Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Ekstraklasa. Probierz: Decyzję podjąłem w styczniu. Trzech żegna Wisłę Płock. Bednarek: Nie każdy walczył
- Czy czuję się geniuszem? Chyba Eugeniuszem, myślałem o tym imieniu przed bierzmowaniem - żartował na konferencji trener Legii, Jacek Magiera.
"Probierz odchodzi, decyzję podjął już w styczniu"
Michał Probierz po meczu z Lechem Poznań poinformował, że w nowym sezonie nie będzie już trenerem Jagiellonii Białystok.
- Chciałbym podziękować działaczom, bo ich zachowanie świadczy o ich profesjonalizmie. Już w styczniu powiedziałem, że odchodzę w czerwcu i było to respektowane. Działacze wiedzieli o tym, zdawali sobie z tego sprawę, nie było jakichkolwiek sytuacji, że gdzieś ktoś czekał na moment, żeby mnie zwolnić. Takie drobne elementy decydują później o całości, dlatego wierzę w to, że kiedyś się może jeszcze tutaj spotkamy. Na pewno moja droga z Jagiellonią dzisiaj się kończy - powiedział Probierz, który przy swoim drugim podejściu do "Jagi" pracował ponad trzy lata.
- Przekazałem tę informację po to, żeby być w porządku wobec ludzi, którzy tu są. Żeby nie było takiej sytuacji, że nagle na końcu ktoś mówi, że odchodzi. Druga sprawa jest taka, że nie prowadzimy z nikim konkretnych rozmów, bo powiedziałem, że mogę się spotkać dopiero po sezonie. Jakieś zapytania na pewno są, ale w żaden sposób nie chciałem się odciągać od pracy tutaj. Trzeba być profesjonalnym trenerem, żeby to wszystko kontrolować. To wielka klasa ze strony działaczy, można tylko pochwalić, że taki kanony wchodzą powoli do polskiej piłki - dodał.
Trener Michał Probierz odchodzi z Jagiellonii.
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) 4 czerwca 2017
Trenerze, dziękujemy za wszystko! https://t.co/IZ0MXPHP5h pic.twitter.com/UitTwcy3h1
źródło: jagiellonia.pl
***
"Trzech żegna Wisłę Płock"
Emil Drozdowicz, Bartosz Kaniecki i Siergiej Kriwiec nie zagrają w przyszłym sezonie w barwach Wisły Płock. Ich kontrakty wygasają z końcem czerwca i nie zostaną przedłużone.
Z wymienionej trójki najdłużej Wisłę reprezentował Kaniecki - przez trzy lata rozegrał w jej barwach jedno ligowe spotkanie. Drozdowicz w płockim klubie grał od wiosny 2016 roku i w sumie zagrał w 19 meczach, a Kriwiec przez rok spędzony w Płocku w 23 meczach strzelił dwa gole.
źródło: wisla.plock.pl
***
"Magiera: Czy czuję się geniuszem? Chyba Eugeniuszem"
- Chciałbym mówić o całym sezonie, bo zakończyliśmy go świetnie, tak jak chcieliśmy. Jestem dumny z zespołu, zawodników, sztabu… Każdy dodawał radości i natchnienia do mistrzostwa. Jego zdobycie nie było łatwą sprawą. Na pierwszej odprawie powiedziałem, że musimy dążyć do tego celu i patrzeć pozytywnie. Możemy zasłużenie cieszyć się z przegonienia wszystkich. To duma… Duma i jeszcze raz duma. Gratuluję chłopakom, bo zasługiwali na to, jak mało kto - powiedział po zakończeniu sezonu Jacek Magiera, szkoleniowiec mistrzów Polski.
- Mecz z Lechią przypominał szachy. Znaliśmy wynik z Białegostoku i chcieliśmy zrobić swoje. Trzeba było odmówić po meczu trzy czy cztery „zdrowaśki”. Opatrzność była z nami i zdobyliśmy tytuł. Nasze spotkanie było średnie do oglądania, ale nikt za dwa lata nie będzie go jednak pamiętał. Każdy będzie jednak wiedział do kogo należy tytuł. Dziesięć minut stresu jeszcze nikomu nie zaszkodziło - dodał trener Legii.
