Autor zdjęcia: sandecja.com.pl - oficjalna strona Sandecji Nowy Sącz
Trener Sandecji rezygnuje przez cyrk z Kamilem Kurowskim i nie boi się mówić! Piotr Stach dla 2x45: Patologia!
Wszyscy z dużym zaskoczeniem przyjęli wiadomość, że na kilkanaście dni przed startem rundy wiosennej I ligi Piotr Stach zrezygnował z prowadzenia Sandecji Nowy Sącz i w środę z niej odszedł. - Kamil Kurowski został oficjalnie zaprezentowany, ogłoszono jego wypożyczenie, a po obozie słyszę, że piłkarz podpisał kontrakt, ale prezes nie podpisze. Potem jeszcze szukał wśród moich zawodników sprzymierzeńców i nie znalazł. Prezes z gęby zrobił szmatę - mówi wprost trener Stach w rozmowie z www.2x45.info.
www.2x45.info: - We wtorek oficjalnie poinformowano, że złożył pan rezygnację z funkcji trenera Sandecji, ale dopiero w środę miano zdecydować, czy dymisja zostanie przyjęta. Po południu prowadził pan jeszcze drużynę w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec...
Piotr Stach: - Dyrektor Paweł Cieślicki przekazał mi, że prezes Andrzej Danek podjął decyzję o naszym rozstaniu. Drużyna dowiedziała się o tym po wspomnianym sparingu.
- Zrezygnował pan, ponieważ?...
- Tak klasycznie nie zrezygnowałem, poprosiłem zarząd klubu o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron z racji tego, że rozmijaliśmy się w kwestii transferów - o ich ilość i jakość. Chodzi przede wszystkim o Kamila Kurowskiego. 16 lutego, jeszcze przed wyjazdem na obóz w Szaflarach, klub poinformował wszem i wobec, że piłkarz ten został wypożyczony z Legii Warszawa.
- Kurowski jednak w Sandecji nie zagra, bo prezes nie chce złożyć parafki.
- Proszę pana, jeżeli prezesi robią z zawodnikiem sesję zdjęciową, konferencję i wszystko jest na oficjalnej stronie, to chyba znaczy, że mam go już do dyspozycji, że wszystko zostało podpisane. Tak też mnie wtedy poinformowano. Kurowski jest młodzieżowcem, a to zaraz będzie istotne w mojej historii. Wracamy z obozu, mamy dwa dni wolnego i nagle sytuacja się zmienia. W poniedziałek wieczorem Kamil dowiaduje się od zarządu, że oni jednak z niego rezygnują i będę miał do dyspozycji zaledwie osiemnastu piłkarzy z pola gotowych do gry. Pytam: - Jak to osiemnastu? Na obozie było dziewiętnastu i wszyscy mieli mieć już podpisane kontrakty. - Niestety nie mieli. Kurowski nie będzie z nami. - Jak Kurowski nie będzie z nami, skoro ogłosiliście jego pozyskanie? Na to prezes Danek: - Kurowski podpisał, ale my nie podpiszemy.
Trudno było się nie zdenerwować. To po co te zdjęcia z klubową koszulką i komunikaty na stronie? Zabiegałem o Kamila, bo to bardzo ciekawy zawodnik, do pierwszego składu, który wypełniłby mi lukę na pozycji "10" po Łukaszu Grzeszczyku. Powiedziałem w poniedziałek wieczorem, że ok, jeszcze się zastanowię jak postąpić. Potem jednak prezes Danek zachowywał się nie fair w prywatnych rozmowach z moimi piłkarzami i chciał od nich usłyszeć odpowiednie rzeczy.
- Słyszałem, że kapitan Maciej Bębenek został wezwany przez prezesa i miał mu potwierdzić jak słaby jest Kurowski, a piłkarz powiedział coś dokładnie odwrotnego...
- Oczywiście. Maciek jest bardzo mądrym zawodnikiem i kapitanem. Widzi przecież, że Kurowski na pewno by nam pomógł. Prezes szukał w szatni popleczników dla swoich chorych decyzji i ich nie znalazł. W momencie przekazywania informacji w całej sprawie było wielkie oburzenie. Po tej próbie podkopania mojego autorytetu postanowiłem wysłać pismo o rozwiązanie umowy. Liczyłem jeszcze, że niektórzy ludzie się obudzą i dotrze do nich, że to nie przelewki. Nic z tego. Są mało inteligentni, nie wytrzymują ciśnienia i stało się jak się stało.
- Działacze jakoś tłumaczyli, dlaczego zmienili zdanie ws. Kurowskiego? Przecież nie mógł zmienić warunków.
- Jasne, że nie mógł, bo już podpisano to, co wcześniej obie strony wynegocjowały.
- To co poszło nie tak?
- Zasadnicza sprawa: Kamil Kurowski to młodzieżowiec, a ja w kadrze miałem 20-letniego zawodnika o nazwisku Danek.
- Syn prezesa.
- Dokładnie. Dotychczas Danek junior był 2-3 młodzieżowcem w hierarchii, po zatrudnieniu Kurowskiego byłby numerem 3 lub 4. Myślę, że może to zabolało prezesa. Klub ma hasło, że promujemy swoich, wszystko pięknie, a Kamil pochodzi z miejscowości oddalonej kilka kilometrów od Nowego Sącza. Swój chłopak i do tego dobry zawodnik. Jakie mogły być koszty jego utrzymania, skoro mieszkałby z rodzicami? Za symboliczne pieniądze ściągnęliśmy bardzo utalentowanego pomocnika i potem takie historie. Tłumaczenia prezesów w tej sprawie są śmieszne.
- W sparingu z Zagłębiem Sosnowiec jeszcze pan Kurowskiego wystawił. To przeważyło szalę?
- Jak mogłem nie wystawić zawodnika, który ma podpisany kontrakt i liczę na niego w inauguracyjnym meczu z Widzewem? Przepraszam, liczyłem. Chciałem sprawdzić, w jakiej jest dyspozycji. Mamy zaczynać sparing od środka, wtedy podchodzi dyrektor Cieślicki i mówi do mnie, że decyzją prezesa Kurowski ma zejść z boiska. Nie zamierzałem grać w dziesięciu, Kamil rozegrał pierwszą połowę i został zmieniony.
- Można powiedzieć, że honor pan uratował.
- Mam jaja, w przeciwieństwie do pseudodziałaczy.
- Nawet głupio pytać, czy szkoda było to rzucać.
- Wielka szkoda. Najbardziej żałuję moich zawodników, którzy pod koniec rundy jesiennej pokazali, że naprawdę potrafią grać. Była atmosfera, była chęci. Z całą odpowiedzialnością mówię, że tworzył się fantastyczny zespół tworzony przez fantastycznych ludzi. Nie mogę tego powiedzieć o działaczach. Na pewno będą w tej sprawie twierdzić zupełnie co innego i będą to rzeczy nieprawdziwe. Jak można mówić, że piłkarz z podpisanym kontraktem i oficjalnie zaprezentowany jednak nie jest w klubie... Niestety, prezes Danek z gęby zrobił szmatę i tyle. Patologia nowosądeckiej piłki. Nie boję się tego głośno powiedzieć.
- Smutne, że to kolejna tego typu historia w I lidze. Dopiero co mieliśmy Flotę Świnoujście i Stomil Olsztyn.
- Cała Polska się śmieje. Inni trenerzy również, z wieloma rozmawiałem przez telefon. Sam pan widzi, co się dzieje.
2x45 na 2x45 na