
Autor zdjęcia: własne
Tworek: Puchary? Chronię zespół od presji. Atalanta wyłoży 30 mln euro za Drągowskiego? Płacheta: Poradziłem sobie w Anglii
Zdecydowanie najciekawszy w sobotniej prasie jest Przegląd Sportowy, gdzie mamy rozmowy m.in. z Piotrem Tworkiem i Przemysławem Płachetą. W Sporcie są za to przede wszystkim zapowiedzi weekendowych meczów i jedna spekulacja transferowa związana z czeskim obrońcą. A w Super Expressie mamy dwie rozmówki - o derbach Krakowa i spotkaniu Legii z Lechią.
PRZEGLĄD SPORTOWY
"Płacheta: Sousa wniósł coś nowego"
Wspominaliśmy już, że w pewnym momencie wypadł pan ze składu. W jedenastu spotkaniach zaliczył pan jedynie epizod w starciu z Wycombe Wanderers. Jakie były powody tej absencji?
Do tego czasu grałem we wszystkich meczach z wyjątkiem przerwy na dwie kontuzje, przez które też brakowało mi rytmu. W pewnym momencie trener Daniel Farke stwierdził jednak, że być może ciąży na mnie zbyt duża presja, a jestem młody i to mój pierwszy sezon w tej wymagającej lidze, więc dał mi odpocząć. Rozmawialiśmy na ten temat. Zaufałem trenerowi, bo wiem, że ma bardzo duże doświadczenie, to są jego sprawdzone metody i wie, co robi. Zresztą wystarczy spojrzeć, jak rozwinęli się przy nim inni zawodnicy w klubie. Później jako zespół odpaliliśmy, wygrywaliśmy seryjnie i trener nie miał powodów, aby na siłę kogoś zmieniać, więc musiałem czekać na swoją kolej. Nie zawsze będzie kolorowo, nie zawsze będę grał od deski do deski. Poza tym wydaje mi się, że nieźle poradziłem sobie w pierwszym sezonie w tak wymagającej lidze, jaką jest Championship, a tym bardziej w zespole, który praktycznie przez cały sezon był w czubie tabeli. Wiedziałem, na co się piszę, zdawałem sobie sprawę, że w drużynie będzie spora rywalizacja i że nie będzie łatwo.
Początek sezonu i nawet początek tego roku był dla pana obiecujący, później to się zmieniło. Czy w tym czasie pojawiały się wątpliwości albo poczucie, że trener Farke stracił do pana zaufanie?
Nie, absolutnie. Mam z nim dobry kontakt, ufam mu i często rozmawiamy. Taka jest piłka, szczególnie na wyższym poziomie. Tutaj nikt nie trzyma dla ciebie miejsca i nie czeka. Jest duża rywalizacja. Trzeba mieć w sobie pokorę i cały czas ciężko pracować, bo na sukcesy drużyny składa się nie tylko pierwsza jedenastka, ale również zmiennicy, którzy muszą być w gotowości i również wysokiej dyspozycji, żeby móc kogoś zastąpić, kiedy wymaga tego sytuacja. Ja miałem okazję być już w obu rolach, ale nie ukrywam, że zawsze walczę o tę pierwszą.
Więcej TUTAJ
***
"Zaczynamy od nowa"
– Oznacza to, że Polacy podczas turnieju nie będą stacjonowali pod Dublinem, jak wcześniej zakładaliśmy. Teraz zaczynamy poszukiwania nowej bazy – mówi rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.
Zastrzega jednak, że żadne umowy wynajmu nowego obiektu nie zostały jeszcze podpisane, nawet wstępne. Odnosi się w ten sposób do informacji, że Polacy mieliby stacjonować podczas EURO 2021 w Trójmieście. Taka opcja jest najbardziej prawdopodobna, ale formalnie nie została przypieczętowana. Wydaje się bardzo dobra pod względem logistycznym. Sankt Petersburg i Sewillę dzieli 4,5 tys. kilometrów, z Gdańska są dobre połączenia w obu kierunkach, jak również do Kopenhagi, gdzie Polacy zagrają, jeśli wyjdą z grupy z drugiego miejsca.
