var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";

Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: własne

Aż dwunastu zawodników niepewnych przyszłości w Legii. Kosowski: Wstyd, że Raków gra na czymś takim. PSG weźmie Milika?

Autor: Bartosz Adamski
2021-04-27 09:34:55

Nie ma we wtorkowej prasie wielu wywiadów. Dominują tematy bieżące, głównie dotyczące końcówki sezonu Ekstraklasy i potencjalnych ruchów w letnim oknie transferowym. Są dwa ciekawe felietony - jeden w Przeglądzie Sportowym, drugi w Sporcie. Generalnie jednak lektura dzisiejszych gazet nie powinna zająć więcej niż 10 minut.

PRZEGLĄD SPORTOWY

"Trzymani w niepewności"

Artur Boruc, Marko Vešović, Paweł Wszołek, Walerian Gwilia, Radosław Cierzniak, Ariel Mosór, Mateusz Cholewiak, Igor Lewczuk, Inaki Astiz, Jehor Macenko oraz kończący wypożyczenia Joel Valencia i Artem Szabanow. Tak wygląda lista piłkarzy, których los w większości wciąż nie jest znany. Bo o ile nikt nie musi nic ogłaszać, by było jasne, że Valencia wraca do Brentford, Astiz zapewne skończy karierę (zostanie w klubie w innej roli), czy że Cholewiak musi się z Łazienkowską pożegnać (zagrał u Michniewicza zaledwie trzy razy), o tyle przyszłość pozostałych już tak klarowna nie jest.

– Nie mam wątpliwości, że Boruc pokazał, jak dużo może dać Legii, dlatego ta powinna starać się zrobić wszystko, by go zatrzymać. Nie wiem, jak po kontuzji kolana wygląda Vešović (reprezentant Czarnogóry nie gra w ekstraklasie od czerwca ubiegłego roku – przyp. red.), ale jeśli byłby w stanie wrócić do formy sprzed roku, to na pewno by się przydał przy Łazienkowskiej. Trzecim piłkarzem, który absolutnie aspiruje do pierwszego składu, jest Wszołek – wymienia Bednarz.

Więcej TUTAJ

***

"Wraca rosyjskie zagrożenie"

Pozytywna przemiana rosyjskiego pomocnika jest równie zaskakująca jak wcześniejszy zjazd jego formy. Był moment, że Baszkirowa niektórzy spisywali już na straty, a boiskowe popisy, którymi zaimponował przed rokiem zaraz po przyjściu do polskiego klubu, pozostawały sympatycznym wspomnieniem. Dopiero w ostatnich meczach znowu zachwyca przygotowaniem fizycznym, haruje na boisku i jako defensywny pomocnik nie ogranicza się do przypisanej mu strefy.

Więcej TUTAJ

***

"Szuka złotego środka"

W Poznaniu nikt nie ma jednak zamiaru na obecnym etapie budowy drużyny rozliczać szkoleniowca z tego typu eksperymentów. Wiadomo, że ten sezon spisano przy Bułgarskiej na straty i to najlepszy moment na sprawdzenie różnych wariantów. A skoro Kwekweskiri i Karlström nie dają gwarancji szybszej gry do przodu, być może w letnim oknie transferowym Kolejorz będzie poszukiwał graczy, którzy mogliby wskoczyć na ich miejsce, ale potrafiących jednocześnie zapewnić płynniejsze przejście z fazy obrony do ataku. To mogłoby uwolnić Tibę od obowiązków defensywnych i dać Kolejorzowi większą swobodę pod bramką rywala. – Pedro i Dani Ramirez mogą wnieść do naszej gry nieco nieprzewidywalności. Jednym z naszych zadań jest doprowadzenie ich do najwyższej formy – mówił w rozmowie z Canal+ Skorża. Jednak szkoleniowiec Lecha zapytany w trakcie ostatniej konferencji prasowej, na jakie pozycje będzie szukał wzmocnień, nie chciał odpowiedzieć. – To byłoby nie w porządku wobec piłkarzy i mogłoby źle wpłynąć na ich motywację – uciął krótko temat.

