var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";
Co tam w najnowszym raporcie z polskiego futbolu? Dzieje się w Legii Warszawa: możliwe, że już latem pożegna się z nią jeden z jej zimowych nabytków, a Bartosz Kapustka z kolei od razu po meczu udał się na imprezę do koleżanki. Poza tym mamy informacje o zainteresowaniu Atletico Milikiem, podróży Bogusława Baniaka do Uzbekistanu czy o ewentualnych zmianach trenerów w Jagiellonii Białystok i Lechu Poznań. Zapraszamy!
Emocje w ligowym szlagierze mieliśmy głównie przed meczem. Legia w pół godziny zrobiła Pogoni przyspieszony Lany Poniedziałek, ale przez własne gapiostwo zamiast Wielkiej Soboty ma tylko bardzo ważne i sympatyczne, ale pozostawiające pewien niedosyt jajeczko.
Jeśli Legia wygra w wielkosobotni wieczór z Pogonią, to jej przewaga nad szczecinianami wzrośnie do 10 punktów. Trzeci Raków będzie tracił aż czternaście oczek. Na siedem kolejek przed końcem ta różnica byłaby więc ogromna i w zasadzie moglibyśmy gratulować już ekipie z Warszawy mistrzostwa Polski. Zwłaszcza że historia też jest po jej stronie. I to nawet przy obecnej sytuacji w tabeli.
W Przeglądzie Sportowym i Sporcie dzisiaj mnóstwo czytania o świątecznej kolejce Ekstraklasy i niższych lig. Pojawiają się też tematy kadrowe, ale są one już wyjątkami. Mamy za to rozmowy m.in. z Pawłem Wszołkiem, Tomaszem Musiałem, Patrykiem Tuszyńskim, Dawidem Smugiem, Jackiem Zielińskim, Włodzimierzem Lubańskim. No, naprawdę solidna lektura. Tylko w Super Expressie i Gazecie Wyborczej posucha...
Jeżeli któryś klub potrzebował przejść mini okres przygotowawczy w trakcie sezonu, to właśnie mijające dwa tygodnie były ku temu najlepszą, ale też i ostatnią okazją. Od jutra Ekstraklasa będzie grać nieprzerwanie co tydzień aż do połowy maja.
Po emocjach reprezentacyjnych wracamy do piłki klubowej. Choć najbliższe dni to okres świąteczny, warto mimo wszystko wygospodarować trochę czasu na piłkarskie widowiska. Będzie co oglądać, bowiem w Bundeslidze RB Lipsk zmierzy się z Bayernem Monachium, a w Ligue 1 Paris Saint-Germain podejmie LOSC Lille. Ciekawie będzie też w Anglii – w klasyku Arsenal FC zagra z Liverpoolem FC. W środku tygodnia czekają nas natomiast zmagania w ramach Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Rzadko trafiają do Ekstraklasy gracze prosto z Albanii, ale skoro już Legia Warszawa pozyskała zimą stamtąd Ernesta Muciego, którego szybko przy Łazienkowskiej okrzyknięto „albańskim Messim”, to postanowiliśmy się przyjrzeć, czy są tam kolejne talenty. I niestety, raczej nie ma. Musieliśmy się trochę natrudzić, by wyszukać graczy choćby z potencjałem na naszą ligę.
Sobotnia prasa, co naturalne, zdominowana jest przez tematy kadrowe. Nie brakuje ciekawych rozmów z Bogusławem Kaczmarkiem, Jackiem Zielińskim, Janem Tomaszewskim czy Ildefonsem Limą z Andory. Są ponadto analizy zremisowanego meczu z Węgrami i zapowiedzi przed Andorą. Na dokładkę kilka tekstów z polskiej piłki klubowej.
Dwa kluby Ekstraklasy zainteresowane Patrykiem Muchą z Widzewa, Niemczycki powołany w zamian za Skorupskiego, Sousa zaprosił Puchacza, Kapustkę i Góralskiego na Andorę, a Vesović wrócił do treningów. Słowem - zapraszamy na dzisiejszy raport!
W Legii jest co najmniej kilku piłkarzy, którzy wzbudzają wśród kibiców bardzo różne, czasami skrajne emocje. Jednym z nich, zwłaszcza w tym sezonie, jest Walerian Gwilia. Umowa Gruzina kończy się w czerwcu, więc następuje pytanie: Co z tym fantem zrobić?
Nie samą kadrą żyje człowiek! Raków latem straci dwóch piłkarzy, Jagiellonia poszukuje wzmocnień w Afryce, UEFA planuje szczepić reprezentacje, a w Legii możliwe są kolejne roszady w sztabie.
Środowa prasa została zdominowana przez reprezentację Polski. Co nie dziwne, bo już jutro reprezentacja rozegra mecz z Węgrami. Z tej okazji przeczytamy wywiady z Arkadiuszem Milikiem i Janem Tomaszewskim, czy też dowiemy się, dlaczego lepiej, żeby Sosusa nie naśladował Beenhakkera.
Jeśli chcecie poczytać teksty dotyczące polskiej reprezentacji – sięgnijcie po dzisiejszą prasę. W innym wypadku niekoniecznie.
Kilku zawodników w minionej kolejce przypomnieli o swoim istnieniu. Chociażby Fiodor Cernych i Stefan Savić, którzy wreszcie trafili do bramki rywali. A Tomas Pekhart? Po prostu kozak.
Dwa mecze bez gry, dwa kolejne bez gola – kto to będzie pamiętał? Tomas Pekhart z nawiązką nadrobił to, co stracił od połowy lutego. Dzięki czterem trafieniom przeciwko Zagłębiu może patrzyć na rywali z góry i tylko im pomachać. Drugi Jesus Imaz ma prawie dwukrotnie mniej goli na koncie niż Czech. Demolka.