var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";
Lechia Gdańsk jest obecnie na czwartym miejscu w tabeli i traci do podium (a w zasadzie do wicelidera) pięć punktów. Czyli bez grama ironii możemy napisać, że walczy o europejskie puchary. Przynajmniej na razie, bo w przekroju całego sezonu nie sposób tę drużynę jakkolwiek sklasyfikować.
Ciekawie robi się wśród najlepszych asystentów – Rafał Pietrzak dogonił w tej klasyfikacji Mateusza Szwocha dobijając do siódmej asysty, ale po piętach depcze im już Filip Starzyński, który zaliczył ostatnio drugi z kolei bogaty w liczby mecz. Poza tym, dwa gole wpakował Makana Baku, a w kwestii zdobytych bramek przebudził się Patryk Lipski, który w niedzielę trafił do siatki pierwszy raz w tym sezonie ligowym.
Podbeskidzie powinno ten punkt przyjąć z pocałowaniem ręki. Nie dość, że mierzyli się z rywalem, który był w gazie (wygrał 3 mecze z rzędu), to jeszcze mieli z tyłu głowy problemy koronawirusowe. A mimo to wyrwali punkt w końcówce. Choć jeśli marzą o utrzymaniu, to zwycięstwa też by się przydały. Dzisiejszy podział punktów jest dla beniaminka już trzecim w tym roku kalendarzowym.
W piątek minęły trzy lata od dnia, w którym Piotr Stokowiec przejął Lechię Gdańsk. Został najdłużej pracującym trenerem w historii gdańskiego klubu, ma najwyższą średnią punktów na mecz i niepodważalny udział w historycznych sukcesach drużyny.
W Lechii Gdańsk zostaje najlepszy zagraniczny strzelec wszech czasów w Ekstraklasie, a z Jagiellonii Białystok odchodzi Islandczyk, o którym już powoli można było zapomnieć. Ciekawie też w I lidze: do połowy marca może zapaść decyzja o sprzedaży Widzewa Łódź, a w Koronie Kielce wychodzą ciągle trupy z szafy po poprzednich właścicielach - tym razem odnośnie do zarobków sławnego Luki Kukicia... Zapraszamy na najnowszy raport z polskiego futbolu.
Na czym polega absurdalnie wielki bałagan w Stali? Jaki rekord pobił Kuciak? Kogo sprowadziła Sandecja, a kto może wzmocnić Stomil? Który stoper Legii doznał kontuzji i wypadł na dłużej? Oto dzisiejszy przegląd wydarzeń!
Ciekawa zbieranina powstała nam w najlepszej jedenastce kolejki. Sporo debiutantów i praktycznie tylko jeden weteran, który równie dobrze mógłby startować w konkurencji „slalom gigant”. A najgorsi? Cóż, pseudonim „Craxa” wobec Cracovii nabiera nowego znaczenia...
Dwa gole i asysta - takie meczu Filip Starzyński w tym sezonie nie miał. Zagłębie wreszcie wygrało, Szysz strzelił bramkę życia, a to bynajmniej nie jedyny piękny gol, który padł w minionej kolejce Ekstraklasy. Działo się, więc zmiany w klasyfikacji też są.
Niby w Lechii nie zmieniło się nic, a jednak pozmieniało się wiele. Jesteśmy przekonani, że gdyby ten mecz wydarzył się na przykład 3 tygodnie temu, gdańszczanie polegliby w Mielcu. Dziś jednak trochę heroicznie, a trochę szczęśliwie dowieźli korzystny rezultat do końca.
Piotr Stokowiec zapowiedział, że pierwszy raz w tym roku w kadrze meczowej Lechii pojawi się Łukasz Zwoliński. A skoro tak, to wraca temat nam dobrze znany, czyli hierarchia w gdańskiej ofensywie. Kto powinien być pierwszym wyborem?
Piłkarze Legii i Lechii bardzo się starali, ale ostatecznie nie zajęli wszystkich miejsc w XI kolejki. Niemniej te dwie ekipy zaimponowały nam najbardziej. A kto oprócz nich?
Osiem meczów - tyle trwała niemoc Flavio Paixao w meczach Ekstraklasy. Dopiero z Górnikiem udało się wpisać na listę strzelców i zaliczyć asystę. Powody do zadowolenia mogą mieć też w Warszawie, gdzie Legia urządziła sobie w weekend konkurs strzelecki i mocno podbiła liczby we wszelakich klasyfikacjach.
A mieliśmy wątpliwości co do deklaracji trenera gdańszczan, kiedy mówił, że ma pomysł jak odwrócić niekorzystną passę swej drużyny. Cóż, jeszcze raz okazało się, iż trenerom naprawdę warto dawać czas, a nie kierować się impulsami.
Mateusz Szczepaniak opowiada o tym, dlaczego zakończył karierę, Maloca mówi o planach na przyszłość, Wisła Kraków prezentuje nowego zawodnika i możliwe, że niedługo pozyska kolejnego. Zapraszamy na przegląd newsów!
Najdziwniejszy transfer tego okienka? Na pewno czołówka. Nie tylko w tym sezonie, ale generalnie w ciągu ostatnich lat Jakub Arak nie dał nawet pół argumentu, by poważnie rozpatrywać jego kandydaturę do gry w obecnym Rakowie.