
Autor zdjęcia: PressFocus
Łatwiejszy wybór do cieniasów niż do najlepszych, aż sześciu debiutantów. Jedenastka i antyjedenastka 24. kolejki Ekstraklasy
To nie była kolejka, która obfitowała w ogrom goli, w związku z czym nie było łatwo znaleźć jedenastu zawodników, którzy dostatecznie się wyróżnili, by zagwarantować sobie miejsce wśród najlepszych. Znacznie łatwiejszy wybór, szczególnie wśród graczy ofensywnych, mieliśmy do antyjedenastki. Kilku ancymonów i tak nie udało się tam zmieścić.
BRAMKARZ
Dusan Kuciak (Lechia Gdańsk, drugi raz) – Śląsk powinien mieć już do przerwy zamknięty mecz z Lechią i w spokoju przystępować do drugiej połowy, ale Kuciak utwierdził wszystkich w przekonaniu, że jest klasowym bramkarzem i ostatecznie zagwarantował Lechii jeden punkt wywieziony z Wrocławia. Skutecznie interweniował przy strzałach Soboty i Praszelika, sprzyjało mu też szczęście, gdy Exposito uderzył w poprzeczkę.
OBROŃCY
Sasa Balić (Zagłębie Lubin, pierwszy raz) – Przydarzały mu się mniejsze błędy w defensywie, jak i całej formacji obronnej Zagłębia, za to bardzo dobrze grał do przodu. Zaliczył asystę, zgrywając piłkę głową przy zwycięskim trafieniu Oko, a wcześniej przyczynił się również do gola na 1:1, gdy naciskał na Baszłaja, który odbił futbolówkę do Szysza. W sporej mierze dzięki Baliciowi „Miedziowym” udało się wydrzeć wygraną Podbeskidziu.
Tomas Huk (Piast Gliwice, pierwszy raz) - Jeden z lepszych meczów stopera Piasta w tym sezonie. Co prawda żadnej spektakularnej interwencji nie zanotował, ale ze swych podstawowych obowiązków wywiązywał się na tyle dobrze, że Jimenez, Sobczyk i Boakye nie ugrali przy nim sztycha. Ba, czasem to asekuracja Huka ratowała Czerwińskiego, jak choćby pod koniec meczu, gdy Polaka objechał wspomniany Boakye w „szesnastce” Piasta.
Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa, drugi raz) – Zanotował w samej końcówce błąd, który mógł pozbawić Raków dwa punkty, ale na jego szczęście Medved spartolił wyśmienitą okazję. Wcześniej jednak Piątkowskiemu niczego nie można zarzucić. Ba, przeprowadził jeszcze rajd zakończony asystą do Cebuli. Pomijając tę pomyłkę w ostatnich minutach, tak powinien grać nowoczesny środkowy obrońca.
Luis Mata (Pogoń Szczecin, pierwszy raz) - Obrona Pogoni nie miała w meczu z Wisłą zbyt wiele do roboty, toteż lewy defensor „Portowców” nie musiał się przesadnie o tyły przejmować. Tym bardziej, że akurat jego stroną płocczanie raczej nie atakowali. Ale jak już próbowali, to Mata radził sobie przyzwoicie, wygrywał większość pojedynków, a kilka razy zdarzyło się, że udanym odbiorem zapoczątkował akcję skrzydłem. Do tego zaliczył jedno kluczowe podanie i asystę drugiego stopnia przy golu Benedyczaka
POMOCNICY
Michał Kucharczyk (Pogoń Szczecin, pierwszy raz) - Można na niego psioczyć, że jest irytujący, często zamiast pomagać przeszkadza, ale fakt faktem – potrafi znaleźć się w ofensywie w momencie, w którym się tego nie spodziewamy. Tak też było z Wisłą: wyskoczył zza pleców Urygi i z całkiem śmieszną asystą obrońców pobiegł na bramkę Kamińskiego, wykańczając akcję. Wyjątkowo nie tracił wielu piłek, a nawet dość śmiało poczynał sobie w ofensywie. Choć nie ma co się dziwić, skoro za rywala miał Tomasika. Tym niemniej – wypada docenić.
