Autor zdjęcia: hrsport.net
Przyjechali jak po swoje i to wzięli. Nie było czego zbierać. Arka Gdynia - Lech Poznań 1:4
Wielu zastanawia się, kiedy Lech Poznań zwolni po znakomitym początku wiosny, ale podopieczni Nenada Bjelicy zamiast tego wciąż się rozpędzają. Tym razem z butami weszli na teren Arki Gdynia i szybko nie było czego zbierać.
"Kolejorz" prowadzenie mógł objąć już w 1. minucie, ale wychodzący Konrad Jałocha zdołał odbić strzał Darko Jevticia. Goście jednak wyprowadzali kolejne ataki i chwilę później dało to efekty. Gdy potem piękną bramkę zdobył Jevtić, stało się jasne, że niewiadomą tego dnia będą tylko rozmiary zwycięstwa Lecha. Nim Dawid Kownacki podwyższył na 3:0, zmarnował stuprocentową okazję, zabierając asystę Jevticiowi. Były reprezentant szwajcarskiej młodzieżówki bez wątpienia został MVP tego meczu.
W Arce chwilami wyglądało to tak: Rafał Siemaszko i 10 koszulek. Filigranowy napastnik sprawiał bardzo dobre wrażenie, schodził na boki, sporo mu wychodziło. Koledzy jednak nie potrafili dostosować się do jego poziomu. Zawiódł zwłaszcza Dariusz Formella, notorycznie holujący piłkę. Wypożyczony z Lecha skrzydłowy zapewne chciał się wyjątkowo dobrze zaprezentować, lecz raczej potwierdził, dlaczego gra dziś w Gdyni, a nie w Poznaniu.
Lech w drugiej odsłonie trochę się uspokoił. Arka po szybkim golu przez moment miała nadzieję na złapanie kontaktu, ale pokłady entuzjazmu szybko jej się wyczerpały. Następne zagrożenie stworzyła dopiero w końcówce. Piłka po strzale Przemysława Trytki i rykoszecie od Macieja Wilusza mocno zmieniła kierunek, mimo to Matus Putnocky jakoś zdążył z interwencją.
Kolejny raz łupów wystarczyło dla obu napastników "Kolejorza". Obłowił się nie tylko Dawid Kownacki, ale również Marcin Robak, który w klasyfikacji snajperów dogonił Konstantina Vassiljeva.
Drugi występ w Ekstraklasie - a pierwszy od początku - zanotował Marcin Wasielewski. Po 22-latku nie było widać żadnej tremy. Mocno trzymał się na nogach, był aktywny w ofensywie i zasłużył na solidną notę.
Gdyby nie kiepskie zachowanie przy golu Siemaszki, z pewnością w trójce najlepszych zawodników meczu znalazłby się Wilusz. Kibice Lecha i tak są w szoku, że ostatnio gra on tak dobrze. Jak widać Bjelica potrafi dotrzeć do każdego. Spotkanie w Gdyni oglądał z trybun w ramach kary za swoje nerwy w poprzedniej kolejce, ale zespołowi to nie zaszkodziło.
Lech na razie jest liderem i czeka na odpowiedź konkurentów w wyścigu o tytuł. Arka pozostaje z jednym wiosennym zwycięstwem i realnymi szansami na grupę mistrzowską.
Arka Gdynia - Lech Poznań 1:4 (0:3)
0:1 - Gajos 5' asysta Majewski
0:2 - Jevtić 17'
0:3 - Kownacki 44' asysta Wilusz
1:3 - Siemaszko 52' asysta Szwoch
1:4 - Robak 79' asysta Radut
Jak padły bramki:
0:1 - Jevtić zagrał w pole karne do wbiegającego Majewskiego, który dośrodkował sprzed linii końcowej, a Gajos wślizgiem uprzedził Marciniaka.
0:2 - Zamieszanie po rzucie rożnym, piłka trafia do Jevticia. Ten rozpoczął slalom z piłką zakończony strzałem czubkiem buta. Wpadło idealnie tuż przy słupku.
0:3 - Znakomite dalekie zagranie Wilusza do Kownackiego, który okazał się sprytniejszy od Sobieraja i lekkim, ale bardzo precyzyjnym strzałem w dalszy róg pokonał Jałochę.
1:3 - Szwoch podał do Siemaszki, który świetnie obrócił się przy przyjęciu łatwo mijając Trałkę i Wilusza, a potem spokojnie kopnął obok Putnockiego.
1:4 - Radut idealnie dośrodkował z rzutu wolnego, a Robak celnie strzelił głową. Stojący przy nim Marciniak został wręcz staranowany.
Arka: Jałocha (2,5) - Zbozień (2), Marcjanik (2), Sobieraj (1,5), Marciniak (1,5) - Da Silva (2) (73' Bożok - 2), Hofbauer (2,5), Kakoko (2) (77' Nalepa - bez oceny), Szwoch (2) (62' Trytko - 2,5), Formella (1,5) - Siemaszko (3,5).
Lech: Putnocky (3) - Wasielewski (3), Nielsen (3), Wilusz (3,5), Kostewycz (3,5) - Makuszewski (2,5) (82' Pawłowski - bez oceny), Trałka (3), Gajos (4), Majewski (3) (67' Radut - 3,5), Jevtić (4,5) - Kownacki (4) (76' Robak - bez oceny).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).
NOTA od www.2x45.info: 5.
Żółte kartki: Sobieraj - Wasielewski.
Widzów: 11 514.
Piłkarz meczu: Darko Jevtić.