Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Pogoń Szczecin zasłużyła na grupę mistrzowską? Skrzydłowi i Adam Frączczak na pewno tak
Jakich zawodników Pogoni Szczecin najchętniej widziałyby w swoim zespole czołowe ekipy Ekstraklasy? Ilu z nich tak naprawdę wzbija się ponad przeciętność? Nie mamy wątpliwości, że Pogoń to - na papierze - solidna drużyna. Na boisku w tym sezonie wygląda to słodko-gorzko. Od słabego wejścia w sezon, po tkwienie w marazmie, kompletny brak stabilizacji, aż do... zapewnienia sobie spokojnego utrzymania już po 30. serii gier.
Ekstraklasa w całej swojej okazałości. Szóste miejsce w tabeli, brak perspektyw w walce o puchary, ale też kompletny luz w - parafrazując Michała Probierza - Pucharze Maja. Bo i o utrzymanie Portowcy są już spokojni. A nie było to przecież tak oczywiste. Dopiero trzy ostatnie wygrane z rzędu sprawiły, że Pogoń na stałe zakotwiczyła w górnej ósemce. Nie mamy wątpliwości, że tego - było czy nie było - małego sukcesu nie można byłoby zrealizować bez skrzydłowych Adama Gyurcso i Spasa Delewa, którzy na tle pozostałych zawodników wybili się ponad przeciętność.
"Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki". Racja, bo gdyby brać pod uwagę tylko suche liczby wykręcane przez obu skrzydłowych, mogłoby się wydawać, że ich drużyna plasuje się gdzieś w czołówce Ekstraklasy. Naprawdę, spójrzcie sami: Gyurcsó rozegrał w tym sezonie 30 meczów w Ekstraklasie, gdzie strzelił 5 goli i zaliczył 10 asyst. Delew mu absolutnie nie ustępował: 4 gole i 7 asyst w ciągu 25 gier. Rozkładając to na czynniki pierwsze, dostaniemy nieco bardziej porysowany obraz: Węgier 4 z 5 bramek zdobył przecież w jednym meczu (w listopadzie z Wisłą Kraków), ale trudno też mieć o to pretensje. Tym bardziej że obaj łącznie w punktacji kanadyjskiej zgromadzili już 26 "oczek", a Pogoń w ostatnich trzech meczach punktowała głównie dzięki nim. Spójrzmy przekrojowo:
5:1 z Arką Gdynia. Asysta Gyurcso, gol i 3 asysty (!) Delewa.
2:1 z Ruchem Chorzów. Asysta Gyurcso.
3:1 z Lechią Gdańsk. Asysta Gyurcso. 2 asysty Delewa.
To oni wypełniali kolorami ten wcześniej bezbarwny szczeciński obraz.
***
Żeby nie być gołosłownym co do tej czołówki. Porównajmy ich wyczyny do innych efektywnych duetów z naszej ligi:
- Jagielonia Białystok: Przemysław Frankowski (8 goli, 2 asysty), Fedor Cernych (12+4). Łącznie 26 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, choć trzeba przyznać, że Cernych często był także wystawiany jako napastnik.
- Legia Warszawa: Miroslav Radović (10+8), Guilherme (4+6). 28 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.
- Lech Poznań: Darko Jevtić (7+6), Maciej Makuszewski (1+7). 21 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.
- Wisła Kraków: Patryk Małecki (7+3), Rafał Boguski (9+4). 23 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej.
- Lechia Gdańsk: Flavio Paixao (10+4), Sławomir Peszko (3+8)
Jak widać, skrzydłowi Pogoni z liczbą 26 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej należą do ścisłej czołówki Ekstraklasy. Z całej kadry zespołu do liczb wykręcanych przez tę dwójkę zbliżył się jedynie Adam Frączczak, autor 12 trafień i 3 ostatnich podań. Teraz wyobraźmy sobie, że z Pogoni żywcem zabrani zostali Gyurcso, Delew i właśnie wspomniany napastnik. Cóż - obraz średniowiecznych przedmieść Lyonu to byłby przy tym pikuś.
Pogoń mogłaby już powoli szykować się logistycznie na trudne wyprawy do Głogowa czy Suwałk, zamiast myśleć o meczach z Lechem czy Legią. Ten tercet miał bezpośredni udział przy 41 z 47 bramek zdobytych przez zespół. To jest kosmos.