Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Jonatan Romaniuk/Sport Media PL

Jacek Kiełb pisze dla 2x45: Jestem piłkarzem o słabej psychice? Uważam, że jest na odwrót!

Autor: Jacek Kiełb
2014-09-04 02:03:37

"Nie ma już bandy świrów, tamte czasy minęły. Co nie znaczy, że dalej nic nas nie czeka, nie można cały czas żyć historią. Jak źle idzie, ludzie wszędzie widzą problemy" - pisze dla www.2x45.info pomocnik Korony Kielce, Jacek Kiełb.

Po meczu z Legią nie mogłem się pozbierać ot tak w godzinę. Miałem stuprocentowe sytuacje i gdybym je wykorzystał, na pewno byśmy tam nie przegrali. Przepraszałem kolegów w szatni, nie uciekałem od odpowiedzialności i nie odwracałem uwagi, że ten czy tamten zawalił, jego się czepiajcie. Nikt nie krzyczał z pretensjami, koledzy widzieli, że bardzo mi żal. Nie mam żadnego usprawiedliwienia, byłem pewny, że strzelę. Może wszystko przez włosy, które wpadały mi do oczu. Trochę zarosłem, więc ostatnio się ostrzygłem. To już oczywiście bardziej żartem niż serio. Denerwowało mnie trochę gadanie, że juniorzy Legii pokonali Koronę. Zgoda, było w jej składzie kilku młodszych zawodników, ale resztę stanowili doświadczeni ligowcy, a wiadomo, że na Łazienkowską dziś byle kto nie idzie.

Wiem, że notujemy najgorszy start w historii Korony. Nie ma już bandy świrów, tamte czasy minęły. Odeszła większość zawodników, którzy tamten klimat tworzyli. Co nie znaczy, że dalej nic nas nie czeka, nie można cały czas żyć historią. Przed nami nowe cele i nowe wyzwania. Nie wolno mówić: nie ma bandy świrów, to nie ma Korony i czeka ją spadek. Przyszło wiele nowych twarzy - głównie z zagranicy - ale to wcale nie jest usprawiedliwienie. Na całym świecie grają piłkarze z innych krajów i wszyscy jakoś sobie radzą. Tłumaczenie, że winne są głównie problemy z komunikacją, a język francuski zna tylko trener, byłoby głupotą. Jak źle idzie, ludzie wszędzie widzą problemy. Wszyscy wiedzieliśmy, czego Ryszard Tarasiewicz od nas wymagał i to nasza wina, że tego nie realizowaliśmy. Musimy zacząć grać dobrze przez 90 minut, bo na razie wychodzi nam to przez 20 czy 30. W niektórych meczach po prostu brakowało skuteczności. Dwie, trzy wykorzystane sytuacje i odbiór drużyny mógłby być zupełnie inny. Nie szukamy winnego w jednym czy drugim piłkarzu, przegrywamy wszyscy, każdy jest po części winny. Gdybym trafił swoje na Legii, nikt potem nie czepiałby się obrońców. Atmosferę mogą poprawić tylko wyniki. Potrzebujemy wygranej, a w zasadzie kilku wygranych, by wejść na właściwe tory. Mogłoby być dziś lepiej w szatni, ale zapewniam, że nikt nie płacze i nie schodzi ze spuszczoną głową. Musimy się podnieść, póki jest czas.

Prawdą jest, że sezon dla nas zaczął się kilka tygodni za wcześnie, o czym mówił na początku rozgrywek trener Tarasiewicz. Wtedy badania wyszły poniżej jego oczekiwań i na początku nie byliśmy jeszcze optymalnie przygotowani. W ostatnich testach poprawkowych nasze wyniki znacznie poszły w górę, teraz z dyspozycją fizyczną jest ok. Czuję się dobrze, nikt nie narzeka, że brakuje mu pary.

Chcę przy okazji zaznaczyć, że naprawdę dobrze współpracuje się nam z trenerem Tarasiewiczem i chcemy to kontynuować. Ma pełne poparcie drużyny. Jest on w sposobie swojej pracy podobny do Leszka Ojrzyńskiego. Tak samo jak on należy do ludzi bardzo bezpośrednich i szczerych do bólu. Usłyszałem od niego wiele uwag, na przykład, że za mało angażuję się w defensywie. Brałem sobie to do serca i w następnym spotkaniu błędów było znacznie mniej. Jak już to wszystko się zazębi, zobaczycie bardzo dobrą Koronę. Przed nami jeszcze 23 mecze fazy zasadniczej, jeszcze dużo może się zmienić.

Pod względem liczb poprzedni sezon był dla mnie najlepszy w karierze, ale niedosyt pozostaje. Za czasów trenera Pachety nie grałem regularnie, ciągle coś mi się przytrafiało - a to jakieś cholerne przeziębienie, a to kolejny drobny uraz. Teraz wreszcie nic mi nie dolega i złapałem rytm meczowy, co tydzień występując w pierwszym składzie. Jeśli miałbym wskazać jakiś mały pozytyw dla mnie z początku sezonu, to właśnie ten fakt.

Przemek mówi mi, że wśród niektórych uchodzę za piłkarza o słabej psychice, któremu musi wyjść początek meczu, żeby grać dobrze, bo jak źle zacznie, to później już tego nie odkręci. Słuchajcie, mądrości ekspertów z fotela naprawdę mnie nie interesują. Między innymi dlatego nie mam tych wszystkich Twitterów i Facebooków, żeby później nie zawracać sobie głowy, że ktoś coś powiedział lub napisał. Mam kontakt z kibicami Kielc, którzy są niezwykle szczerzy i oni zawsze powiedzą wszystko prosto w oczy lub zadzwonią. Tak możemy rozmawiać, bo wiesz, że druga strona ma jaja. Jestem otwarty na ludzi. Do tej pory utrzymuję kontakt z kibicami Lecha pochodzącymi z Konina. Co tydzień w poniedziałek dostaję od nich smsa z pozdrowienia, jak coś idzie nie tak, też mi to napiszą. Podobnie kolega Marek z Kielc, nigdy nie owija w bawełnę. To jest fajne i zdrowe.

Co do mojej odporności psychicznej... Uważam, że jest dokładnie na odwrót. Niektórzy mając za sobą tyle akcji i trudnych chwil co ja, już dawno zakopaliby się łopatą. Generalnie brednie i głupoty.

Kończąc wątkiem optymistycznym: na początku czerwca wziąłem ślub i jestem teraz szczęśliwym mężem, a w połowie lutego powinienem zostać ojcem. Mam nadzieję, że następnym razem na temat spraw boiskowych będę mógł pisać z równie dużym zadowoleniem.


 

PODYSKUTUJ NA FORUM 2x45 


2x45 na
    2x45 na  

 


KOMENTARZE

;