Więcej TUTAJ

***

"Towarzyska wiosna"

Coś, co wielu uwiera, i „z pomocą” pandemii COVID-19 udało się z futbolu niemal wyeliminować, odradza się przed przełożonymi finałami EURO 2020. Finaliści mają zaplanowane kilkadziesiąt meczów towarzyskich na przełom maja i czerwca, większość po dwa, niektórzy nawet po trzy. Selekcjonerzy będą mieli szansę przetestować nowe rozwiązania i zawodników.

Więcej TUTAJ

***

"Stali bywalcy"

Zidane zamiast narzekać na kontuzje, po prostu wyciska maksimum z tych piłkarzy, których aktualnie ma do dyspozycji. I co z tego, że Real nie gra efektownie, skoro jest do bólu efektywny i wciąż ma szansę na zakończenie sezonu w podwójnej koronie, zdobywając krajowe mistrzostwo i Ligę Mistrzów. Tym bardziej że zmęczenie, o którym kilka tygodni wcześniej wspominał Zidane, to już przeszłość. – Jesteśmy przygotowani, by zakończyć sezon w dobrym stylu i zrobimy wszystko, by tak było – stwierdził przed spotkaniem z Chelsea francuski szkoleniowiec.

Więcej TUTAJ

***

"Timo, złap ten moment!"

Werner pomaga nam przez cały sezon, ale nic nie daje napastnikowi więcej satysfakcji niż decydujący o zwycięstwie gol. Teraz ważne jest, by Timo złapał ten moment i go wykorzystał – mówi Thomas Tuchel o Timo Wernerze.W weekend niemiecki napastnik przesądził o zwycięstwie The Blues z West Hamem (1:0) w Premier League. Był to jego pierwszy gol w jakichkolwiek rozgrywkach od lutego. Czas na przełamanie 25-latek znalazł idealny, dziś jego drużyna zagra bowiem z Realem Madryt. Tuchel liczy, że z jego rodakiem będzie tak, jak w powiedzeniu o napastnikach i keczupie – że początkowo nie chce lecieć z butelki, ale jak już zacznie, trudno go zatrzymać.

Więcej TUTAJ

***

"Jarosz: Zapomniano o kibicach"

JAROSŁAW KOLIŃSKI: Dlaczego Superliga upadła niecałe dwa dni po ogłoszeniu jej powstania?
OLIVIER JAROSZ (PARTNER ZARZĄDZAJĄCY W CLUB AFFAIRS):
Stało się to, co często dzieje się z ludźmi będącymi na świeczniku – zapomnieli, jak funkcjonuje społeczeństwo. Kiedyś we Francji kandydat Francois Mitterrand przegrał debatę prezydencką, kiedy dostał pytanie: „A pan w ogóle wie, ile kosztuje bagietka?”. Nie wiedział. I to się właśnie stało z przedstawicielami największych klubów Europy: tak jak bagietka jest fundamentalną podstawą francuskiego życia i każdy, kto chce rządzić krajem, powinien wiedzieć, ile ona kosztuje, tak samo kluby Superligi pokazały, że nie do końca rozumieją lub zapomniały o znaczeniu sportu i społecznych fundamentach futbolu, na-wet na najwyższym poziomie. Prezesi Realu Madryt czy Juventusu byli przekonani, że kibice poprą projekt Superligi.

