Nie jesteśmy światową potęgą futbolową, więc naturalnie do każdego aspektu należy przykładać proporcje. Mam jednak święte przekonanie, że Legia sporo traci na braku mocnego konkurenta w mieście.
Jako fan ligowej piłki równie często na nią psioczę, co szukam argumentów, by warto być blisko niej. W kontekście właśnie rozpoczętej rundy wybrałem sobie kilku piłkarzy, na których z różnych powodów szczególnie będę zwracał uwagę.
Nie przypominam sobie okienka transferowego, w którym z Ekstraklasy wyjechaliby praktycznie wszyscy najlepsi zawodnicy, a nawet ci, którzy wyróżniali się tylko trochę. Ale o to, że objawią się nowe gwiazdy, jestem spokojny. Za chwilę będziemy się zachwycać kolejnymi piłkarzami.
Rozmawialiśmy niedawno z Tomaszem Salskim i o dziwo nie o transferze Daniego Ramireza. Uznałem, że było to przemielone na lewo, prawo, do góry, w dół oraz po przekątnych, więc szkoda naszego czasu. Ten temat zostawiłem sobie na dzisiaj. Dzień, w którym ofensywny pomocnik oficjalnie został zawodnikiem Lecha.
Gdyby nie okienko transferowe, ta zima byłaby fatalnym okresem w polskiej piłce. Doświadczamy stosunkowo mało futbolu w futbolu, za to dyskusja dotycząca powiększania i reformowania ligi po raz pierdyliardowy w XXI wieku zajmuje sporą część medialnych łamów. Ja też święty nie jestem, aczkolwiek mnie ta kwestia frapuje nie tyle w kontekście poziomu piłkarskiego, co gotowości infrastrukturalnej.
Ciepłe letnie weekendowe popołudnie 2045 roku, Kolonia. Lukas Podolski otwiera swoją czternastą restaurację z kebabami. Opowiada przy tym na briefingu prasowym o sukcesie swojego biznesu, gdy nagle z tłumu wyłania się z ręką w górze polski dziennikarz: - Panie Łukaszu, a co z deklaracją gry w Górniku?
- Zagram! Razem z wnukiem! – odpowiada uśmiechnięty jak zawsze Podolski.
Ten tekst zapewne by nie powstał, gdyby nie kolejna reforma rozgrywek i wszystko co się jej tyczy. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to zmiana dla samej zmiany, bo czy od tego znikną wszystkie problemy naszej piłki? Kłopoty infrastrukturalne? Niska pozycja naszej ligi w rankingu UEFA? Katastrofalne występy w pucharach? Masowy wyjazd najbardziej utalentowanej młodzieży? Tylko ktoś mocno oderwany od rzeczywistości musi w to mocno wierzyć. Ja nie jestem w tym gronie.
Tak nam się sezon ułożył, że wiele na to wskazuje. Rywalizacja dwóch geniuszy trenerki ostatniej dekady zapowiada się fascynująco.
Widzę, że nie tylko mnie w momencie transferu zaczął frasować temat „Czy Darko Jevtić powinien być uznawany za legendę Kolejorza?” Pięć i pół roku minęło błyskawicznie, a to przecież staż nie w kij dmuchał jak na obcokrajowca w polskim klubie. Bez wątpienia zatem historii Szwajcara można nadać wymiar symboliczny.
Kończy się powoli kadencja Zbigniewa Bońka w roli prezesa PZPN i na zamknięcie postanowił solidnie przydzwonić. Z jego inicjatywy czeka nas kolejna reforma Ekstraklasy. Ale jest ona zbędna, bo problemy naszej piłki leżą gdzie indziej. Nieustanne grzebanie przy formacie ligi ich nie rozwiąże.
Na spotkaniu „porozmawiajmy o ŁKS-ie” nie mogłem być i dopiero z kilkudniowym opóźnieniem nadrobiłem konfrontację przedstawicieli klubu z kibicami. Przed mikrofonem zasiadł prezes Salski, trener Moskal oraz Arkadiusz Malarz i Jan Grzesik z piłkarzy. Domyślam się, iż celem spotkania było uspokojenie nastrojów wśród fanów, wyjaśnienie sobie pewnych kwestii i wzajemne podbudowanie przed nadchodzącą rundą. Ale czy to się udało? Mogę odpowiedzieć sam za siebie: nie we wszystkich kwestiach.
Czy kogoś jeszcze dziwi to, co się wyprawia w Ekstraklasie w kolejnych oknach transferowych? Zagraniczne kluby przychodzą i wybierają sobie zawodników, jakby były na tygodniu polskim w Lidlu. To już promocja cykliczna, wypadająca co pół roku.
Adam Buksa w MLS, Patryk Klimala w Celticu, a Jarosław Niezgoda pierwszym w kolejce do wyjazdu. Ekstraklasa z każdym kolejnym oknem transferowym coraz bardziej przypomina sklep z niezłą i tanią odzieżą sportową, do którego każdy może wejść i wziąć co mu się podoba.
Choć od wyników plebiscytu na najlepszego sportowca Polski w 2019 roku minęło już kilka dni, to dalej się o jego rozstrzygnięciach dyskutuje. Konkretnie o tym, czy powinien wygrać Bartosz Zmarzlik, czy Robert Lewandowski. W zasadzie mógłbym pisać rozprawkę na zawarty w tytule temat, podać trzy argumenty za, potem je poprzeć konkretnymi rozważaniami. Ale to chyba nie ma sensu, bo wytłumaczenie jest dosyć proste.
Czy jest branża inna niż piłka nożna, w której z równie dużą swobodą i rozmachem wciska się ludziom kit?