
Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
DOMINIK NOWAK dla 2x45: Myślimy o barażach, ale najpierw sporo musimy poprawić. Transfery? Nie zrobimy rewolucji
Kilka dni temu nowym trenerem Korony Kielce został Dominik Nowak. Ma już za sobą debiut w barwach Złocisto-Krwistych. Niestety niezbyt udany, bo przegrany 0-1 z Odrą Opole. Postanowiliśmy zapytać nowego szkoleniowca kieleckiej drużyn m.in. o plany na końcówkę ligi, ocenę zespołu, perspektywach młodzieżowców, czy przymiarki transferowe.
W pańskim debiucie Korona uległa Odrze Opole 0-1. Czy niezbyt udana inauguracja może wpłynąć na morale zespołu i dalszą pracę?
Nie. Mówienie, że porażka 0-1 wpłynie na morale czy pracę z zespołem to kompletna bzdura. Bardzo istotne jest, żeby każdy trener, który przychodzi do nowego klubu, miał czas, żeby spokojnie popracować z zespołem. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest teraz poznanie zawodników - pod względem indywidualnym, ich umiejętności, predyspozycji, żebym mógł określić potencjał zespołu.
Moje pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Jestem podbudowany potencjałem drużyny. Na pewno będę starał się wprowadzać swoje elementy. Powoli, bo wiemy, że te mikrocykle są zaburzone, będziemy grali co trzy dni. Najważniejsze w tej chwili jest przyjrzenie się zespołowi, określenie potencjału każdego zawodnika i potem wprowadzenie założeń taktycznych, nad którymi będziemy chcieli pracować teraz i w przyszłości.
Jakie wnioski wyciągnął pan po minionym meczu?
Największą bolączą Korony jest gra ofensywna. Jeśli strzelasz 18 goli, jesteś jedną z najgorszych drużyn w lidze pod tym względem, to pokazuje, że trzeba włożyć w ten aspekt dużo pracy. To na pewno bierze się z tego, że stwarzamy zbyt mało sytuacji bramkowych. Nad tym będziemy pracować. Musimy zacząć zdobywać więcej bramek, by zrealizować nasze ambicje.
Z pewnością poznał pan już dobrze zespół. Którzy zawodnicy wywarli na panu szczególnie dobre wrażenie?
Wcześniej dużo było pracy analitycznej na podstawie obserwacji materiałów video. Kilkakrotnie miałem okazję oglądać Koronę z trybun. Natomiast całkowicie inna sytuacja jest w momencie, kiedy trener przebywa z zawodnikami na co dzień. Mam już swoje pierwsze wnioski, ale daleko jest jeszcze do tego, aby w 100% je określić, wypowiedzieć, dlatego wolałbym się na razie wstrzymać. Jest czas na spokojną analizę. Na razie jest za szybko, żeby oceniać piłkarzy i wskazywać tych, którzy będą wiodącymi zawodnikami.
Przed ostatnim spotkaniem powiedział pan, że Odra to solidny zespół. A co pan sądzi o następnym rywalu - ŁKS-ie?
Każdy rywal ma swoje plusy, ale ma też minusy. Nie chciałbym teraz wskazywać tych elementów taktycznych. Jesteśmy już po głębokiej analizie przeciwnika. Z jednej strony trzeba zapoznać się ze stałymi fragmentami, innymi elementami taktyki, ale z drugiej my musimy skupić się przede wszystkim na sobie i ja wyznaję taką zasadę. Wolałbym, aby dzisiaj drużyna skupiła się właśnie na własnym potencjale, swoich możliwościach, zadaniach, które sobie wytyczymy oraz na realizacji tych wytycznych, które będą dla nas najistotniejsze, żeby mieć swój styl i w takim meczu starać się grać bardziej ofensywnie, bardziej zdecydowanie i tworzyć sytuacje bramkowe. Tak jak powiedziałem, podchodzimy do rywala z szacunkiem, ale też bez przesady. Nie będziemy tylko i wyłącznie skupiać się na przeciwniku. Sami na treningach musimy poprawiać elementy, które chcemy kształtować w trakcie tej pracy.