***
"Punkt zwrotny Hołowni"
– Nie jest łatwo wejść do składu po przerwie, szczególnie w tak ważnym meczu, jakim był ten z Piastem. Mateusz dostał szansę, zagrał poprawnie, wydaje mi się, że dobrze ją wykorzystał – ocenia młodszego kolegę kapitan drużyny Artur Jędrzejczyk.
– Przed spotkaniem z Piastem Hołownia otrzymał impuls od trenera, który powiedział mu, że czasem w karierze piłkarza są momenty zwrotne. Potrzeba chwili sprawia, że ktoś dostaje szansę i z niej potrafi skorzystać. Być może Mateusz jest teraz w takim momencie – przyznaje Przemysław Małecki, asystent Czesława Michniewicza, który w Gdańsku zastąpi go po raz kolejny na ławce (pierwszy trener jest zawieszony za czerwoną kartkę otrzymaną z Cracovią).
Więcej TUTAJ
***
"Tworek: Muszę chronić zespół"
JAKUB TREĆ: Dlaczego pytania o awans Warty do europejskich pucharów działają na pana jak płachta na byka?
PIOTR TWOREK (TRENER WARTY POZNAŃ): Z bardzo prostej przyczyny. To jest niepotrzebna presja nakładana na mój zespół. A w takich sytuacji czasem podejmuje się niedobre decyzje na boisku. Muszę chronić drużynę od takiego myślenia, bo tak naprawdę od dwóch lat gramy pod ogromną presją. Przypominam sobie tydzień, który spędziliśmy w oczekiwaniu na pierwszy i drugi mecz barażowy o ekstraklasę, a potem fakt, że po awansie byliśmy skazywani na porażkę, który też w jakiś sposób na nas ciążył. Powstało w głowach pytanie, czy sobie poradzimy w tej lidze. Kolejny ładunek, czy bagaż emocjonalny, nie jest nam potrzebny. Z drugiej strony myślę, że mówienie o Warcie w kontekście pucharów jest zacieraniem stanu faktycznego. Legia, Raków, Pogoń, Piast, Lechia to zespoły, które co sezon powinny walczyć w Europie. A przecież do tej grupy trzeba dodać Górnika, Zagłębie czy Jagiellonię. Każdy z tych klubów dysponuje większym budżetem i kadrami, które pozwalają myśleć o pucharach.
Wraz z drużyną czuje pan, że swoją postawą na boisku i osiąganymi wynikami mocno skupiliście na sobie uwagę mediów?
Zdecydowanie tak, bo nie sposób tego nie czuć. Kiedy przystępowaliśmy do rozgrywek, wiele osób skazywało nas na spadek. Jesteśmy niespodzianką tego sezonu w ekstraklasie i z tego pewnie wynika rosnące zainteresowanie. Natomiast nie możemy być zespołem, który z tego zainteresowania będzie czerpał pychę, jednocześnie zapominając o podstawowym zadaniu, jakim jest wygrywanie meczów. I tu musimy znaleźć balans pomiędzy zainteresowaniem a swoją robotą, którą musimy wykonać w każdym meczu.
Więcej TUTAJ
***
"Cyrk"
Teoretycznie wszystko było perfekcyjne. Same sukcesy, pozycja numer jeden na świecie, świetny trener i kadra menedżerska. Bayern Monachium w ostatnich miesiącach wygrał wszystko, co do wygrania było możliwe i udowodnił, jak należy sobie radzić w czasach pandemii. Wydawało się, że Niemcy na lata zajmą pozycję dominatora w europejskim futbolu, bo mieli jeszcze bardzo silną kadrę oraz najlepszego piłkarza świata. Jednak po raz kolejny okazało się, że świetnie funkcjonującą maszynę łatwo można zepsuć, gdy nie wszyscy chcą nad nią pracować w taki sam sposób. I teraz w Bayernie mają poważne problemy. Nie dość, że stracili czołowych piłkarzy (Thiago Alcantara przed tym sezonem, David Alaba i Jerome Boateng po obecnych rozgrywkach), to jeszcze odejście zapowiedział trener Hans-Dieter Flick, który miał dosyć użerania się z dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidžiciem i pomijania go w najważniejszej dla szkoleniowca kwestii, czyli budowania kadry zespołu. I dlatego w poprzednią sobotę nieoczekiwania ogłosił chęć odejścia z Bayernu.