- Kiedy obejmowałem Legię, traciliśmy dziesięć punktów i to nie do jednej drużyny, a do kilku. Nie mieliśmy czasu, by się nad tym zastanawiać. Każdy mecz traktowaliśmy, jak najważniejszy. Nasz zespół ma znakomite statystyki. Musimy patrzeć na to, jak wiele spotkań wygraliśmy. W domu przegraliśmy raz, zanotowaliśmy cztery czy pięć remisów, ale nie zawsze da się zwyciężyć. Pokazaliśmy, że niemożliwe nie istnieje. Grając w Lidze Mistrzów też to udowadnialiśmy. Graliśmy ze świetnymi drużynami i mogliśmy wierzyć w dobre rezultaty. Myślę, że piłkarze będą pamiętali ten tytuł, jako najlepszy z wywalczonych. Czuję dumę, że ten zespół podjął rękawicę - stwierdził Magiera.
- Czy czuję się geniuszem? Chyba Eugeniuszem, myślałem o tym imieniu przed bierzmowaniem. Dowodziłem, ale wszyscy wykonywali swoje role perfekcyjnie. Nikt nie marudził, a ciężko pracował, wierzył i dążył do celu. Możemy sobie dziś powiedzieć, że się udało. Dwa razy - sezon po sezonie - Legia odrobiła punkty i została mistrzem - cieszył się.
- Wiele się nauczyłem przez ostatni rok. Objąłem seniorski zespół, wiele analizowałem, nie chciałem popełniać błędów. 22 czerwca zaczynałem prowadzić Zagłębie, ledwo się rozkręciliśmy i debiutowałem w Lidze Mistrzów jako trener Legii. Zaliczyłem pięć różnych rozgrywek w tym sezonie i chyba nie ma drugiej takiej osoby, która musiałaby się dostosowywać do realiów. Często musiałem przygotowywać się w autokarze i samolocie, wszędzie szukałem inspiracji i chcę teraz spędzić czas z najbliższymi, nadrobić to. Dziś się jednak cieszymy, ale… to historia. Trzeba być sobą, z pokorą podejść do kolejnego dnia - podsumował.
LEGIA WARSZAWA - #M13TRZ POLSKI 2017!!! #MamyCoNasze dla Ciebie, stolico! 🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆🏆 pic.twitter.com/jD10D8pVQL
— M13TRZ POLSKI 2017 (@LegiaWarszawa) 4 czerwca 2017
what a night !!!!!
— Vadis Odjidja #8 (@VadisOfficial) 5 czerwca 2017
Z Panem Piłkarzem @VadisOfficial ☺️dobrej nocy, ps.Legia Mistrz👊🏻 pic.twitter.com/U3mQDSbMLB
— Arkadiusz Malarz (@ArkadiuszMalarz) 4 czerwca 2017
źródło: legia.net
***
"Nowak: Rozczarowanie, ale i duma"
- Z jednej strony jest w nas duże rozczarowanie, bo do szczęścia zabrakło nam bardzo niewiele. Z drugiej mogę powiedzieć, że jestem dumny z moich piłkarzy za to, jak zagrali w tych siedmiu meczach grupy mistrzowskiej. Zdobyliśmy w nich 15 punktów, jednak to nie wystarczyło do tego, by zająć miejsce na podium – powiedział na konferencji prasowej po meczu Legia – Lechia (0:0) trener gdańszczan Piotr Nowak.
- Widać było, że w tym spotkaniu żaden z zespołów nie chciał się otworzyć i położyć swoich kart na stół. My i Legia dobrze wiedzieliśmy, że jedna bramka może przesądzić o zwycięstwie, dlatego nikt nie chciał jej stracić. Sprawę pogmatwała nam czerwona kartka dla Sławka Peszki, po której musieliśmy zabezpieczyć tyły. A bez jednego zawodnika trudno nam też było groźniej zaatakować Legię na jej terenie - dodał.
- Kończymy sezon na czwartym miejscu, co jest dla nas nauczką na przyszłość. Musimy być bardziej konsekwentni i zbierać punkty przez cały sezon. Trudno nam ukryć rozczarowanie, bo zabrakło nam bardzo niewiele i mimo naszej bardzo dobrej postawy w grupie mistrzowskiej, jesteśmy bez medalu i bez europejskich pucharów. Z drugiej strony jestem dumny z postawy zespołu w tych ostatnich siedmiu spotkaniach sezonu - zakończył.
