Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Dla Korony i Termaliki sezon w praktyce się skończył, dla Pogoni i Wisły Kraków niekoniecznie
Dotychczas w każdym sezonie ESA37 w grupie mistrzowskiej były zespoły, którym wystarczyła sama obecność w tym gronie i nie odgrywały już później żadnej istotnej roli. Można założyć, że teraz będzie podobnie w przypadku Korony Kielce i Termaliki.
W ubiegłym sezonie nic do powiedzenia w górnej ósemce nie miał Ruch Chorzów (dwa punkty). Rok wcześniej tylko dla towarzystwa były tam zespoły Górnika Zabrze (cztery punkty) i Pogoni Szczecin (jeden punkt). Ówczesny trener „Portowców” Czesław Michniewicz nawet nie krył się z tym, że wykorzystuje siedem dodatkowych meczów do ogrywania młodzieży i eksperymentów taktycznych, co zresztą później zaowocowało. A w pierwszej edycji z reformą rolę statystów odegrały Zawisza Bydgoszcz (cztery punkty) i znów Pogoń (trzy punkty).
Koronie i Termalice bardzo trudno będzie się z tego wyłamać. Kielczanie mają najgorszą defensywę w lidze, a czekają ich już tylko boje z najlepszymi. W starciach z "wielką czwórką" (Jagiellonia, Legia, Lech, Lechia) w ośmiu spotkaniach wywalczyli zaledwie siedem punktów. Na dodatek u siebie zagrają tylko trzy razy (z Jagiellonią, Wisłą i Legią), a złocisto-krwiści to w stopniu wybitnym drużyna własnego boiska.
Termalica z kolei po fatalnej serii na finiszu rundy zasadniczej wygrała dwa ostatnie mecze, ale trudno zakładać, żeby wróciła do częstotliwości punktowania z rundy jesiennej. "Słoniki" nadmiarem piłkarskiej jakości nie imponują, a samą solidnością taktyczną bardzo trudno dojechać dalej niż pierwsza ósemka. W Niecieczy mogą się cieszyć, że w ogóle udało się do niej wejść. W razie grupy spadkowej piłkarze mogliby nie podołać mentalnie.
Oczywiście nie znaczy to, że jedni i drudzy mają się już położyć. Nie, ale nie powinni mieć złudzeń co do swojego miejsca w szeregu (a nuż mile się zaskoczą, choć dajemy na to z 1% szans), mogą za to wykorzystać ten czas na wprowadzanie młodych, nowe rozwiązania taktyczne czy ostateczne zweryfikowanie zawodników, co do których są duże znaki zapytania odnośnie przyszłości.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że inaczej będzie w przypadku Pogoni Szczecin i Wisły Kraków. Te drużyny dysponują większym potencjałem piłkarskim i w 2017 roku to pokazują - "Biała Gwiazda" wiosną jest czwarta pod względem punktów, a "Portowcy" są na miejscu piątym. We wspomnianej "wielkiej czwórce" odstawać zaczyna Lechia. W tej rundzie wywalczyła 14 punktów (dziewięć mniej niż Legia i Lech, sześć mniej niż Jagiellonia), a jej postawa na wyjazdach to kpina. Presja na zespole z Trójmiasta rośnie, bo widziano w nim być może nawet głównego rywala Legii w walce o tytuł, tymczasem lada moment poważnie zagrożone może stać się wejście do europejskich pucharów. Lechia ma dziś takie możliwości, że to już byłoby frajerstwo, eliminacje Ligi Europy powinny być absolutnym minimum. Pogoń z Wisłą mogą tu zdrowo namieszać.
Tak czy siak spodziewamy się najciekawszej grupy mistrzowskiej w dotychczasowych dziejach ESA37...