***
"Legenda Ligue 1 na skraju upadku"
Cztery porażki z rzędu, 16. miejsce w lidze, zła atmosfera w szatni, konflikt pomiędzy najbardziej znanymi piłkarzami, a także grup ultras z prezesem wcale nie są najpoważniejszymi kłopotami Bordeaux. W czwartek właściciel klubu, amerykański fundusz inwestycyjny King Street, wycofał się z finansowania Girondins, który trafił pod ochronę sądu gospodarczego. A przecież Żyrondyści mają 140-letnią tradycję (drugi najstarszy klub we Francji) i zajmują drugie miejsce w tabeli wszech czasów Ligue 1.
– Klub będzie funkcjonować, a jego pracownicy otrzymają wynagrodzenie – zapewnił prezes Frederic Longuepee.
– To efekt braku kontroli i racjonalnego zarządzania, do tego doszła pandemia – mówi nam Marek Jóźwiak, były obrońca Guingamp, a obecnie ekspert Canal+.
Więcej TUTAJ
***
"Wrócili do punktu wyjścia"
Jedno jest pewne: przy wyborze nowego trenera Tottenham będzie chciał nawiązać do czasów Mauricio Pochettino, zwolnionego pod koniec 2019 roku. Zespół znów ma grać atrakcyjną, ofensywną piłkę, a w szatni ma panować coś, co można określić polityką miłości. Słowem – Tottenham ma być wszystkim, czym nie był pod wodzą Mourinho. Sytuacje jak ta z połowy lutego tego roku, kiedy zespół z Północnego Londynu grał z Manchesterem City, już nie mają prawa się zdarzać. Wówczas w przerwie meczu, przy stanie 0:1, gdy Tottenham nie miał na koncie ani jednego strzału celnego, ani jednego rzutu rożnego i posiadanie piłki na poziomie 35 procent, Portugalczyk oświadczył zdumionym piłkarzom, że świetnie im idzie (skończyło się 0:3). Ale gdyby chodziło tylko o ultranegatywną taktykę, Mourinho pewnie dotrwałby przynajmniej do końca tego sezonu. Gorzej, że jego zachowanie wobec piłkarzy stało się coraz bardziej nieznośne. 58-latek publicznie krytykował swoich graczy, na nich zrzucał odpowiedzialność za złe wyniki. Szatnia zaczęła odwracać się od szkoleniowca, na koniec Mourinho miał za sobą już tylko jednego piłkarza – największą gwiazdę Harry’ego Kane’a, który chciał pozostać zawodowcem niezależnie od okoliczności.
***
"Zrehabilitować się i spełnić marzenia"
Na szczęście nie zawsze, o czym przekonał się ostatnio Łukasz Fabiański. Doświadczony bramkarz w spotkaniu z Newcastle (2:3) popełnił błąd przy drugiej straconej bramce, za co później przeprosił fanów w mediach społecznościowych. Zazwyczaj pod takimi postami w większości pojawiają się negatywne komentarze, a kibice w najlepszym razie wysyłają gracza na ławkę. W przypadku Fabiańskiego było zupełnie inaczej. Kibice West Hamu nie dość, że wspierali bramkarza reprezentacji Polski, to jeszcze wykorzystali jego post, by podziękować mu za udane występy w poprzednich meczach. „Bez ciebie nie byłoby nas w tym miejscu” – pisali. Los chciał, że Fabiański będzie miał idealną okazję do rehabilitacji. Zajmujący piąte miejsce w tabeli West Ham zmierzy się teraz z Chelsea, która jest tuż nad drużyną Davida Moyesa. Choć do końca sezonu wciąż daleko i wiele się może zdarzyć, najbliższe spotkanie może mieć ogromne znaczenie w kontekście walki o miejsce premiowane awansem do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. – To byłby dla nas niesamowity sukces – przyznał bez ogródek szkocki menedżer Młotów.