Ostatnio powiedział pan, że Korona dysponuje dobrymi młodymi zawodnikami. W meczu z Odrą od pierwszej minuty wyszedł 20-letni Dawid Lisowski, a na ławce usiadł 19-letni Marcin Szpakowski. Czy możemy spodziewać się kolejnych występów tych piłkarzy w następnych spotkaniach?
Możemy, możemy. Pamiętajmy także, że Marcel Zapytowski to też młodzieżowiec. Zresztą Korona jest jedną z najmłodszych drużyn w lidze, więc to jest na pewno budujące w perspektywie progresu oraz rozwoju zarówno tych chłopaków, ale i całego zespołu. Myślę, że możemy się spodziewać, ale nie chciałbym dzisiaj podawać nazwisk i zdradzać, kiedy to nastąpi. Będziemy tutaj dużo pracować z uzdolnioną młodzieżą, żeby ją rozwinąć. Nie zapominajmy, że z Korony wywodzi się wielu piłkarzy, którzy teraz grają w ekstraklasie. Wiadomo o Marcinie Cebuli, ale ostatnio pozyskani przez Raków Iwo Kaczmarski, Daniel Szelągowski czy Wiktor Długosz. Oni są przykładem dla innych, że warto ciężko pracować, by grać w przyszłości na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że ci chłopcy w przyszłości będą grać w ekstraklasie w barwach Korony.
Chciałbym teraz zapytać właśnie o Zapytowskiego. 20-latek zasłynął już pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy bronił barw Resovii. Jest bardzo młody, a już wykazuje się wielką pewnością siebie i dużymi umiejętnościami. Czy myśli pan, że będzie on kolejnym przedstawicielem tej słynnej polskiej szkoły bramkarzy, która wypuszcza utalentowanych golkiperów mogących grać w najlepszych klubach ekstraklasy?
Mam taką nadzieję. Ja zawsze kibicuje młodym zawodnikom. Czeka go natomiast ciężka praca. To jest długi proces. Marceli musi pamiętać, że za darmo miejsca w bramce Korony nie dostanie. Rywalizuje z Markiem Koziołem, który też jest bardzo dobrym bramkarzem. W wielu spotkaniach pokazał nie tylko naprawdę duże umiejętności, ale i doświadczenie. Razem ciężko pracują. Ich poziom jest niezwykle wyrównany. Tak jak mówię, młodszym piłkarzom warto kibicować, bo jest to przyszłość - nie tylko dla Korony, ale i dla całej Polski. Przed Marcelim jest sporo pracy, pokornej postawy, jeżeli chodzi o boisko i trening, ale też wszystkie kwestie pozaboiskowe.
Często się mówi, że zagraniczni zawodnicy powinni być lepsi od polskich piłkarzy. Chciałbym się zapytać, czy sądzi pan, że ci gracze, którzy są w Koronie, na przykład Emile Thiakane czy Felipe Oliveira, są w stanie przesądzić o losach w spotkania, na przykład na poziomie I ligi?
Tak. Myślę, że zarówno Emile, Felipe, ale również Marko Pervan, to piłkarze, którzy mają duże umiejętności, w tej chwili są dla nas wartością dodaną, jeśli chodzi o moją układankę i generalnie strategię pracy na przyszłość. Zgadzam się, oczywiście, muszą być lepsi od naszych rodzimych zawodników. To musi być poziom, który zawsze będzie dla zespołu pozytywną różnicę.
Po przyjściu do Korony powiedział pan, że wyznaje zasadę, że zawsze idzie do przodu i myśli o zwycięstwie. Czy mimo sporej straty do miejsc barażowych, nadal w klubie panuje takie przekonanie, że dopóki piłka w grze, dopóty Korona będzie walczyć o awans?
Tak, musimy walczyć o baraże. Powiedziałem to nawet dzisiaj piłkarzom na odprawie, podsumowującej przegrane, niestety, spotkanie z Odrą Opole. W mojej ocenie to był mecz, który oscylował raczej w okolicach remisu, to byłby wynik bardziej sprawiedliwy, ale do tego nie ma co wracać. To jest piłka nożna. My musimy więcej od siebie wymagać. Uważam, że zrobiliśmy za mało, żeby to spotkanie na tym etapie wygrać. Nie wybiegam myślami aż tak daleko w przyszłość, żeby skupiać się na barażach.
