var W2T_AdImage_autostart = false; var W2T_AdImage_startWith = "#mainpic3 img";
- To, co myślisz będąc młodym profesjonalistą chcącym dostać się do pierwszego składu, jest naprawdę niesamowite. Siedzisz tak i dobrze wiesz, że nie dostaniesz szansy, jeśli ktoś nie będzie kontuzjowany albo spieprzy coś i nie możesz przestać myśleć, że może ktoś złapie drobny uraz, albo przegramy kilka mało ważnych meczów, żeby nie zaszkodziło to nam na dłuższą metę. Pod tym względem to okrutny sport, ponieważ niektórzy mogą osiągnąć korzyści tylko wtedy, kiedy coś pójdzie nie tak - takie przemyślenia miał osiemnastoletni Robbie Fowler, który czekał na wymarzony debiut w profesjonalnym futbolu. Zapraszamy was do drugiej części podróży przez piłkarski życiorys Robbiego Fowlera.
Reprezentacja Łotwy obecnie obrywa od Gibraltaru, a łotewskie kluby w europejskich pucharach podejmują co najwyżej mocarzy z Irlandii Północnej. Podczas gdy sąsiednie kraje prezentują stabilny, choć nie najwyższy poziom, piłka w kraju ze stolicą w Rydze notuje regularny zjazd. Czy to się może zmienić? Przyjrzeliśmy się bliżej, co się w tej Łotwie dzieje.
- Zawsze byłem chłopakiem pochodzącym z Toxteth, które było znane z zamieszek pokazywanych w telewizji, wyglądające jak Bejrut, ponieważ wszystkie budynki były spalone - tak Robbie Fowler wspomina dzielnicę Liverpoolu, w której się wychował. Siódmy najlepszy strzelec w historii Premier League. Gwiazda Liverpoolu i reprezentant Anglii. Miał być spadkobiercą Alana Shearera w reprezentacji Anglii i poprowadzić ją na szczyt. Po drodze coś jednak poszło nie tak, jak powinno…
Nowoczesny stadion, spora publiczność, znane nazwiska i jasny cel. Motor Lublin ma zamiar wygrać trzecią ligę, by po czterech latach przerwy wrócić na szczebel centralny. Do awansu nie wiedzie jednak autostrada. Jest za to kręta i wyboista droga prowadząca przez wiele małych miejscowości, na której nierówności od czasu do czasu zamieniają się w pokaźne wertepy. Odwiedziliśmy Lublin, by na własne oczy przekonać się jak w realiach niższych lig radzi sobie mający wysokie ambicje Motor.
Gdy w 2004 roku reprezentacja Łotwy awansowała na mistrzostwa Europy, zwyciężając w Szwecji 1:0, wszyscy mieli przed oczami wizję świetlanej przyszłości w tym zaledwie dwumilionowym kraju. Kilkanaście lat później Łotysze wyrastają na jeden z najsłabszych zespołów na Starym Kontynencie, który nie jest już w stanie sobie poradzić nawet z Gibraltarem.
Adam Gyurcso miał zwojować Ekstraklasę i udowodnić, że węgierski talent zawsze znajdzie miejsce na polskich stadionach. Jeden z najgłośniejszych transferów w historii Pogoni Szczecin od statusu boiskowego bohatera zleciał do poziomu lenia, a w stolicy województwa zachodniopomorskiego wszyscy mieli już go dosyć. Zimny szczeciński klimat zamienił na chorwacki Split. Zmienił także swoje cele, znów wrócił do gry o mistrzostwo i udział w europejskich pucharach.
Każdy chłopak w swoim życiu prędzej czy później znajduje pierwszą miłość swojego życia – piłkę nożną. Jakub Piotrowski, choć urodził się w Toruniu, to praktycznie całe swoje życie spędził w małej miejscowości, gdzie jego rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Ciężką pracą i nieustępliwością z turniejów ministranckich w piłce nożnej trafił do Ekstraklasy, gdzie nie boi się ryzyka i wciąż udowadnia, że jego nazwisko w polskim futbolu będzie znaczyło bardzo wiele.
