Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Małecki daje grupę mistrzowską, pożar w obozie "Miedziowych". Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0
Jeżeli popatrzymy na wyniki i przebieg niedzielnych spotkań zasadne pojawia się pytanie: czy jest sens rozgrywać kolejkę ligową w okresie świątecznym? Kiedy po głowach kibiców krążą potrawy serwowane w ich domach, piłkarze grają tak, jakby sami myślami byli przy żurku z kiełbasą, tatarem z cebulką i ogórkiem oraz jajami faszerowanymi. Początek meczu w Krakowie tylko to potwierdził.
Pierwsze 19 minut tego spotkania upłynęło w czysto świątecznej atmosferze: na boisku piknik, a z nieba – jak przystało na lany poniedziałek – padał deszcz. Goście z Lubina starali się przerwać tę monotonię, częściej przebywali przed bramką Łukasza Załuski, ale nie byli w stanie postraszyć krakowskiego bramkarza chociażby celnym strzałem. W tym czasie gospodarze swoją postawą idealnie wpisywali się w naszą teorię, bo nie możemy napisać, że byli zainteresowani walką o zwycięstwo.
Piłkarze „Białej Gwiazdy” potrzebowali sporo czasu na odnalezienie się w nowej sytuacji. I tak jak impuls elektromagnetyczny pobudza serce do pracy, tak Pol Llonch obudził swoich ospałych kolegów. Świetne przejęcie piłki przez Katalończyka z 19. minuty meczu nie zakończyło się golem, ale dodało Wiśle wiatru w plecy. Później swoje bardzo dobre sytuacje mieli Rafał Boguski (dwie w jednej akcji!) i Paweł Brożek, a jedną z najlepszych połów w tym sezonie rozegrał Patryk Małecki.
Wszystkim zgromadzonym przed telewizorami i na stadionie w Krakowie brakowało jednego: bramek. Ta jedyna padła w drugiej połowie, która również zaczęła się lepiej dla piłkarzy Zagłębia. Jednak tym razem Wisła szybko wróciła do gry z pierwszej połowy, a po zdobytej bramce jeszcze podkręciła tempo, co mogło powinno się źle skończyć dla podopiecznych Piotra Stokowca. „Biała Gwiazda” lepiej radziła sobie w powstrzymywaniu ataków rywala, w środku pola rządził Krzysztof Mączyński, który po raz drugi czy trzeci w tym sezonie zagrał na poziomie reprezentacyjnym, wspomagany niestrudzonym Llonchem.
Jeżeli dodamy do tego solidną formację obronną kierowaną przez Arkadiusza „skałę” Głowackiego i doskonale dysponowanych Małeckiego oraz Tomasza Cywkę napędzających akcje gospodarzy, po lubińskiej stronie właściwie nie mamy żadnych atutów. Bo nie możemy zaliczyć do nich stałych fragmentów gry, z których tylko jeden zagroził bramce Załuski, a reszta była nieudolnie wykonywana przez Filipa Starzyńskiego.
Piłkarze Piotra Stokowca przegrali swój czwarty mecz z rzędu i w 29. kolejce wypadli z czołowej ósemki Ekstraklasy. Dzisiejszy wynik nie jest przypadkiem: lubinianie na finiszu rundy zasadniczej prezentują się bardzo słabo, a śmigusowy żenujący występ wszystkich piłkarzy powinien być dla nich ostatnim sygnałem alarmowym. W Zagłębiu robi się gorąco.
Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)
1:0 Małecki 62’
Jak padły bramki:
1:0 – Cywka przeprowadził indywidualna akcję prawy skrzydłem, dośrodkował piłkę w pole karne Zagłębia, a Stilić trafił piłką w poprzeczkę. Piłka spadła wprost pod nogi Małeckiego, który potężnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Polacka.
Wisła: Załuska (3) – Cywka (4), Gonzalez (3), Głowacki (4), Sadlok (3,5) – Mączyński (4), Llonch (3) – Boguski (2) (85’ Videmont – bez oceny), Stilić (2,5) (70’ Zachara – 2,5), Małecki (4) – Brożek (3) (76’ Uryga – bez oceny).
Zagłębie: Polacek (3) – Todorovski (2), Tosik (2), Guldan (2), Cotra (1,5) – Piątek (2) (78’ Jagiełło – bez oceny), Kubicki (1,5) – Woźniak (2), Starzyński (2), Janoszka (2) (69’ Vlasko - 2) - Nespor (1,5) (69’ Buksa – 2,5).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
NOTA od www.2x45.info: 5
Żółte kartki: Gonzalez, Sadlok, Mączyński - Janoszka
Widzów: 12 411
Piłkarz meczu: Patryk Małecki