Nie chcę, żeby na siłę napompował się z tego balonik. Tak jak powiedziałem - żeby myśleć o barażach, trzeba poprawić aspekt ofensywny. Nie da się grać na poziomie 0:0 czy 1:0, bo to są sytuacje, że możesz przegrać 0:1, tak jak w Opolu. Tu jest nasze zadanie. Chcę, żeby zespół uwierzył w swoje możliwości ofensywne. Oczywiście z pragmatyzmem w grze defensywnej. Nad tym będziemy pracować. Najważniejsze jest każde następne spotkanie - ono będzie wyznaczało nam kolejne cele. Trudno jest teraz mówić, czy wybiegać tak daleko w przyszłość. Mamy stratę punktową i ciężki terminarz, bo czekają nas mecze z czołówką, co nie oznacza, że będą to spotkania, w których Korona będzie na straconej pozycji.
Na pierwszej konferencji prasowej stwierdził pan, że jeśli chodzi o infrastrukturę, organizację, stadion czy profesjonalizm, Korona zasługuje na to, aby być w ekstraklasie. A czy pod względem czysto sportowym drużyna również zasługuje na obecność w elicie?
Taki jest plan. Taki cel sobie postawiliśmy. Chciałbym, żeby w oparciu o potencjał, infrastrukturę, klub, możliwość, ludzi, jakich tu spotkałem, ich fachowość i umiejętności. Czy ten potencjał w tej chwili nas do tego kwalifikuje? Ja już to powiedziałem i jeszcze raz powtórzę - jestem na etapie bliższego poznania piłkarzy. Inaczej jest, kiedy obserwuje się piłkarzy z tzw. “drugiego fotela”, czyli z boku, a inaczej, gdy już jest się w stanie być z zespołem na treningach, widzieć zawodników, analizować zajęcia. Wtedy da się łatwiej określić potencjał każdego z piłkarzy.
Wiemy doskonale, że każde okienko transferowe powinno zmierzać ku temu, żeby zespół wzmacniać. Myślę, że ten zespół też będzie wzmocniony na określonych pozycjach, o których nie chcę dywagować. Chcę też jasno zaznaczyć, że nie będzie rewolucji. Pracujemy z tym materiałem, który mamy. To jest dla mnie punkt odniesienia. Uważam, że są to zawodnicy, którzy w procesie dłuższej pracy, mówiąc o tych pierwszych dwóch/trzech miesiącach, wiele elementów na tyle poprawią, że będzie to widoczne. Wtedy też mnie będzie łatwiej rozliczać ze stylu, jaki Korona będzie prezentowała.
Bez mówienia o pozycjach - czy myśli już pan o transferach, czy skupia się na razie na finiszu ligi?
Oczywiście, że myślimy. Cały klub pracuje. Mamy dobrze rozwinięty skauting - mówię tu o Maćku Gilu. Diagnozuje, obserwuje, na bieżąco będzie wskazywał potencjalnych kandydatów w oparciu o pozycje, które sobie wytyczyliśmy. Ze względu na ten krótki czas, nie chciałbym mówić o tych pozycjach, bo wymaga to takiej dyskusji wewnątrz klubu. Trudno, żeby profesjonalny klub działał w ostatniej chwili. Jestem podbudowany tym, że jako trener nie muszę już sam szukać piłkarzy, jak to niekiedy bywało w mojej pracy, tylko rzeczywiście jest grupa osób, która świetnie skautuje cały rynek polski czy zagraniczny.
I ostatnie pytanie - jak wygląda stan zdrowia Kamila Kuzery. Czy pański asystent jest już w pełni sił?
Czekam na Kamila, żebyśmy już wspólnie zaczęli pracę. Rozmawialiśmy o Koronie, nawet znacznie wcześniej. Tu wszystko jest profesjonalne, nic nie dzieje się przypadkiem. Dużo rozmawialiśmy na temat tego, jak ma mniej więcej wyglądać rozwój zespołu. U Kamila ze zdrowiem coraz więcej. Nie mogę powiedzieć ostatecznie, czy będzie z nami na meczu z ŁKS-em. Jestem z nim w kontakcie i myślę, że jest szansa, że od niedzieli czy poniedziałku będzie do dyspozycji i będziemy mogli ruszyć z naszą pracą, długofalowym ważnym projektem Korony Kielce.