źródło: lechia.pl
***
"Haraslin: Łatwiej będzie mi oczyścić głowę, bo zagram na EURO"
- Ciężko cokolwiek powiedzieć w takiej chwili. Byliśmy o jedną bramkę od mistrzostwa Polski, o dwie minuty od miejsca na podium, a ostatecznie kończymy na najgorszym, czwartym miejscu. Jesteśmy bardzo smutni - powiedział po ostatnim meczu sezonu 2016/2017 w Ekstraklasie pomocnik Lechii Gdańsk Lukas Haraslin.
- Zabrakło nam naprawdę niewiele. Byliśmy o jedną bramkę od mistrzostwa, a biorąc pod uwagę przebieg meczu w Białymstoku byliśmy o dwie minuty od zajęcia miejsca na podium. Gdy dowiedzieliśmy się, że Jagiellonia wyrównała bardzo chcieliśmy strzelić zwycięską bramkę, ale nie udało nam się. Jesteśmy bardzo smutni i ciężko mi cokolwiek innego powiedzieć w tej chwili - mówił Haraslin.
- To jest dla nas wynik najgorszy z możliwych. W grupie mistrzowskiej nie przegraliśmy meczu, nie straciliśmy ani jednej bramki, a jedna to wszystko było za mało i drugi sezon z rzędu kończymy rozgrywki na miejscu, które nie daje gry w europejskich pucharach. To bardzo bolesne, ale trzeba się z tym pogodzić i spróbować jak najszybciej oczyścić głowy. Mi będzie łatwiej, bo za chwilę zaczynają się mistrzostwa Europy do lat 21, więc będę koncentrował się na nich – zakończył słowacki pomocnik Lechii.
źródło: lechia.pl
***
"Probierz: Dziś trochę boli, jutro docenimy ten wynik"
– Dzisiaj płaczemy, a jutro będziemy się cieszyć. Przegrywając 2:0 wróciliśmy z dalekiej podróży, bo Lech traci bardzo mało bramek i wydawało się to nierealne, ale zawodnicy po przerwie jak i w całym sezonie pokazali wielką klasę. Zabrakło tylko trochę spokoju, za bardzo daliśmy się ponieść emocjom. Nie potrafiliśmy trochę dłużej pograć, żeby rozszerzyć pole i to wykorzystać, ale trzeba to przyjąć – powiedział na pożegnalnej konferencji po meczu z Lechem (2:2) trener Jagiellonii, Michał Probierz.
– Liga była ciekawa i emocjonująca do samego końca i mistrzostwo mogło się rozstrzygnąć nawet w 100. minucie. Szkoda, że tak się nie stało, ale zostaliśmy do samego końca na polu. Gratuluję zespołowi zdobycia wicemistrzostwa Polski, bo to wielka rzecz prowadzić tych chłopaków. Czy boli? No na pewno. Mnie osobiście nic bardziej nie boli jak bycie drugim i to właśnie jest najgorsze. Tylko pytanie – gorzej być drugim czy czwartym? Cieszymy się z tego, bo rzeczywiście jest to fantastyczny wynik. Szkoda, że zabrakło nam jakichś niuansów – dodał szkoleniowiec „Jagi”.
- Jeszcze raz dziękuję wszystkim piłkarzom, za to, że byli wspaniałymi ludźmi, że można było ich prowadzić. Sztabowi medycznemu, który pracował ze mną, moim wszystkim współpracownikom, którzy fantastycznie wykonywali swoją pracę i wszystkim kibicom, którzy byli z nami na dobre i na złe. I tak, jak powiedziałem na stadionie – chciałbym wszystkim powiedzieć nie do widzenia, a do zobaczenia. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócę, bo jest tu fantastyczny klimat piłki. Brakuje jeszcze tylko mistrza Polski. Przez cały ten okres z Jagiellonią udało mi się zdobyć czwarte, trzecie i drugie miejsce, ale brakuje tej wisienki na torcie, ale trzeba to przełknąć – powiedział.