Okazało się, że jest zupełnie odwrotnie.
Reakcja świata była jednoznaczna i nie dała szefom klubów wyboru. Musieli się czym prędzej wycofać. Ale nie chodzi tylko o kibiców. Nie jest prawdą, że Chelsea zrezygnowała tylko dlatego, że zobaczyła pod stadionem tysiące protestujących ludzi. Chodzi również o sponsorów, którzy zaczęli dzwonić, ostrzegając, że nie chcą mieć z nowymi rozgrywkami nic wspólnego. Tak jak Chelsea weszła do projektu ze względu komercyjnych, tak z tych samych powodów z niej wyszła. Po przekalkulowaniu zainteresowane kluby zobaczyły, że więcej mają do stracenia niż do zyskania. Klub piłkarski opiera się na trzech filarach: sportowym, biznesowym i społecznym. Założyciele Superligi byli świetnie przygotowani pod kątem finansowym, ale chyba nie przewidzieli, że ich pomysł będą krytykować nawet głowy państw. Bo co innego, jak wyjdzie dwa tysiące kibiców pokrzyczeć, a co innego, jak Boris Johnson i Emmanuel Macron powiedzą publicznie, że dopełnią wszelkich starań, by nie dopuścić do powstania Superligi.

Więcej TUTAJ

***

"Fortuna za Juliana"

Kiedy w ubiegły weekend Flick ogłosił, że nie chce wy-pełnić obowiązującego do 2023 roku kontraktu, było niemal jasne, że Bayern będzie chciał sprowadzić Nagelsmanna. Ponieważ poprzedni projekt z zagranicznym trenerem się nie sprawdził i Carlo Ancelotti szybko został pogoniony, a wymarzony kandydat Jürgen Klopp nie zamierza opuszczać Liverpoolu, celem numer jeden stał się właśnie obecny trener zespołu z Lipska. Nagelsmann ma niecałe 34 lata, ale już duże doświadczenie, w 1. Bundeslidze pracuje od 2016 roku. I szybko wyrobił sobie odpowiednią markę. Ale jeszcze nie pracował w tak potężnym klubie, na dodatek zastępuje szkoleniowca, który z powodu politycznych gierek został wręcz przegnany z Monachium. Trudno jest prowadzić Bayern, to oczywistość, ale jeszcze trudniej jest przejąć zespół po szkoleniowcu, który wygrał wszystko, co było do wygrania. Nagelsmann jednak udowodnił już niejeden raz, że należy nie tylko do młodej gwardii, ale przede wszystkim do odważnej.

Więcej TUTAJ

***

"Kosowski: W derbach znów najlepszy Frankowski"

Jak grać w drugim sezonie po awansie do PKO BP Ekstraklasy, pokazał Raków Częstochowa. Miejsce na podium i finał Pucharu Polski to wielkie sukcesy tego klubu. Trener Marek Papszun dostał czas, zaufanie i możliwości, by pod Jasną Górą zbudować drużynę, która gra skutecznie, a przy tym atrakcyjnie dla oka. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest jednak stadion, który powstaje w Częstochowie. Mecz ze Śląskiem był pierwszym na tym obiekcie i szczerze mówiąc to wstyd dla całej ligi, że drużyna gra na czymś takim. Wcześniej Raków grał w Bełchatowie i tamten obiekt przy tym nowym wygląda jak Santiago Bernabeu. Chcę tu zaznaczyć, że to nie jest wina ani trenera Marka Papszuna, ani prezesa Wojciecha Cygana, ani właściciela Rakowa Michała Świerczewskiego. Lata zaniedbań, jeśli chodzi o infrastrukturę, wychodzą właśnie teraz. Mam nadzieję, że to nie będzie docelowy obiekt Rakowa i za jakiś czas ten zespół swoje mecze domowe będzie rozgrywał w miejscu, które nie będzie straszyć, i na które nie będzie można patrzeć z okna tramwaju. Lubiący piłkę motorniczy mógłby się zapomnieć i zamiast jechać po pasażerów, oglądałby mecz. A biedni ludzie czekaliby na przystanku i marzli, bo – jak wspomniałem – pogoda w Polsce nie rozpieszcza. Wracając do samego stadionu, obecny obiekt Rakowa powinien służyć jako dom dla akademii i miejsce treningów pierwszej drużyny, ale nie jako obiekt ekstraklasy.

