Autor zdjęcia: rp-online.de
Polskie ślady na świecie (13): Adam Bodzek. Gra w Bundeslidze, chce występować dla Polski, ale tematu nie ma
Z Niemiec wyciągnęliśmy już dla kadry Adama Matuszczyka, Sebastiana Boenischa i Eugena Polanskiego. Chętnych jest więcej, a jakoś w ogóle o nich nie słychać. Jednym z nich jest Adam Bodzek z Fortuny Duesseldorf.
To 27-letni defensywny pomocnik lub stoper, absolutnie podstawowy piłkarz w beniaminku Bundesligi. Cieszy się w zespole dużym szacunkiem i w razie potrzeby pełni funkcję kapitana, gdy na boisku nie może pojawić się Andreas Lambertz. W trwającym sezonie rozegrał 27 meczów i strzelił dwa gole - Bayerowi Leverkusen i niedawno Borussii Dortmund w spotkaniu przegranym 1:2.
Bodzek urodził się w Zabrzu, ale futbolu od samego początku uczył się w Niemczech. W 2003 roku trafił do Duisburga. Przez dwa lata grał w rezerwach, by potem zadebiutować w pierwszym zespole i szybko przebić się na stałe. Dla "Zebr" zaliczył łącznie 102 występy, z czego 16 na najwyższym szczeblu. Od stycznia 2011 jest zawodnikiem Fortuny i niezmiennie stanowi jej ważne ogniwo.
Piłkarsko jest solidny, na pewno nie gorszy niż Damien Perquis czy Eugen Polanski, na dodatek swobodnie mówi po polsku. Akces do reprezentacji biało-czerwonych zgłosił już w 2009 roku. Wzbudził tym zainteresowanie Jerzego Engela, który miał wysłać na obserwację nieżyjącego już Włodzimierza Smolarka. - Moje serce jest biało-czerwone. Gra dla mojej ojczyzny byłaby spełnieniem marzeń - zapewniał Bodzek, ale nigdy nie doszło do konkretów.
Niedawno wystąpił w lokalnej stacji nadającej pogram o klubie z Duesseldorfu. Padło również pytanie o grę dla Polski. - Wcześniej mówiono mi, że jestem obserwowany, a w kadrze preferuje się zawodników z pierwszych lig. To się jednak zmieniło i już nie jest regułą. Ja mogę tylko dobrze grać, nie będę się reklamował w prasie, to nic by nie dało. Może jestem już za stary? Niedługo skończę 28 lat... Jeśli dostanę szansę, będę się cieszył, w innym przypadku pogodzę się z tym. Każdy chce grać w reprezentacji, w dobrej lidze, na mistrzostwach świata. To normalne marzenia każdego piłkarza - powiedział Bodzek.
Na pewno jest on charakternym człowiekiem, w kaszę nie da sobie dmuchać. Po wspomnianym meczu z BVB pobił się na treningu z Nando Rafaelem. Doszło do tego, że obu musieli rozdzielać koledzy z zespołu. Trzeba mieć się na baczności...
Bodzek z pewnością nie zbawiłby polskiej kadry, ale w razie potrzeby warto pamiętać, że takie nazwisko istnieje.