– Jeszcze raz dziękuję zawodnikom. Jestem z nich dumny, bo oni są częścią tego projektu, są najważniejsi i dzięki nim udało nam się taki sukces zrobić. Dopiero jutro to docenią, jak sami zobaczą spotkanie. Decydującą, kluczową była sytuacja Makuszewskiego, który nie wykorzystał szansy na 3:0 i mogło być po meczu, a tak wróciliśmy do gry i tego niuansu zabrakło. Ale nad tym pracował będzie już nowy trener. Tak samo jemu życzę wielu sukcesów, żeby nie przejmował się moim nazwiskiem, bo zawsze to tu będzie krążyło. Jeżeli już będzie wiadomo, kto będzie nowym trenerem, to mam nadzieję, że oficjalnie się spotkamy. Życzę tak samo wszystkim państwu jak najciekawszego sezonu. Jagiellonia jest po raz czwarty pucharach i to jest najfajniejsze – zakończył 44-latek.
@Jagiellonia1920 wicemistrzem Polski. To największy sukces w historii klubu. Gratulacje. pic.twitter.com/qMgACy6bjd
— Tadeusz Truskolaski (@TTruskolaski) 4 czerwca 2017
źródło: jagiellonia.pl
***
"Bjelica: Jagiellonia zasłużyła na puchary"
- Myślę, że zagraliśmy bardzo dobry mecz przez 60 minut. Mieliśmy wszystko pod kontrolą. Mieliśmy 2:0, mogło być nawet 3:0 i 4:0. Po kontuzjach Trałki i Makuszewskiego straciliśmy kontrolę i daliśmy Jagiellonii okazję do wykazania się - komentował trener Lecha, Nenad Bjelica.
- Myślę, że remis jest sprawiedliwym wynikiem. Jagiellonia nie zasłużyła na to, by być na czwartym miejscu. Grała bardzo dobrze w tym sezonie i zasłużyła na medal. Na koniec chcę pogratulować Legii mistrzostwa - dodał.
źródło: lechpoznan.pl
***
"Bednarek: Nie każdy walczył"
Stoper Lecha Poznań, Jan Bednarek miał swoją opinię odnośnie roztrwonienia dwubramkowego prowadzenia w Białymstoku.
- Świetna w naszym wykonaniu była pierwsza połowa, graliśmy w niej koncertowo. Nie wiem czego zabrakło w drugiej. Myślę, że chęci pracy w obronie, zbyt mało nas w niej pracowało. Nie każdy walczył i w konsekwencji straciliśmy dwie bramki - powiedział wprost.
- Czy zabrakło zaangażowania? Zabrakło przytomności w działaniach i w tym, że Jagiellonia nie miała nic do stracenia. Powinniśmy się temu przeciwstawić. Być może wdarła się w naszą grę nonszalancja i niestety z 2:0 na 2:2. Punkt musimy jednak docenić - przyznał jego kolega z obrony Maciej Wilusz.
źródło: lechpoznan.pl
***
"Urazy Trałki i Makuszewskiego"
Ze względu na urazy niedzielnego meczu z Jagiellonią Białystok nie dokończyło dwóch zawodników Kolejorza. Boisko przedwcześnie opuścili Łukasz Trałka i Maciej Makuszewski.
Trałka został zmieniony przez Mihaia Raduta w 64. minucie spotkania. Chwilę wcześniej zderzył się w polu karnym Jagiellonii z jej bramkarzem, Marianem Kelemenem. - Łukasz skręcił staw skokowy. Kostka jest opuchnięta. W poniedziałek zawodnik przejdzie badania i wtedy będziemy mogli powiedzieć zdecydowanie więcej na temat stanu jego zdrowia - tłumaczy klubowy lekarz dr Paweł Cybulski.
Dziesięć minut później uraz głowy uniemożliwił dokończenie spotkania Maciejowi Makuszewskiemu. Skrzydłowy zderzył się z rywalem pod swoim polem karnym i nie był wstanie kontynuować gry. - Nie mogliśmy ryzykować jego zdrowia, stąd decyzja o zmianie. Podejrzewamy delikatne wstrząśnienie mózgu. Maciej zostaje w Białymstoku, ale jesteśmy z nim w kontakcie. Jeśli będzie się źle czuł, to z żoną pojedzie do szpitala i tam przejdzie badania - mówi lekarz.
Ze względu na problemy przeciążeniowe w spotkaniu z Jagiellonią nie wystąpił Dawid Kownacki. Napastnika zabrakło w kadrze na spotkanie w Białymstoku. - Dawid nie trenował w piątek i sobotę. Miał problemy z mięśniami brzucha i przywodziciela. Nie chcieliśmy ryzykować jego zdrowia, więc został w Poznaniu - zaznacza Cybuski.
źródło: lechpoznan.pl