Więcej TUTAJ


SPORT

"Nather: Doceńcie Tworka!"

Gdyby przed rozpoczęciem rozgrywek ekstraklasy ktoś zasugerował mi, że Warta Poznań może usunąć w cień Lecha i zameldować się w ligowej czołówce, odesłałbym go do lekarza, oczywiście wiadomej specjalności. Nie zmieniłbym zdania nawet wówczas, gdyby taką deklarację złożył trener Piotr Tworek. Znam go jednak zbyt długo, by „oskarżyć” o zbytnią pewność siebie i zarozumialstwo. To facet ulepiony z innej gliny, który na szczyt wdrapał się dzięki ciężkiej, sumiennej pracy. Nie dostał w prezencie „samograja”, tylko mozolnie piął się z przeciętną - bez obrazy - drużyną. Może ktoś to wreszcie zauważy i doceni, bo Piotr Tworek już teraz zasłużył na tytuł TRENERA ROKU. Nie ma w mojej nominacji ani grama wazeliny, choć zapewne nie każdy w to uwierzy.

***

"Argumenty za i przeciw"

Patrząc z perspektywy Piasta, w takim układzie ma jedynie gorszy bezpośredni bilans z Wartą Poznań. Lepszy z kolei od Lechii i Zagłębia, a na razie korzystniejszy bilans bramkowy od zespołu Śląska. Czyli nie jest źle. Drugim ważnym aspektem jest końcowy terminarz. Wiadomo, że w ekstraklasie jest to trochę wróżenie z kart, ale gliwiczanie nie ma-ją najgorszego rozkładu meczów, aczkolwiek też nie mają... najlepszego. 6-7 punktów jest jednak w ich zasięgu, co i tak może nie zagwarantować upragnionego 4. miejsca. Kto na papierze ma najlżejszy finisz? Naszym zdaniem Lechia Gdańsk. Co istotne, każdy z zaangażowanych zespołów zagra przynajmniej jeden mecz z zespołem z czołówki i dojdzie do kilku bezpośrednich starć – Zagłębie i Warta zagrają ze Śląskiem. Na papierze szanse Piasta na 4. miejsce są spore, być może nawet największe.

***

"Zepsuty jubileusz"

Igor doznał urazu, mam nadzieję, że drobnego i chciałbym, aby był już gotowy na kolejne spotkanie – powiedział na konferencji po meczu ze Śląskiem trener częstochowian Marek Papszun. Uraz, jakiego doznał w meczu ze Śląskiem, okazał się niezbyt groźny. Prawdopodobnie pomocnik Rakowa wystąpi w meczu z Jagiellonią, przy założeniu, że Papszun nie dokona zmian w składzie. Na to się jednak zanosi, szczególnie mając w głowie fakt, że częstochowian czeka kluczowy mecz w niedzielę z Arką Gdynia w Pucharze Polski. Z drugiej jednak strony pozostałe do końca cztery spotkania ligowe mogą wprowadzić Raków na drugie miejsce w tabeli, a w ekstremalnie korzystnej sytuacji nawet i na pozycję lidera. Stąd też decyzje szkoleniowca Rakowa będą kluczowe.

***

"Siedem grzechów Górnika"

1. Brak skuteczności
Są mecze, których Górnik wcale nie musiał przegrać, w tym m.in. w sobotę z Wisłą Płock. Przy stanie 0:0 napastnikom górnośląskiej jedenastki nie brakowało sytuacji, ale fatalnie partaczyli. Jak trafiać do siatki, pokazał im Patryk Tuszyński. W wielu innych tegorocznych spotkaniach zabrzanie też mieli sytuacje, ale brakowało przysłowiowej kropki nad „i”. Nie ma Igora Angulo, nie ma więc kto seriami trafiać do siatki...

