Po blisko 2,5 miesiącach do gry wraca druga liga. Przerwa zaskoczyła wszystkich. Nic więc dziwnego, że każdy klub spędził ten okres zupełnie inaczej. Niektórzy dokonali zmian kadrowych i szkoleniowych, drudzy chronili płynność finansową i obniżali pensje, a jeszcze inni mieli problemy ze złodziejami.
Wróciła Ekstraklasa, ruszyła I liga, w środę do rywalizacji przystępują zawodnicy na drugoligowych boiskach. To dobry moment, żeby zadać sobie 10 pytań przed restartem rozgrywek.
Hutnik czy Motor, Motor czy Hutnik? Debata w świecie piłkarskim jak nigdy dotąd skupia się na niższych szczeblach rozgrywkowych, bo to właśnie tam dzieje się prawdziwy chaos. Nie skończyliśmy rozmawiać o dwóch powyższych drużynach, a na tapet trafiła już sytuacja awansu do II ligi w grupie I, który przypadł Sokołowi Ostróda, z czym trudno pogodzić się rezerwom Legii. Jednak w tym przypadku rozwiązanie wydaje się być trochę bardziej oczywiste.
„Wałek”, „wróciły czasy Fryzjera” czy też „awans przy zielonym stoliku” – między innymi takie określenia pojawiły się po sobotniej decyzji Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. Organ prowadzący rozgrywki IV grupy III ligi postanowił, że w związku z zakończeniem sezonu awans do wyższej klasy rozgrywkowej wywalczy Motor Lublin, choć w tabeli na pierwszym miejscu (z takim samym dorobkiem punktowym, ale lepszym bilansem meczów bezpośrednich) widniał Hutnik Kraków.
Nigdy nie był gwiazdą pierwszego rzędu. W GKS-ie Bełchatów najpierw znajdował się w cieniu Łukasza Garguły i Radosława Matusiaka, potem zaś Mateusza Cetnarskiego i Dawida Nowaka. Jednocześnie trudno było sobie wyobrazić skład „Brunatnych” bez Tomasza Wróbla.
Po Ekstraklasie pora na jej bezpośrednie zaplecze. Już wkrótce kluby pierwszej i drugiej ligi będą mogły trenować w grupach, a po tym jest już tylko niewielki krok do wznowienia rozgrywek.
Wzorem przywiązania i oddania do klubowych barw w Polsce od lat jest Jacek Zieliński, który w Legii Warszawa grał przez 12 sezonów. Ale nie tylko popularny „Zielek” może nad Wisłą pochwalić się tak imponującym stażem w jednym zespole. Mirosław Widuch nie musi mieć bowiem wobec niego absolutnie żadnych kompleksów.
Obejrzałem już całego Netflixa. Przeczytałem całą pobliską księgarnię. Obejrzałem wszystkie śmieszne filmiki z kotami na Instagramie. Wcześniej przeszedłem „Mario” w lewo, Tibię i Football Managera. Wczoraj złapałem się na tym, że nie mam pojęcia jaki jest dzień tygodnia.
Halo, są tu jacyś prawdziwi koneserzy polskiego futbolu? Ale nie tacy mainstreamowi, którzy chętnie raczą się Legią z Lechem. Tym razem chodzi nam raczej o fanatyków rozpływających się nad Chojniczanką z GKS-em Jastrzębie, albo Elaną z Górnikiem Łęczna. A dlaczego pytamy? Otóż, drodzy państwo, PZPN ma dla was niespodziankę.
Czy Ekstraklasa jest jakoś wybitnie emocjonująca? Niestety nie. Czy czekamy na nią jak na boskie zmiłowanie? Owszem, za Koronę z Arką w sobotę o 15:00 zapłacilibyśmy nawet w „pay per view”. Ale czy trochę boimy się, jak to będzie po powrocie do gry? Jasne, co ma związek głównie z koronawirusową profilaktyką.
Nie ulega wątpliwościom, iż obecnie zdają się być ważniejsze rzeczy do ogarnięcia niż kwestia nazewnictwa lig. Skoro jednak PZPN już się za to zabrał, również my postanowiliśmy pochylić się nad tym tematem. Pierwsza liga zaraz ma stać się drugą, druga trzecią i tak dalej. W teorii – kosmetyczna zmiana. W praktyce – konsekwencje mogą być większe, niż się wydaje.