Krzysztof Mączyński (Śląsk Wrocław, pierwszy raz) – Drugi kolejny mecz po jego powrocie pokazał, jak wiele znaczy dla środka pola WKS-u. Nie tylko jest dobry w odbiorze, ale i jest efektywny pod polem karnym przeciwnika. Zanotował dosyć szczęśliwą asystę przy golu Exposito, a powinien mieć jeszcze jedną, gdy świetnie dogrywał Praszelikowi.
Taras Romanczuk (Jagiellonia Białystok, trzeci raz) – Najsolidniejszy zawodnik w starciu Jagiellonii z Cracovią. Nie przydarzały mu się słabsze momenty w tym spotkaniu. Do tego przypomniał sobie, jak się trafia do siatki, choć trzeba przyznać, że gol strzelony „Pasom” był fartowny, po odbiciu piłki od pleców. Niemniej jednak to był Romanczuk nawiązujący do swoich najlepszych występów w „Jadze”.
Patryk Kun (Raków Częstochowa, pierwszy raz) – Pojawiają się już głosy, że może warto byłoby sprawdzić Kuna w reprezentacji Polski. Na to oczywiście jest za wcześnie, bo 25-latek nie zawsze wyróżnia się w Ekstraklasie, ale tym razem to uczynił. Był bardzo aktywny, zanotował ładną asystę przy golu Tijanicia. Kto wie, może jeszcze kilka takich występów i również jego nazwisko Paulo Sousa rzeczywiście zapisze w swoim notesie.
NAPASTNICY
Jakub Świerczok (Piast Gliwice, czwarty raz) - Daj mu pół sekundy swej nieuwagi, a on w tym czasie odda groźny strzał, który może nawet wpuścisz do siatki. Najczęściej ze wszystkich gliwiczan testował czujność Chudego i dwa razy mógł cieszyć się swoją wyższością. Najpierw sam strzelił mu gola, później zaś... No, głupia sytuacja, ale gdyby Kuba nie wpadł w pole bramowe, to samobója Evangelou też by nie było. Pewnie żałował, że zszedł przed czasem, bo w końcówce Piast miał jeszcze rzut karny, który zmarnował Żyro.
Erik Exposito (Śląsk Wrocław, czwarty raz) – Udowadnia, że na pewno nie jest słabym napastnikiem. Lewą nogę ma świetnie ułożoną. Mało brakowało, a zdobyłby kolejną kapitalną bramkę, lecz piłka zatrzymała się na poprzeczce. Wcześniej jednak już wpisał się na listę strzelców, świetnie odnajdując się w polu karnym. Bardziej ofensywny styl gry preferowany przez Jacka Magierę wyraźnie mu sprzyja i raczej na tych siedmiu golach w tym sezonie się nie zatrzyma.
***
ANTYJEDENASTKA
***
ANTYBOHATER KOLEJKI
Tym razem wyróżnienie wędruje nie do zawodnika, a do prezesa Jacka Klimka za zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego tuż po przebytej chorobie. Z jakiego powodu postanowił pożegnać trenera już po pięciu miesiącach, na siedem kolejek przed końcem sezonu? - Powiedziałem mu wprost: "Trenerze, ja potrzebuję wstrząsu, bo mamy na wiosnę jedno zwycięstwo i ciągle jesteśmy na ostatnim miejscu. Musimy reagować" – przekonywał Klimek na łamach sport.tvp.pl. Jak więc zareagował? Zatrudnił w roli strażaka 72-letniego Włodzimierza Gąsiora, wyciągając go po dwóch latach z emerytury. Ostatni raz Gąsior klub w Ekstraklasie prowadził 10 lat temu. Nie no, drodzy, to nie ma prawa się udać...