
Autor zdjęcia: Paweł Andrachiewicz PressFocus
Ciekawi zawodnicy ze słabszych europejskich lig (13). Słowacja: Bardzo interesujący rynek, mnóstwo talentów!
Przyznamy szczerze na wstępie, że cholernie trudno było wybrać raptem pięć nazwisk, które umieściliśmy w poniższym zestawieniu. Spokojnie dalibyśmy radę wytypować i dziesięciu bardzo ciekawych zawodników, którzy wyróżniają się w lidze słowackiej, ale zgodnie z konwencją naszego cyklu zdecydowaliśmy się wyłonić piątkę naszym zdaniem najbardziej interesujących. Było generalnie tak wiele kandydatur, że kilku piłkarzy czyimś zdaniem niezasłużenie mogło się tu nie znaleźć. I w zasadzie moglibyśmy przyznać mu rację.
Raporty z innych krajów TUTAJ.
Czy liga słowacka jest słabsza od polskiej Ekstraklasy? Według krajowego rankingu UEFA już tak, choć pomni ostatnich naszych meczów z sąsiadami z południa bylibyśmy dalecy od takich opinii. Mamy bowiem w pamięci, że Spartak Trnawa eliminował Legię Warszawa, AS Trenczyn rozjechał Górnika Zabrze, a DAC Dunajska Streda wyeliminowała Cracovię. Za ten sezon mamy w końcu wyższy współczynnik od Słowaków, dzięki czemu ich przeskoczyliśmy, bo w ostatnich dwóch latach to oni nas bili pod tym względem. Teraz jednak Slovan Bratysława odpadł błyskawicznie z eliminacji do Ligi Mistrzów w atmosferze skandalu i po walkowerze, który z powodu niezdatności zawodników mistrza Słowacji do gry z uwagi na koronawirusa, otrzymał KI Klaksvik. W dodatku Slovan, już dysponując większością zawodników, odpadł także w II rundzie z eliminacji do Ligi Europy z Kuopionem Palloseura. Z kolei MSK Żilina po szokującej przegranej 1:3 z The New Saints oraz MFK Rużomberok wypunktowany przez Servette Genewa odpadli już w zasadzie w przedbiegach. Honoru musiała bronić DAC Dunajska Streda, ale i ona zdołała dojść jedynie do III rundy, gdzie została rozniesiona przez LASK Linz aż 7:0!
Nie zmienia to jednak faktu, że DAC oraz Slovan to najlepsze obecnie słowackie drużyny. Pewnie po obronę mistrza kraju zmierza ekipa z Bratysławy, a wspierany pieniędzmi Viktora Orbana zespół spod granicy z Węgrami najprawdopodobniej zostanie wicemistrzem kraju. Wszystko wskazuje na to, że o ostatnie miejsce na podium walczyć będą MSK Żilina i Spartak Trnawa.
Ogólnie polskim klubom wyciągnąć wyróżniających się młodych zawodników z Fortuna Ligi jest bardzo trudno, ponieważ w pierwszej kolejności najchętniej patrzą oni na kluby zachodnie, potem na czeskie, a my dopiero jesteśmy dla nich trzecim sortem. Potencjał po wypromowaniu Ondreja Dudy niestety został zaprzepaszczony. Wprawdzie Lechowi Poznań udało się kupić Lubomira Satkę, czyli jednego z najlepszych wówczas obrońców na Słowacji, ale to raczej wyjątkowa sytuacja. Najczęściej bierzemy – do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić – starych Słowaków, czyli Tothów, Gressaków i Juharów, którzy najlepsze lata mają za sobą. Ewentualnie pozyskujemy stamtąd trzeciorzędne talenty, jak Siplak, Kadlec lub Kolcak. Ostatnie ruchy? Żan Medved do Wisły Kraków i Kristian Vallo do Wisły Płock. Łagodnie mówiąc, swoich nowych klubów nie wzmocnili.