***
"Spłacić dług"
Musisz mądrze wybierać znajomych. Wiele osób będzie chciało po prostu cię oszukać – to jedna z nielicznych rad, jakie ojciec przekazał Angelowi Correi. Więcej nie zdążył. Zmarł, gdy syn miał dziesięć lat. – Wtedy też zostałem jedynym żywicielem rodziny – wspominał w rozmowie z argentyńskim dziennikiem „Pagina/12” piłkarz Atletico. – O jego śmierci zapominam tylko w trakcie gry. Piłka jest dla mnie czymś magicznym. Wychodząc na boisko, nie myślę o wszystkich złych rzeczach, które spotkały mnie w życiu. Przez te kilkadziesiąt minut liczy się tylko futbol, nic więcej – przyznał.
Las Flores nie było dobrym miejscem do życia. Zresztą nadal nie jest. To jedna z najbiedniejszych dzielnic Rosario, gdzie częściej można spotkać dilera narkotyków niż biznesmena z teczką. – Kilku moich kolegów zginęło od postrzału. Znaleźli się w złym miejscu w złym czasie – przyznał zawodnik Atletico.
Więcej TUTAJ
***
"Drago kosztuje bardzo drogo"
Nie ma wątpliwości, że trzeci aktualnie klub Serie A będzie latem potrzebował nowego numeru jeden. Atalanta znowu ma najskuteczniejszą ofensywę w lidze, ale traci bardzo dużo goli. Ani Pierluigi Gollini, ani zastępujący go w pierwszej części sezonu (26-latek leczył kontuzję kolana) Marco Sportiello nie są zawodnikami ze ścisłej ligowej czołówki na swojej pozycji. Na celowniku Atalanty znalazła się dwójka: Drągowski i bramkarz Udinese Juan Musso. Z informacji uzyskanych przez „PS” wynika, że działacze drużyny z Lombardii wystosowali oficjalne zapytanie o cenę Polaka do Fiorentiny. Jeśli zdecydują się zapłacić żądane 30 mln euro, uczynią z niespełna 24-letniego białostoczanina najdroższego polskiego bramkarza w historii. Do tej pory rekord dzierży Wojciech Szczęsny, którego cztery lata temu Juventus wykupił z Arsenalu za 14 mln euro. Wcześniej Polak spędził dwa sezony na wypożyczeniu w Romie, gdzie zbudował sobie dobrą markę w Italii.
Więcej TUTAJ
***
"Wichniarek: Karuzela trenerska rozkręca się w Bundeslidze"
Wyniki Bundesligi w ostatnim tygodniu ułożyły się tak, że Bayern Monachium po raz dziewiąty z rzędu zostanie mistrzem kraju. Myślę, że będzie można mówić o tym w czasie dokonanym już w sobotę po meczu z Mainz. Ostatnie potknięcia RB Leipzig znacznie ułatwiły zadanie Bawarczykom. Tym samym Bayern sięgnie po ostatnie trofeum pod wodzą Hansiego Flicka, który ogłosił już chęć odejścia po sezonie. Teraz władze muszą się zgodzić na przedwczesne rozwiązanie kontraktu ze szkoleniowcem, który prawdopodobnie zostanie selekcjonerem niemieckiej kadry. Niewątpliwie lato w Monachium będzie bardzo gorące. Rozpoczną się poszukiwania nowego trenera. Wszystko wskazuje na to, że będzie nim Julian Nagelsmann, choć on sam na razie zaprzecza. Patrząc na to, co działo się w tym sezonie, po deklaracjach i dementowaniu pogłosek przez innych szkoleniowców Bundesligi, należy się spodziewać właśnie takiego rozwiązania. Przecież najpierw wszelkim doniesieniom medialnym zaprzeczał Marco Rose, który ostatecznie wyląduje po sezonie w Dortmundzie. Podobnie było z Adim Hütterem, który zastąpi go w Borussii Mönchengladbach. To każe z przymrużeniem oka patrzeć na zapewnienia trenerów, którzy próbują dementować wszelkie doniesienia. Karuzela w Bundeslidze ruszyła na dobre, bo obserwujemy mały efekt domina. Bez szkoleniowca zostanie przecież Eintracht Frankfurt. Spekuluje się, że Hüttera może zastąpić trener Unionu Berlin Urs Fischer.
