var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";

Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: PressFocus

Kluby nie chcą puścić Lewandowskiego i Piątka, Milik bez zgody ligi. FIFA przyczynia się do sabotowania własnych rozgrywek

Autor: Bartosz Adamski
2021-03-18 17:00:39

- FIFA popełniła błąd, zostawiając na czas pandemii decyzję klubom: kogo zwalniają, kogo nie. Powoduje to bałagan i chaos informacyjny. Rozumiem, że sytuacja jest nadzwyczajna, ale nie można decydować za pomocą własnego widzimisię – mówi w rozmowie z Interią Zbigniew Boniek. I musimy mu przyznać, że ma w tym sporo racji. Z uwagi na irracjonalne obostrzenia na mecz z Anglią zostajemy na tę chwilę z zaledwie jednym napastnikiem, bo pozostałych – w tym najlepszego obecnie zawodnika na świecie – nie chcą puścić kluby bądź federacje.

W czym tkwi problem? Wielka Brytania ze względu na mutację koronawirusa jest uważana przez niemieckie i francuskie władze sanitarno-epidemiologiczne za jeden z obszarów najwyższego ryzyka, dlatego kraje te nakładają obowiązek kwarantanny dla osób, które wracają z brytyjskich obszarów. Nie ma żadnych wyjątków, również dla piłkarzy, i wszyscy muszą przebywać w czternastodniowej izolacji. Z uwagi na ten fakt ani Bayern Monachium, ani Hertha Berlin nie wyrażają zgody, by Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek stracili dwa tygodnie, podczas których ich zespoły będą grały kluczowe mecze w kontekście swojej przyszłości. FIFA daje im w takich przypadkach możliwość odmowy wyjazdu swoich zawodników na mecze eliminacji mistrzostw świata - a więc prowadzone przez siebie rozgrywki - i kluby chętnie z tego przepisu korzystają.

Pojawia się jednak pytanie, czy aż tak rygorystyczne obostrzenia w stosunku do piłkarzy mają jakikolwiek sens? Jest to przecież jedna z najczęściej badanych grup zawodowych. Testy na obecność koronawirusa, jakie przeszedł Lewandowski, są liczone już pewnie w setkach. Podobnie rzecz tyczy się jego kolegów z kadry. Nikt z pozytywnym wynikiem na Covid-19 nie będzie mógł zostać dopuszczony do zgrupowania. Możliwość, że ktokolwiek zarazi się podczas meczów międzynarodowych jest więc minimalna, zwłaszcza że zawodnicy będą przebywali w „bańce”. Pokusimy się o stwierdzenie, że nawet jeśli będą przebywali na terytorium Wielkiej Brytanii, to prawdopodobieństwo, że „złapią” koronawirusa jest mniejsze niż w kraju, w którym pracują, bo tam chodzą do sklepów, przemieszczają się po mieście, zapewne również spotykają ze znajomymi. A tutaj przede wszystkim będą podróżowali na linii lotnisko – hotel – stadion.

Przepisy są jednak nieubłagane. Ani Angela Merkel, ani Emmanuel Macron nie chcą póki co złagodzić obecnych przepisów, co oznacza, że najprawdopodobniej nie ma szans, by z Anglią wystąpili nie tylko Lewandowski i Piątek, ale również Arkadiusz Milik, bowiem zgody na wyjazd poza Unię Europejską nie wydała dla swoich zawodników Ligue 1. O tyle to absurdalne, że francuscy zawodnicy mogą wziąć udział w meczach w Kazachstanie oraz Bośni i Hercegowinie...

W Polskim Związku Piłki Nożnej przekonują jednak, że liga nie jest stroną w sprawie i sytuacja nie jest jeszcze przesądzona, bo ostateczny głos ma francuska federacja piłkarska. UEFA z FFF rzekomo czynią starania, aby zwolnić z kwarantanny zawodników, którzy jadą poza Unię Europejską. Boniek zapewnia, że Milik ostatecznie będzie mógł wystąpić, a obostrzenia wprowadzane przez kluby z Francji mają zabezpieczyć przede wszystkich tych piłkarzy, którzy mieli grać w Afryce eliminacje Pucharu Narodów. - Rozmawiałem dziś z prezesem francuskiej federacji, Noelem le Graetem. Powiedział mi, jakie dokumenty musimy przygotować i jakich warunków przestrzegać, żeby Milik mógł grać w Londynie – mówił prezes PZPN dla Interii.

O ile sytuacja z Milikiem może się zatem wyklarować dla nas pozytywnie, o tyle Lewandowski i Piątek na ostateczne decyzje będą musieli czekać aż do 28 marca, kiedy to kanclerz Niemiec ma podjąć decyzje w sprawie ewentualnego złagodzenia obostrzeń. Wprawdzie obaj napastnicy na pewno pojawią się na zgrupowaniu i wezmą udział w meczach z Węgrami i Andorą, ale już  informację, czy mogą pojechać na Wembley dostaną na kilkadziesiąt godzin przed meczem.

Chyba że zostaliby przemyceni w tirach, to wtedy zostaliby zwolnieni z kwarantanny, co proponował ostatnio jeden z użytkowników Twittera.

 

 

Oczywiście trzeba to traktować wyłącznie w kategoriach humorystycznych, więc musimy przygotowywać się na fakt, że naszym jedynym napastnikiem podczas meczu z Anglią może być Karol Świderski. Z zagranicy nie można już bowiem nikogo powołać, gdyż termin na wysłanie nominacji minął 7 marca. Ewentualnie selekcjoner Paulo Sousa mógłby zaprosić kogoś z Ekstraklasy, ale w klasyfikacji najlepszych strzelców najwyżej z Polaków jest… Kamil Biliński. Z całym szacunkiem dla jego osiągnięć strzeleckich w naszej lidze w tym sezonie, ale czym innym jest strzelanie goli Rafałowi Strączkowi a próba pokonania Nicka Pope'a. Wprawdzie tylko jednego gola mniej ma Jakub Świerczok, lecz znowu leczy on uraz i nie wiadomo, czy zdążyłby dojść do pełnej sprawności za niespełna dwa tygodnie.

Obostrzenia związane z koronawirusem znacznie skomplikowały plany Sousie na debiutanckim zgrupowaniu, ale nie tylko Polacy mają takie problemy. Na zgrupowania nie pojadą tacy zawodnicy jak Karl Toko Ekambi (Olympique Lyon, Kamerun), Keylor Navas (PSG, Kostaryka), Jonathan David (Lille, Kanada), Aleksandr Gołowin (AS Monaco, Rosja) czy Idrissa Gueye (PSG, Senegal). Holendrom zabraknie z kolei Memphisa Depaya w ważnym spotkaniu na początku eliminacji z Turcją. Nie najlepiej wygląda również sytuacja kadrowa Anglików, choć akurat przede wszystkim z powodów zdrowotnych. Lista nieobecnych zawodników jest całkiem pokaźna (ostatecznie Bellingham znalazł się w kadrze ogłoszonej przez Garretha Southgate’a).

 

 

Aż sami jesteśmy ciekawi, jak to wszystko poukłada portugalski selekcjoner. O ile jeszcze w dwóch pierwszych meczach będzie miał komfort wyboru, o tyle z Anglią najpewniej trzeba będzie eksperymentować. Całkiem prawdopodobne jest, że zagramy bez napastnika albo z jednym z pomocników bądź skrzydłowych na szpicy. Sousa przekonywał ostatnio, że do Londynu jedziemy po zwycięstwo i nie możemy myśleć nawet o remisie. Coś nam się jednak wydaje, że w takiej sytuacji chętnie wziąłby remis w ciemno.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się