Pod względem pensji nasze zespoły wiele nie ryzykują, bo Słowacy są po prostu tani. Standardowe zarobki w tej lidze wynoszą około 3 tysięcy euro, a więc całkiem interesujące mogłyby być dla nich nawet nasze pierwszoligowe ekipy z czołówki. Często po przeprowadzce do Polski mogą liczyć na podwojenie swoich zarobków, a niektórzy nawet na potrojenie. Nasze średniaki praktycznie nie mają szans wyciągnąć najciekawszych zawodników Slovana Bratysława czy DAC Dunajska Streda, bo po pierwsze oni odpowiednio kosztują, a po drugie zarabiają na przynajmniej takim samym poziomie, jaki mogliby mieć w takim Piaście Gliwice. Apanaże gwiazd w lidze słowackiej sięgają 15 tysięcy euro miesięcznie, a sporo graczy w tych dwóch zespołach dostaje co miesiąc między 10 a 12 tysięcy euro. Łatwo więc zobaczyć, że skusić ich może jedynie Legia i Lech, ewentualnie Lechia czy Cracovia. Reszta naszych ekip musi szukać w słabszych słowackich drużynach, co nie znaczy, że i tam nie da się znaleźć ciekawych piłkarzy.
My wytypowaliśmy pięć nazwisk tylko z dwóch czołowych klubów, ale to jest naszym zdaniem taki top topów pod względem obecnych umiejętności, statystyk czy potencjału. Raczej są poza zasięgiem polskich drużyn, dlatego poniżej umieszczamy także kolejne nazwiska, którym warto się przyjrzeć i powinni być oni znacznie tańsi od tych, których opisywaliśmy osobno. Znalazło się w tym raporcie trzech zawodników ofensywnych i dwóch defensywnych.
***
Zaczniemy od reprezentanta Węgier, który krótko mówiąc, zasiedział się na Słowacji. W Dunajskiej Stredzie mówi się jednak przede wszystkim po węgiersku, więc może czuć się jak u siebie. Zsolt Kalmar (na zdjęciu głównym) zarabia w DAC gwiazdorskie pieniądze i skusić do przeprowadzki mogłaby go w tej chwili chyba tylko bardzo intratna propozycja. Niewykluczone, że taka niebawem się pojawi, bo zdaniem wielu ekspertów Kalmar rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze. Jest nie tylko gwiazdą ligi słowackiej, ale i pewnym punktem swojej reprezentacji, dla której rozegrał już 27 spotkań, w tym niedawno z Polską od pierwszej minuty. W bieżącej edycji Fortuna Ligi ma już 13 goli i 5 asyst w 23 spotkaniach, a do tego w eliminacjach do Ligi Europy dorzucił jeszcze jedną asystę w wygranym starciu z FK Jablonec. Ogółem liczby daje co 113 minut, więc prawie w każdym spotkaniu. Ten sympatyczny rudzielec jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma kapitalnie ułożoną nogę i naprawdę mało prawdopodobne jest, by miał pójść drogą Kristophera Vidy, który również świetnie prezentował się w DAC, a teraz w Piaście gra bardzo słabo. Kalmar to po prostu klasowy piłkarz.
***
Wydaje się, że lada chwila ze Slovana Bratysława w świat wyruszy Dominik Greif. To 24-letni bramkarz, który ma już na swoim koncie cztery mecze w reprezentacji Słowacji. Ostatnio wprawdzie ze składu kadry wygryzł go Dusan Kuciak, ale nie jest wykluczone, że to jednak Greif wyjdzie od pierwszej minuty na mecz z Polską na Euro 2020. Pod względem warunków fizycznych z pewnością polskie kluby przyjęłyby go z otwartymi ramionami, ponieważ mierzy 197 cm, ale raczej mało prawdopodobne, by w ogóle rozważył ofertę z naszego kraju. Spekuluje się ostatnio, że chce go sprowadzić RCD Mallorca, a od dłuższego czasu postępy Greifa obserwuje także FC Porto. Wiele wskazuje na to, że cena za niego oscylowała będzie w okolicach 2-3 milionów euro.