Więcej TUTAJ
SPORT
"Uśmiech przed derbami"
Ponownie bez kibiców i bez większego znaczenia dla układu tabeli, ale wciąż pełne emocji - takie będą to derby. Smaczku dodaje im fakt, że drużyny sąsiadują w tabeli, a Cracovia znajduje się tylko punkt za Wisłą, która na pewno nie będzie chciała skończyć sezonu w otoczeniu imienniczki z Płocka oraz dołujących beniaminków z Bielska-Białej i Mielca. W ostatnich 8 odsłonach „świętej wojny” lepiej radziła sobie „Biała gwiazda”, która wygrała 5 razy, zaledwie raz ulegając - co jednak warto podkreślić, było to w ostatnim meczu rozgrywanym na stadionie przy Reymonta. Tym razem derby tak-że zostaną rozegrane na stadionie Wisły, a piłkarze „Pasów” na pewno będą pamiętać o ostatniej - choć mało efektownej - wygranej.
***
"Ekstraklasa na placu budowy"
Prawo narzekać mogli też ci spośród zgromadzonych na trybunach, którzy na mecz dotarli własnym transportem. - Żeby mi tylko w samochód nie trafili – mówił jeden z nich. Mieli oni jednak rekompensatę w postaci bliskości boiska i ławek rezerwowych. Dzięki temu można było usłyszeć słowa trenerów. Marek Papszun nie oszczędzał między innymi Vladislavsa Gutkovskisa.
- Gutek, szerzej! – gorączkował się szkoleniowiec Rakowa, opuszczając przy okazji strefę przeznaczoną dla trenerów.
***
"Mecz na przełamanie"
Co do składu i ewentualnych rozwiązań trener Brosz mówi: - W ostatnich meczach wychodzimy czwórką młodzieżowców i będziemy chcieli to podtrzymać. Patrzymy przede wszystkim na siebie i to jest niezmienne. Zdajemy sobie sprawę, że naszą szansą jest jeszcze większa ilość stwarzanych sytuacji bramkowych i ich wykorzystywanie. Tu mamy największe możliwości i to jest coś, na co szczególną uwagę zwracaliśmy w treningach. Jeżeli poprawimy skuteczność, to będziemy punktować. W ofensywie możemy grać zdecydowanie lepiej i to jest nasz główny cel. Patrząc na profile naszych zawodników, mamy w tym względzie spore możliwości - nie ma wątpliwości szkoleniowiec górniczej drużyny.
Więcej TUTAJ
***
"Gotowi na szaloną końcówkę"
Wyniki wtorkowo-środowej kolejki sprawiły, że obecnie podobny cel mogą mieć jeszcze trzy inne niż Piast drużyny. Jedną z nich jest Zagłębie Lubin z którą gliwiczanie dziś zagrają. Kto wie, czy walka o czwartą lokatę nie będzie ciekawsza niż np. walka o utrzymanie? – Tabela pokazuje, że powinno być bardzo ciekawie i emocjonująco. My włączyliśmy się do walki o najwyższe lokaty, a jeszcze kilka miesięcy temu było to naszym marzeniem. Dziś jest to realne i zrobimy wszystko, aby zająć jak najlepsze miejsce – nie ukrywa Waldemar Fornalik.
