
Autor zdjęcia: Damian Kosciesza / PressFocus
Pierwszy przebłysk Kolejorza za Skorży, ale czy miarodajny i dla niego, i dla gdańszczan? Lech 3:0 Lechia
Po tym meczu NIE należy wyciagać dwóch wniosków – ani Lech nie jest tak mocny, ani Lechia taka słaba, jak wskazuje wynik.
Ba, właściwie każdy, kto oglądał to spotkanie może być szczerze zdziwiony metamorfozą Kolejrza po przerwie. Do momentu zejścia obu ekip do szatni to był iście tragiczny mecz. Po gwizdku sędziego na tablicy ukazała się magiczna statystyka w postaci 0 całów strzelnych z obu stron. Można powiedziec, iż Lechia i Lech obwąchiwały się jak koty przy pierwszym spotkaniu. Dopiero później dominację zaznaczył rezydent Bułgarskiej, boleśnie punktując błędy przyjezdnych. Na największe bury zasługują Pietrzak za krycie Skórasia na radar oraz Maloca za sfaulowanie Ishaka we własnej szesnastce. Przy bramce Ramireza dodatkowo ciała dał Biegański, który ostatnimi czasy stracił swój blask.
Jednym z najbardziej zadowolonych zawodników po tym spotkaniu na pewno będzie Hiszpan. Dziś trafił do siatki pierwszy raz od 6 grudnia i starcia z Podbeskidziem. Od tamtego spotkania do tego z Lechią minęło 14 kolejek, a w tym czasie Dani zaliczył zaledwie jedną asystę. Nie dziwota, że chodził wkurzony i nabuzowany. Kto by nie był na jego miejscu, zwłaszcza iż wcześniej bujał całą ligą jak chciał? Wielokrotnie widzieliśmy go, zwłaszcza gdy schodził z boiska przed końcowym gwizdkiem, jak mamrotał coś do siebie pod nosem, gestykulował wnerwiony, uderzał w przedmioty… Cóż, lepiej tak, niż kogoś połamać wślizgiem. Sami widzicie – huk kamienia, który spadł mu z serca po pokonaniu Kuciaka w akcji na 3:0, było słychać w jego rodzinnym Leganes.
Prawdą jest, że gdańszczanie dziś nie ugrali nawet sztycha. No ale jak możesz myśleć o zwycięstwie, jeśli jednocześnie twoją najgroźniejszą sytuacją jest ta, w której twój zawodnik kiksuje niczym amator? Nie pomogło dziś przywrócenie do gry duetu Conrado-Udovicić, choć i tak funkcjonował o niebo lepiej niż Pietrzak z Ceesayem. Obok meczu przeszedł Zwoliński, Paixao… Ktoś w ogóle pamięta, że grał? Wejścia Egy’ego czy Koperskiego to z kolei coś, co warto odnotować jedynie z kronikarskiego obowiązku. Trudno o lepszy dowód na fakt, jak krótka jest kołderka Lechii na wielu pozycjach, o czym jednak dość rzadko się mówi. A może powinno?
Lech Poznań 3:0 Lechia Gdańsk (0:0
1:0 Skóraś 52’ (asysta Puchacz)
2:0 Ishak (karny) 57’
3:0 Ramirez 65’ (asysta Kamiński)
Lech: van der Hart (5) – Satka (5), Salamon (6), Rogne (6) – Kamiński (6) (67’ Sykora 4), Tiba (4) (82’ Karlstrom), Kwekweskiri (6), Puchacz (6) (82’ Kraweć) – Skóraś (6), Ramirez (6) (72’ Marchwiński) – Ishak (6) (72’ Szymczak)
Lechia: Kuciak (4) – Fila (3), Maloca (2), Kopacz (4), Pietrzak (2) (62’ Udovicić 5) – Biegański (4) (76’ Koperski), Kałuziński (4) (62’ Żukowski 4), Gajos (3) – Zwoliński (2), Ceesay (2) (46’ Conrado 4), Paixao (3) (80’ Egy)
Sędzia: Paweł Gil
Nota: 3
Żółte kartki: Puchacz, Skóraś – Paixao, Conrado
Piłkarz meczu: