Autor zdjęcia: ruchchorzow.com.pl - oficjalna strona Ruchu Chorzów
Mecz rodem z Football Managera. Niebiescy wygrali przy dwóch celnych strzałach. Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 0:1
Trener Zagłębia Lubin po dzisiejszym meczu zapewne czuł się trochę, jak jakiś gracz Football Managera. Jego drużyna po pierwsze przeważała w posiadaniu piłki, a po drugie oddawała więcej niż przyzwoitą liczbę strzałów. Problem był tylko jeden – Zagłębie sprawiało wrażenie, że mogłoby tak grać przez kolejne 90 minut, a i tak nie strzeliłoby gola. A Ruch Chorzów? Cóż, jego gra nie przypominała – delikatnie rzecz ujmując – demonstracji siły, tylko raczej prężenie muskułów kogoś, kto ma za sobą dopiero dwa tygodnie ćwiczeń na siłowni. Ostatecznie, przy dwóch celnych strzałach na bramkę Polacka, i tak udało się „Niebieskim” wygrać 1:0.
Od samego początku zapowiadało się, że w Lubinie będzie ciekawie. Sędzia jeszcze dobrze nie odgwizdał początku meczu, a gospodarze ruszyli z akcję ofensywną, po której Janoszka był bliski wpakowania piłki do siatki. W dalszych fragmentach czuliśmy jednak coraz to większy zawód. Niby Zagłębie w ciekawy sposób grało piłką, konstruowało sobie akcje, po których leciały pociski w kierunku bramki, ale był z nimi jeden problem – nie miały prawa skrzywdzić bramkarza Ruchu.
W takim razie może Ruch był pod tym względem lepszy? Ależ skąd. „Niebiescy” w ofensywie przez długi czas byli bezradni, jak Lubaszenko w „Psach” – po prostu nie mieli broni. Najlepsza okazja przytrafiła się gościom, gdy Moneta wyłożył piłkę Przybeckiemu, który dodał gazu i zostawił w tyle Dziwniela, zostając w sytuacji sam na sam z Polackiem, ale kopnął gdzieś w okolice ostatniego rzędu krzesełek na trybunie za bramką. Zagłębie o takiej setce w pierwszej połowie mogło tylko pomarzyć.
W jednej z sytuacji „Miedziowi” aż czterokrotnie próbowali oddać strzał w kierunki bramki Hrdlicki. Trzy pierwsze próby były blokowane, a trzecia wylądowała w rękach golkipera Ruchu. Podobnie w drugiej połowie – bez względu na to, czy uderzał Janus czy inny Janoszka, nie przynosiło to żadnego efektu.
Ruch był tego popołudnia czujny w defensywie i nastawiał się na kontrataki. Po jednym z nich – gdy Janus stracił piłkę mniej więcej w okolicach połowy boiska – „Niebiescy” ruszyli do przodu. Lipski wykorzystał błędne ustawienie środkowych obrońców i posłał prostopadłą piłkę do Niezgody. Napastnik gości ruszył na bramkę, oddał pierwszy strzał w światło bramki i cieszył się z 10. gola w tym sezonie. Inna sprawa, że Martin Polacek specjalnie nie utrudnił mu tej sytuacji. Strzał nie był specjalnie groźny, ale mimo to wystarczył na golkipera Zagłębia.
Na wstępie wspomnieliśmy, że Zagłębie mogłoby tak grać i grać, pewnie nawet przez kolejne 90 minut, a i tak nie byłoby w stanie przełamać linii bramkowej. W takim przekonaniu utkwiliśmy się konkretnie w końcówce meczu. Kamil Mazek dostał piłkę na nogę – wystarczyło ją tylko dostawić, bez specjalnego wysiłku. Wydawać by się mogło, że dla zawodowego piłkarza to nic niezwykłego, tymczasem zimowy nabytek Zagłębia… walnął gdzieś w górę. W taki sposób trudno było tutaj szukać punktów…
Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów 0:1 (0:0)
0:1 – Niezgoda 67’ asysta Lipski
Jak padła bramka:
0:1 – Lipski podał prostopadle, pomiędzy obrońców do Niezgody, który wygrał sam na sam z Polackiem.
Zagłębie Lubin: Polacek (2) – Todorovski (2,5), Madera (2), Guldan (2), Dziwniel (2,5) – Piątek (2,5) (85’ Mazek – bez oceny), Kubicki (2,5) – Janus (2) (77’ Woźniak – bez oceny), Starzyński (3), Janoszka (1,5) (74’ Vlasko – bez oceny) – Buksa (1,5)
Ruch Chorzów: Hrdlicka (3) – Konczkowski (2,5), Grodzicki (2,5), Helik (3,5), Kowalczyk (3) – Surma (3), Urbańczyk (2,5) – Przybecki (2), Lipski (3), Moneta (2,5) (85’ Pazio – bez oceny) – Niezgoda (3,5 (81’ Visnakovs – bez oceny)
Żółte kartki: Urbańczyk (Ruch)
Widzów: 5479
Piłkarz meczu: Jarosław Niezgoda (Ruch)
Sędzia: Tomasz Musiał
Nota od www.2x45.info: 4