***
"Hofmann chce zagrać w Ekstraklasie"
- Największy wpływ na nasze wyniki ma trener Martina Svedika. Współpracujemy od dawna, dobrze się znamy, rozumiemy i to widać na boisku. Dobrze zaczęliśmy rozgrywki i idziemy siłą rozpędu, walcząc teraz o europejskie puchary - podkreśla czeski piłkarz, który zimą mógł znaleźć się w polskiej ekstraklasie. Hofmannem zainteresował się klub z dołu tabeli, ale z transferu nic nie wyszło, bo zawodnik ma umowę do końca sezonu. 1.FC Slovacko nie chciał się pozbywać jednego z czołowych piłkarzy. Sprawa jego przejścia do polskiego klubu jest jednak otwarta. - Razem z moim menedżerem Pawłem Pytlem zastanawiamy się, jak pokierować karierą. Polska to jeden z wariantów. Są bowiem propozycje z innych lig, ale perspektywa gry w ekstraklasie mi się podoba - nie ukrywa doświadczony zawodnik.
***
"Złamać lidera"
„Słoniki” przez prawie miesiąc nie rozegrały meczu, dopiero w środę zagrały w Gdyni z Arką. Forma lidera pozostaje więc - mimo wszystko – niewiadomą. - Musimy patrzeć na siebie, bo jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy - powiedział kapitan jastrzębian. - Wiemy, kto do nas przyjedzie, ale taka przerwa w treningach musi odbić się na zdrowiu zawodników z Niecieczy. Na pewno podróż do Gdyni i z powrotem będzie miała znaczenie, ale my przede wszystkim skupiamy się na sobie, a nie na przeciwniku. Fakt, że do tej pory tylko raz z nim przegraliśmy (GKS ponadto odniósł dwa zwycięstwa i trzy spotkania zremisował – przyp. BN) nie ma teraz znaczenia. Do Jastrzębia przyjeżdża lider i czy nam się gra z nimi dobrze, czy nie, to jednak jest to zespół, który zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Dla nas powoli zaczynają się mecze o życie, więc na pewno im nie odpuścimy, chociaż to Termalica będzie w sobotę faworytem. Gramy jednak u siebie, przy Harcerskiej i musimy pokazać, że to jest nasz dom. W tym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo.
***
"Trzynastka będzie szczęśliwa?"
To już powoli staje się nudne, ale po raz kolejny przed wyjazdowym meczem Zagłębia zastanawiamy się, czy fatalna seria w końcu dobiegnie końca. 3 remisy i 9 porażek. Tak złego bilansu na boiskach rywali nie ma żaden inny zespół na zapleczu ekstraklasy. W najnowszej historii klubu ze Stadionu Ludowego dłużej na triumf na boisku rywala czekano tylko w sezonach 2007/08 oraz 2018/19 gdy sosnowiczanie występowali w ekstraklasie. Wówczas w obu przypadkach ekipa z Sosnowca zgarnęła komplet punktów dopiero pod-czas wyjazdowego meczu numer 14. Być może tym razem „13" okaże się szczęśliwa.
***
"Kiedyś napastnicy więcej strzelali"
Patrząc na listę strzelców GKS-u Tychy w tym sezonie trudno się oprzeć wrażeniu, że najwięcej do poprawienia trener Artur Derbin ma w grze napastników. Od ostatniego gola tyskiej „dziewiątki” mija już 47 dni. Od trafienia Damiana Nowaka w wygranym 3:1 spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec 7 marca, tyscy łowcy bramek ciągle wyciągają puste sieci. W sześciu ostatnich spotkaniach trójkolorowi powiększyli swój strzelecki dorobek jedynie o trzy gole, których autorem byli: dwukrotnie rozgrywający Łukasz Grzeszczyk i raz defensywny pomocnik Wiktor Żytek.