21 lutego bieżącego roku, chwilę po godzinie 19:00 w jednym z krakowskich pubów założono nowy klub piłkarski. „SF Fairant” – bo tak nazywa się ta drużyna - to dzieło stworzone m.in. przez znanego z YouTube Dominika Szarka, groundhoppera Szczepana Janusa oraz właściciela sklepu piłkarskiego Cezarego Janasa. Plany klubu wykraczają poza granie w piłkę.
- Chcesz pisać o rumuńskiej piłce? To temat rzeka. Sami Rumuni nie ogarniają, co tam się dzieje – opowiada Wojciech Dylewski, były piłkarz KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Kilka lat temu był na testach w pierwszoligowej Concordii Chiajna. Nie dostał się. Trzyletnia rozłąka z piłką to za dużo, żeby w skoczyć na taki poziom. Przez osiem miesięcy pracował w Bukareszcie jako kucharz w bistro. – Tylko o jedynym klubie. CFR Cluj, kojarzysz? – odpowiadam.
Górnik Łęczna nigdy nie był potęgą finansową i w związku z tym nie bardzo może pozwolić sobie na ściąganie głośnych nazwisk. Ciężko im pozyskać nawet solidnych ligowców. W tym okienku „Zielono-Czarni” zakontraktowali Marcina Flisa (rezerwy Piasta Gliwice) i Damiana Podleśnego (dwa mecze w Ekstraklasie w barwach Lechii). Teraz do tej układanki doszedł nowy puzzel. Jest nim Jurij Wereszczak. Napastnik, który nie poradził sobie na Litwie.
Daniel Smuga był tej zimy najbardziej łakomym kąskiem wśród utalentowanych piłkarzy z niższych lig. 21-latek, który jeszcze w czerwcu ubiegłego roku grał na piątym poziomie rozgrywek, podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze. Jego transfer może stać się dowodem, że dobrych piłkarzy nie trzeba szukać na Bałkanach czy w innych odległych krajach. Wystarczy spojrzeć na niższe ligi i małe miasta, często rzut beretem od metropolii.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że 15 lat temu w samej Rumunii mało kto kojarzył taką miejscowość jak Urziceni. A co dopiero w Polsce. Mieścina zamieszkiwana przez około 17 tys. osób, gdzie prawdopodobnie nie trafił żaden zbłąkany turysta. Atrakcji tyle, co w słoneczne niedzielne południe w Niecieczy. Jednak pod koniec pierwszej dekady XX wieku to właśnie w malutkim okręgu Jałomica zagościła wielka piłka.
Mieliśmy nadmiar kandydatów do najlepszych letnich transferów w Ekstraklasie, ale wtedy wybieraliśmy 20 nazwisk. Niestety jeszcze większy kłopot bogactwa był przy transferach najgorszych: musieliśmy zwiększyć listę do trzydziestu piłkarzy, a i tak bez problemu dopisalibyśmy kolejnych dziesięciu.
Bywały półrocza, gdy mieliśmy olbrzymie problemy, żeby uzbierać 10 odkryć Ekstraklasy. Tym razem dzięki niesamowitej pracy i odwadze trenera Górnika Zabrze, Marcina Brosza łącznie wytypowaliśmy ponad 20 nazwisk do tego zestawienia, więc trzeba było dokonać selekcji. Rewelacyjny beniaminek umieścił na tej liście aż ośmiu przedstawicieli, co stanowi ponad połowę całości!
Pora na podsumowanie letnich transferów w Ekstraklasie. Na początek oceniamy, które ruchy kadrowe naszym zdaniem były najlepsze. Pozytywem jest fakt, że naprawdę było z czego wybierać. Początkowo planowaliśmy sporządzić TOP15, ale tak duży przesiew był w zasadzie niemożliwy, bo po pierwszej selekcji mieliśmy na liście aż 32 nazwiska.