie odciąży kolegów z formacji, a raczej obciąży klubowy budżet. Nic ponadto. Dlatego też uważamy, że ściągnięcie względnie solidnego napastnika (czyli takiego, na jakiego mielczan stać) powinno być jednym z priorytetów Leszka Ojrzyńskiego. Bo jeśli najlepszy środkowy napastnik Stali ma w 14 meczach strzelonego jednego gola (nie liczymy Prokicia, który nominalnie występuje po boku), to coś jest ewidentnie nie tak, jak powinno. Co też zresztą widać w tabeli – gorszy wynik strzelecki w stawce ma tylko Warta Poznań.
Podbeskidzie – środkowy obrońca
Woda jest mokra, ptaki latają, a Podbeskidzie nie ma defensywy. Taki obraz bielszczan w minionej rundzie, więc na kogo innego mieliśmy postawić? Na kogo, skoro w naszym rankingu trzech najgorszych środkowych obrońców jesieni trzech jest z Podbeskidzia? To mówi samo przez się – nowy trener beniaminka, mimo że ma już wzmocnienie (choć nie wiemy czy można to tak nazywać) w postaci Rafała Janickiego, bez przemodelowania linii obronnej nie ma co myśleć o utrzymaniu w Ekstraklasie. No chyba, że nagle Rundić przypomni sobie, że potrafi grać w piłkę, a Baszłaj dopasuje się wtedy do jego poziomu, tak jak robił to dotychczas. Specjalnie nie wymieniliśmy tu Aleksandra Komora, który został wystawiony przez klub na listę transferową - może jest to zwiastun ruchów transferowych?