***
"Czas poznać mistrza"
- „Lewy” ma wielki cel - mówił przed meczem trener Hansi Flick, nawiązując rzecz jasna do tego, że Robert Lewandowski będzie miał 4 kolejki na doścignięcie i pobicie rekordu Gerda Muellera. „Der Bomber” w swoim legendarnym sezonie Bundesligi zdobył aż 40 goli i Polak ma chrapkę, by tę granicę przekroczyć. Gdyby nie kontuzja, rekord pewnie byłby już pobity, a tak 32-latek będzie musiał dodatkowo się spiąć, ponieważ ma na koncie 35 trafień. 4 kolejki i 6 bramek? Dla niego to możliwe! - Lewandowski wróci do składu, podobnie jak Leon Goretzka i Serge Gnabry. Najważniejsze jest jednak to, byśmy zdobyli mistrzostwo. „Lewy” wrócił po czterech tygodniach i jest w bardzo dobrej formie fizycznej. Będziemy go rzecz jasna wspierać, ale koncentrujemy się przede wszystkim na tytule - podkreślił trener Flick.
***
"Grygierczyk: Krajobraz przed derbami"
Trochę smutny to będzie szczyt III ligi. Poprzednie derby Ruchu Chorzów z Polonią Bytom miały przy Cichej ekstraklasową otoczkę, z trybun obejrzał je komplet widzów, a choć oficjalna frekwencja wyniosła 6800 osób, to trudno było nie odnieść wrażenia, że realnie była znacznie, znacznie wyższa. Tym bardziej dziwnie będzie dziś o 18.00 powieść wzrokiem po pustych krzesełkach... Ale do tego widoku można już się na chorzowskim stadionie przyzwyczaić. Tam „lockdown” rozpoczął się kilka miesięcy wcześniej niż pandemia - pamiętamy, jak latem 2019, po pierwszym w dziejach spadku ze szczebla centralnego, kibice poszli na wojnę z akcjonariuszami i ogłosili bojkot, który solidarnie realizowali, bo spotkania na Cichej gromadziły wtedy nie więcej niż kilkuset widzów, a topór wojenny został zakopany dopiero wraz z objęciem prezesury przez Seweryna Siemianowskiego.
SUPER EXPRESS
"Boguski: Na myśl o derbach serce bije mi szybciej"
„Super Express”: – Nadchodzące derby Krakowa mają faworyta?
Rafał Boguski: – Gram już w tych derbach przez ok. 15lat i wiem, że w takich meczach nieważne jest miejsce w tabeli i dyspozycja w ostatnich tygodniach. To tylko statystyka. To są zawsze zacięte mecze.
– Domyślam się, że nowym piłkarzom zazwyczaj to ty tłumaczysz, czym dla kibiców w Krakowie jest „święta wojna”?
– Już po domowym meczu z Wartą Poznań mieliśmy spotkanie z zarządem. Krótkie. Przypomniano nam, że zbliża się najważniejszy mecz sezonu i od tamtej pory już nie ma nikogo, kto by tak nie myślał. Po drodze było oczywiście spotkanie w Lubinie (1:4). Równie istotne. Chłopaki zostawili dużo zdrowia w tym meczu. Teraz był czas na regenerację i myślenie o tym najważniejszym starciu. Mam pewność, że jak każdy nasz piłkarz usłyszy o meczu z Cracovią, to serce zabije mu szybciej.
***
"Wawrzyniak: Stawiam na Legię"
„Super Express”: – Walka o mistrzostwo jest już rozstrzygnięta?
Jakub Wawrzyniak: – Zdecydowanie. Musiałby nastąpić jakiś kataklizm, aby tytuł nie trafił ponownie do Warszawy.
– Lechia wciąż walczy o czwarte miejsce, więc zrobi wszystko, aby wygrać. Jakiego spotkania się pan spodziewa?
– Legia w każdym meczu stara się grać ofensywnie, a piłkarzy Lechii remis nie urządza. Sądzę zatem, że będziemy świadkami dobrego i otwartego meczu.
***
"Kadrę czeka piekło"
UEFA zafundowała reprezentacji Polski czerwiec pełen wrażeń i bardzo dalekich podróży. Biało-Czerwoni podczas zbliżającego się Euro w fazie grupowej zagrają dwukrotnie w Sankt Petersburgu i raz w Sewilli, w związku z tym przelecą kontynent od jednego końca do drugiego. Dodatkowym problemem będą zmiany klimatu i temperatur. Dla naszych piłkarzy to będzie piekło.