***
W reprezentacji Słowacji zadebiutował zaś w marcu David Strelec, który niespełna dwa tygodnie temu obchodził 20. urodziny. Młody środkowy napastnik strzelił nawet gola w zremisowanym meczu z Maltą w eliminacjach do mistrzostw świata. Wiele wskazuje na to, że tych szans od Stefana Tarkovicia będzie otrzymywał więcej, a co za tym idzie – jego cena będzie rosła. Ma w tej chwili łatkę jednego z największych talentów słowackiej piłki. Systematycznie odgrywa coraz istotniejszą rolę w Slovanie. W bieżącym sezonie w 19 meczach strzelił 7 goli i dorzucił jeszcze cztery asysty. Dysponuje naprawdę dobrym dryblingiem, ma ułożoną lewą nogę i co ważne, nie jest typowym snajperem, ale potrafi pracować również dla zespołu. Cofa się, wspomaga kreowanie sytuacji. Po prostu nowoczesny napastnik. Klub ze stolicy nie pali się w tej chwili do jego sprzedaży, bo liczy, że wartość będzie jeszcze wzrastała.
***
Innym bardzo ciekawym snajperem jest Eric Ramirez, w tej chwili lider klasyfikacji strzelców. 22-latek niedawno zadebiutował w reprezentacji Wenezueli. Półtora roku temu DAC wyłożył za Ramireza aż 500 tysięcy euro, pozyskując go z czeskiej Karwiny. Sprawdził się najpierw na wypożyczeniu w Senicy, a teraz już strzela gole dla Dunajskiej Stredy. W poprzedniej edycji było to jeszcze siedem trafień w 22 spotkaniach, teraz ma 14 goli i 6 asyst w 26 meczach. Gra przede wszystkim prawą nogą, ale ma z niej bardzo precyzyjne i silne uderzenie. Jest wysoki, silny. Wręcz ideał dla naszych klubów. Problem jednak w tym, że taniej niż za milion euro raczej nie ma szans go wyciągnąć.
***
Długo zastanawialiśmy się, kogo wyróżnić jako ostatniego, ale ostatecznie stawiamy na Andriję Balicia. 23-letni chorwacki środkowy pomocnik nie ukrywa, że na Słowację wpadł przejazdem. Sprawa jest prosta: ma się odbudować w DAC Dunajska Streda i szybko ruszyć do mocniejszej ligi. O ile w poprzednim sezonie jeszcze nie zachwycał, o tyle teraz należy do ścisłej czołówki zawodników z drugiej linii – ma już sześć goli i cztery asysty w 24 meczach, a przede wszystkim występuje na „ósemce”. Za Balicia w 2016 roku Udinese wyłożyło Hajdukowi Split 3 miliony euro i Chorwat trochę w tej Serie A pograł. W sumie zanotował 29 meczów, potem dołożył kolejne 13 w Eredivisie dla Fortuny Sittard, ale dopiero na Słowacji gra regularnie. Wątpliwe, żeby wypełnił ważną jeszcze dwa lata umowę. Podejrzewamy, że już latem ruszy do mocniejszej ligi. Chętnie widziałby go z powrotem Hajduk, ale były reprezentant chorwackiej młodzieżówki mierzy póki co wyżej.
***
To tyle z absolutnego topu. A na kogo jeszcze należy zwrócić uwagę? Nie zapominamy o polskich wątkach, bo zarówno Dawid Kurminowski, jak i Jakub Kiwior zdecydowanie się na Słowacji wyróżniają. Na pewno warto wziąć pod lupę również Davida Hrncara, notującego najlepszy sezon w karierze, a świetną formę strzelecką ma Filip Balaj. Obaj ci zawodnicy ze Zlatych Moravców latem dostępni będą z wolnego transferu. Na pewno interesujące nazwisko to ponadto Marko Divković, który w grudniu łączony był z Wisłą Kraków. Są też Rafael Ratao ze Slovana czy Vahan Bichakhchyan, reprezentant Armenii występujący w Żilinie. Ponadto bardzo solidnym stoperem jest słoweński kadrowicz Kenan Bajrić, a szanse w reprezentacji Węgier dostaje Andras Schafer. Krótko mówiąc, z uwagi na fakt, że te rozgrywki to raj dla młodych graczy, znajduje się tu naprawdę wiele talentów.