W tym tygodniu piłkarskich transmisji jest już zauważalnie mniej. W piątek piłkarskie ostatki w Polsce – na widzów czekają relacje z meczów barażowych o ekstraklasę i pierwszą ligę. W weekend natomiast 10 spotkań ostatniej kolejki Serie A. Dodatkowo, na antenach Polsatu Sport, debiutuje liga szkocka. W środku tygodnia baraż o Premier League, ale przede wszystkim powrót europejskich pucharów – na razie w ramach Ligi Europy.
Jutro mijają cztery miesiące od ostatniego meczu Ligi Mistrzów. Musimy przyznać, że zdążyliśmy zatęsknić, a patrząc na rozlosowane pary tym bardziej wyczekujemy sierpnia, rewanżów w 1/8 finału i końcowego turnieju w Lizbonie. Może z którymś z Polaków? Zarówno Napoli jak i Bayern zostali wylosowani do tej samej części drabinki, więc spotkanie Lewandowskiego z Zielińskim już w ćwierćfinale jest całkiem realne. A co poza tym? Ciekawych wariantów jest mnóstwo.
Patrzę przez okno i stwierdzam ze zdziwieniem, że mamy maj. Pewnie dlatego ze zdziwieniem, gdyż jest to maj całkiem inny niż zwykle. Ten miesiąc kojarzył mi się zawsze z końcówką sezonu ekstraklasy, ogródkami piwnymi na rynku, czasem grillowania i… Aresztowaniami. Powaga! Każdy adwokat wam powie, że organy wymiaru sprawiedliwości niczego nie lubią bardziej, niż dowalić nieco sankcji przed majówką. Żeby ani nam, ani naszym klientom, zapach bzu do głowy nie uderzył i żebyśmy szybko wracali do pracy.
Naszą kolejną bitwę na jedenastki łączą osoby Aleksa Fergusona i Ryana Giggsa, a dzieli blisko dekada. Dzisiaj na tapet trafia Manchester United triumfujący w Lidze Mistrzów.
Dziś z rozrzewnieniem wracamy do chwil sprzed 37 lat, bo wielki ówcześnie w kraju Widzew Łódź grał z równie znaczącym, tylko w Europie, Juventusem. I to nie w rywalizacji o puchar Bałut, ale o finał Pucharu Europy.
Wszyscy wciąż siedzimy zaryglowani w domach, a środki rozrywki się wyczerpują. Jeśli zaczyna dolegać wam kwarantannowa nuda, wyciągamy do was pomocną dłoń – przygotowaliśmy dwa quizy, które gruntownie zweryfikują waszą wiedzę na temat Ligi Mistrzów i jej zaplecza.
Nudzicie się podczas domowej kwarantanny? Macie dość akcji #zostanwdomu? Lepszej okazji na sprawdzenie swojej wiedzy na temat zawodników i klubów, z którymi zdobywali Ligę Mistrzów mieć nie będziecie.
Przełom tysiącleci okazał się jednocześnie przełomem w dyspozycji polskich klubów na arenie międzynarodowej. W pierwszej dekadzie XXI wieku mało kto przedostawał się do właściwych faz europejskich rozgrywek, nawet tych niższej rangi. A jeśli już komuś się to powodziło, to odpadał po kilku zebranych w grupie łomotach. Nieco inaczej w kultowym sezonie 2002/03 poszło Wiśle Kraków Henryka Kasperczaka, która swoją postawą w Pucharze UEFA zasłużyła zdaniem wielu na miano najbardziej efektownej ekipy reprezentującej Polskę poza jej granicami.
Wtorek będzie najważniejszym dniem w europejskiej piłce nożnej od czasu wybuchu epidemii koronawirusa. Na specjalnej telekonferencji, UEFA ma podjąć decyzję, jak funkcjonował będzie futbol na Starym Kontynencie w najbliższej przyszłości.
To była chyba najtrudniejsza seria gier w historii Ligi Europy. Dwa mecze 1/8 finału zostały przełożone, cztery zostały natomiast rozegrane przy pustych trybunach. I choć bardzo chcemy emocjonować się wynikami to nie wiemy czy jest w tym większy sens, bo w piątek władze UEFA poinformowały o zawieszeniu rozgrywek. Mimo wszystko spróbujemy przedstawić w skrócie to, co działo się wczoraj na europejskich boiskach.
Trudno jest żyć zwyczajnie w tych czasach. Staram się w miarę normalnie spędzać każdy kolejny dzień z zachowaniem należytych środków ostrożności. Próbuję nie panikować, by nie popaść w skrajność. Ale nawet gdyby mi się zdarzyło, wolałbym w tę, dzięki której ja i moi bliscy bylibyśmy jak najbardziej bezpieczni. Dlatego cholernie martwi oraz wręcz wkurza mnie postawia wielu kibiców, dla których nawet teraz piłka to wartość ważniejsza od zdrowia i życia.
Uzasadniona czy też nieuzasadniona panika wokół koronawirusa ma wpływ na wszystkie dziedziny życia. My, fani piłki nożnej, z dużym niepokojem obserwujemy jaki wpływ epidemia ma na naszą ulubioną pasję. Wszak, jak mawiał Franz Beckenbauer, piłka nożna jest najważniejsza wśród rzeczy nieważnych.
Przez moment wydawało się, że Liverpool naprawdę to zrobi. Znowu. Po bramce na 2:0 już wszyscy myśleli, że podopieczni Jürgena Kloppa nie wypuszczą z rąk tego prowadzenia i utrzymają wynik do samego końca dogrywki. Miał być widowiskowy comeback Liverpoolu i był… ale jeszcze bardziej widowiskowy comeback Atletico. Co to była za końcówka meczu, prawdziwe szaleństwo! Anfield momentalnie ucichło, a awans madrytczykom przyklepali zmiennicy z wyszydzanym w Anglii Alvaro Moratą na czele.
O tym, że dobry wynik po 90 minutach dwumeczu niczego jeszcze nie daje, przekonali się w środowy wieczór dortmundczycy. Mimo przewagi jednego gola, niemiecka drużyna pokazała zupełnie inne oblicze niż przed kilkoma tygodniami, a paryżanie już w pierwszej połowie odwrócili losy rywalizacji i przesądzili o pierwszym awansie do ćwierćfinału od 2016 roku. Odetchnięcie z ulgą piłkarzy i sztabu szkoleniowego PSG było słyszalne równie dobrze jak doping kibiców zgromadzonych przed Parc des Princes.
To w końcu musiało nastąpić. Liverpool od samego początku sezonu znajdował się w tak wybitnej formie, że rozwalał każdego jak leci. Czasem w lepszym stylu, czasem w gorszym, czasem dopiero rzutem na taśmę – nieważne, liczyły się tylko wyniki. Podopieczni Jürgena Kloppa od kilku tygodni prezentują się jednak wyraźnie poniżej swoich możliwości i nawet ostatnia wygrana z Bournemouth nie zwiastuje nagłego powrotu do formy.