2. Infantylne błędy w tyłach
Piszemy i mówimy o fatalnych zagraniach napastników, ale co powiedzieć o obrońcach? To przecież ich błędy w dwóch ostatnich - przegranych - meczach z Pogonią (0:1) i płocczanami (0:2) decydowały o porażkach. Z „portowcami” pomylił się Aleksander Paluszek. Z kolei z „nafciarzami” zagranie nielicujące z grą w ekstraklasie zaliczył Przemysław Wiśniewski. Tego typu zagrania w tyłach sprawiają, że Górnik traci kolejne bramki i punkty.

***

"Niezasłużona porażka?"

Mecz z Rakowem Częstochowa był pierwszym spotkaniem w ekstraklasie, w którym 22-letni Szymon Lewkot wyszedł na boisko w podstawowym składzie Śląska. - Jest bardzo utalentowanym zawodnikiem, który ma to „coś”, pokazywał to na treningach i w meczach drugiego zespołu - chwalił swojego podopiecznego trener Magiera. - Liczę na niego, jest jeszcze młodzieżowcem. Rozegrał wcześniej 68 minut w ekstraklasie, ale dla mnie najlepszym sprawdzianem jest rzucenie go na głęboką wodę i wyjście w pierwszym składzie. Nie wyobrażam sobie, że wpuszczę go na jedną, czy dwie minuty i będę oceniał jego przydatność czy potencjał. Z Rakowem Szymon zagrał poprawnie, jest silny, szybki, potrafi grać do przodu. Jeżeli będzie dalej pracował, rozwijał się, a głowa pozwoli mu zaadaptować się do zawodowego sportu, to ma szansę, by grać w piłkę na wysokim poziomie.

***

"Nie tracić czujności"

Jubileuszowy nastrój szybko minął. Tyszanie po zwycięstwie z Radomiakiem wspięli się na podium i na boisku w Głogowie wybiegali z nadziejami na dogonienie wicelidera. Po czerwono-żółtym meczu z Chrobrym podopieczni Artura Derbina spadli jednak na 5. pozycję i choć nadal są w czołówce, to czeka ich teraz „lizanie ran”. Czasu nie mają jednak zbyt wiele, bo już w czwartek czeka ich wyjazdowe spotkanie z GKS-em 1962 Jastrzębie. - Niedzielny poranek spędziłem na analizie tego, co się wydarzyło w Głogowie – mówi Artur Derbin. - Jestem takim trenerem, który nie szuka winy za porażkę u innych, tylko zastanawiam się, co my mogliśmy zrobić lepiej i jeżeli ktoś się spodziewał, że będę miał pretensje do sędziów, to się pomylił. Skupiłem się na naszej postawie i mogę powiedzieć, że sami sobie zepsuliśmy to spotkanie.

Więcej TUTAJ

***

"Dylematy trenera Moskala"

Jedyny nominalny napastnik w ekipie z Sosnowca, który jest w pełni sił i nie pauzuje z powodu nadmiaru żółtych kartek, to Mateusz Popczyk. 20-latek ma na koncie trzy występy (epizody) w rundzie wiosennej. Czyżby w środę miał nastąpić debiut w wyjściowym składzie sosnowiczan? Niewykluczone, choć bardziej realny scenariusz to występ na szpicy Patrika Miszaka. Słowak w ostatnim czasie najczęściej występuje na skrzydle, ale pamiętajmy, że przychodził do Zagłębia jako klasyczna „dziesiątka”. 30-letni gracz ma inklinacje do gry ofensywnej, zresztą jak sam przyznaje gra w ataku nie jest mu obca. O tym, że potrafi się znaleźć pod bramką rywala, przekonali się zresztą w ostatniej kolejce piłkarze Resovii. To właśnie gol Miszaka dał Zagłębiu w starciu z ekipą z Rzeszowa upragnione trzy punkty.

