Autor zdjęcia: piast-gliwice.eu - oficjalna strona Piasta Gliwice
Badia znów najlepszy, przy Cichej powoli można gasić światło... Ruch Chorzów - Piast Gliwice 0:3
Wtorkowe wieczory przyzwyczaiły nas do emocji w Lidze Mistrzów, ale tym razem brak spotkań w europejskich pucharach miał nam wynagrodzić mecz dwóch drużyn zajmujących ostatnie miejsca w ligowej tabeli. Gdyby nie trzy gole gliwiczan, okazałoby się, że do żadnego starcia nie doszło.
Przez blisko 75 minut tej rywalizacji szukaliśmy pomysłu, z jakiego powodu sędzia Paweł Gil mógłby przedwcześnie zakończyć to spotkanie. Wyobraźcie sobie, że udaliście się do kina na film, który polecali wasi znajomi, a już po dziesięciu minutach zorientowaliście się, że to najgorszy chłam jaki widzieliście w swoim życiu. Podobnie było z meczem rozegranym na Górnym Śląsku
Chorzowianie stanęli przed wielką szansą wykorzystania przewagi własnego boiska w walce z bezpośrednim rywalem o utrzymanie, ale ich pomysł na ten mecz widać było – i to momentami - tylko w pierwszej połowie. Gospodarze od początku chcieli jak najszybciej złamać obronę przeciwnika i dlatego każdą odebraną piłkę błyskawicznie kierowali do swoich skrzydłowych (zwłaszcza Łukasza Monety). Niezły start nie przyniósł zamierzonych efektów, bo nie można sukcesem nazwać dwóch strzałów Monety, ale gliwiczanie poziomem dostosowali się do zawodników Ruchu. Jedynym zawodnikiem, który próbował stworzyć coś z niczego był Gerard Badia.
Po słabej pierwszej połowie wszyscy ochoczo oczekiwali ostatnich trzech kwadransów. Właśnie w tej części swoich meczów obie drużyny strzeliły najwięcej goli, ale przyznamy się bez bicia: do 73. minuty na boisku emocji było tyle, co w pustym autobusie zmierzającym do zajezdni. Nawet dziecko na stadionie, wyjątkowo spokojne przez całe spotkanie, zaczęło przeraźliwie płakać, choć nie wiemy, czy powodem był piknikowy poziom, czy przeczucie nadciągającej katastrofy.
Tak jak Ruch w pierwszej części gry wyglądał na zespół, który wie co robi na boisku, tak po przerwie podopieczni Krzysztofa Warzychy wyglądali jak zgraja facetów, którą przed chwilą zawołali spod sklepu monopolowego. Z każdą upływającą minutą Piast kreował sobie groźniejsze sytuacje pod bramką Libora Hrdlicki, a szybkie zmiany Dariusza Wdowczyka spowodowały, że w końcu Badia nie był osamotniony na boisku.
Gliwiczanie w 73. minucie zdobyli pierwszą bramkę, dwie minuty później na listę strzelców wpisał się Badia i było po meczu. 120 sekund zmroziło fanów zgromadzonych do tego stopnia, że na Cichej zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Chociaż ten mecz przed dłuższy czas był przeciwieństwem walki o pozostanie w elicie, musimy przyznać, że Piast wygrał dzięki doświadczeniu Wdowczyka. Opiekun wicemistrzów Polski widząc słabą grę swojej drużyny błyskawicznie reagował na wydarzenia boiskowe, a wprowadzeni zawodnicy uratowali to spotkanie. Tego samego nie możemy powiedzieć o chorzowskim szkoleniowcu...
Ruch Chorzów – Piast Gliwice 0:3 (0:0)
0:1 – Oleksy 72’ (sam.) asysta Mraz
0:2 – Badia 75’ asysta Sekulski
0:3 – Hebert 88’ asysta Gojko
Jak padły bramki:
0:1 – Patrik Mraz dośrodkował piłkę w pole karne chorzowian, a tam piłkę do własnej bramki skierował Paweł Oleksy.
0:2 – Bardzo dobre wprowadzenie się do gry Sekulskiego, który doszedł do piłki na prawym skrzydle, wypatrzył w polu karnym Badię, który spokojnym strzałem pokonał bramkarza Ruchu.
0:3 – Denis Gojko utrzymał się przy piłce na przy linii końcowej boiska, po czym dograł ją wprost na głowę Heberta, który ustalił wynik spotkania.
Noty w skali 1-6 (nota wyjściowa 2,5).
Ruch: Hrdlicka (2,5) – Konczkowski (1,5), Grodzicki (2), Kowalczyk (2), Oleksy (1) – Urbańczyk (2) – Walski (2) (63’ Przybecki – 2), Nowak (2) (78’ Visnakovs – bez oceny), Trojak (1,5), Moneta (2) – Arak (1,5) (68’ Niezgoda – 2).
Piast: Szmatuła (2,5) – Pietrowski (2,5), Sedlar (3), Hebert (3,5), Mójta (2) (31’ Mraz – 3,5) – Badia (4), Murawski (3), Korun (2) (46’ Gojko – 3,5), Zivec (2,5) - Papadopulos (1,5) (74’ Sekulski – 3), Jankowski (2).
Sędzia: Paweł Gil.
NOTA od www.2x45.info: 5
Żółte kartki: Oleksy - Sedlar
Widzów: 6437
Piłkarz meczu: Gerard Badia