Więcej TUTAJ

***

"W cieniu Superligi"

W tym gronie znalazły się Chelsea i Real, którego prezes Florentino Perez miał stanąć na czele nowych rozgrywek. Potentaci zastosowali politykę faktów dokonanych przekonani, że coś takiego jak „głos ludu” już nie istnieje. Ale się przeliczyli. Niepytani o zdanie kibice się sprzeciwili, UEFA zagroziła sankcjami i kolejni banici szybko rejterowali. Na placu pozostali tylko „najbardziej potrzebujący”, czyli Real i Barcelona, które zawarowały sobie w umowie najlepsze warunki. Wstyd się wycofać, bo bogaty nie ma zwyczaju przyznawać się do błędu. Pieniądz coraz bardziej staje się synonimem nieomylności, a tu taka wpadka. Ratując resztki wizerunku, Florentino Perez potrząsa szabelką, zapowiadając, że powróci do tematu w przyszłości, gdy będzie lepiej przygotowany do tematu. Może tak będzie, jeśli uparty milioner pozostanie sternikiem Realu. Przyszłość mglista, teraźniejszości nie ma, bo mający wyłożyć 3 miliardy euro amerykański holding JP Morgan wycofał się z projektu i teraz przeprasza za swoje zaangażowanie.

***

"Miasto dołoży Polonii na stadion"

Miasto o 6,78 miliona złotych netto zwiększy nakłady na budowę kameralnego stadionu w rejonie ulic Olimpijskiej i Piłkarskiej, który ma się stać nowym domem Polonii. Taką uchwałę jednomyślnie (25 głosów za, 0 przeciw) podjęła na wczorajszej sesji bytomska Rada Miasta. - Kwota będzie pochodziła ze środków własnych, a wynika z ofert złożonych w przetargu, które okazały się wyższe niż zakładane pierwotnie nakłady - tłumaczyła Ewa Tomczak, skarbnik miasta. Uchwała podjęta przez radnych dotyczy Wieloletniej Prognozy Finansowej miasta. O 6,78 mln zł wzrośnie budżet przewidziany dla tej inwestycji na rok 2023, kiedy ma się zakończyć budowa obiektu, którego koszt wzrósł zatem z 18 do blisko 25 mln zł netto.

Więcej TUTAJ


SUPER EXPRESS

"Legia się nie spoci, a będzie mistrzem?"

- Nie chcę zostać mistrzem, siedząc przed telewizorem – mówi Tomas Pekhart, który strzelił zwycięską bramkę w starciu z Lechią (1:0). – Nie wiem jak moi koledzy z zespołu, ale myślę, że uważają podobnie. Mam nadzieję, że Raków wygra w środę, a my potem w weekend wywalczymy mistrzostwo na boisku – dodał czeski napastnik.

***

"PSG weźmie Milika?"

Kibice Olympique Marsylia i Paris Saint-Germain szczerze się nienawidzą. Władze Marsylii nawet zabraniają publicznego pokazywania się w mieście w koszulce PSG, by nie prowokować do agresji. Tymczasem dziennikarze „Tuttosport” uważają, że Arkadiusz Milik (27l.) już niedługo zamieni trykot OM na PSG.


GAZETA WYBORCZA

"Rosja zaprasza na Euro"

Gdy tylko pojawiły się pierwsze sygnały, że w niektórych miastach gospodarzach turnieju może być problem ze spełnieniem wymogów dotyczących frekwencji, Rosja ogłosiła, że jest gotowa przejąć nawet cały turniej. - Mamy doświadczenie z mistrzostw świata w 2018 roku, uznanych za najlepsze w historii. A Anglia [o której też pisano, że może gościć całe Euro] ostatni raz zorganizowała tak dużą imprezę w 1996 roku. Jesteśmy od niej lepsi - mówił Dmitrij Swiszczew, deputowany Dumy.

Po ogłoszeniu, że w Sankt Petersburgu zostanie rozegranych aż siedem spotkań - tylko o dwa mniej niż w Londynie - w Rosji zapanowała radość. Komentatorzy i politycy przy każdej okazji podkreślają, że to dowód na to, jaką potęgą w sporcie jest Rosja.

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się