Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Morioka ze Śląska Wrocław do Waasland-Beveren. Brzmi to dość "ubogo"
Pierwsza ważna postać Ekstraklasy oficjalnie odchodzi w letnim okienku. Ryota Morioka, jeśli tylko chciał, był w gronie kilku najlepszych piłkarzy polskiej ligi, a teraz będzie grał dla nic nieznaczącego Waasland-Beveren.
We wtorek pomocnik Śląska Wrocław przeszedł testy medyczne i podpisał trzyletni kontrakt. Jego nowy klub w ostatnim sezonie belgijskiej ekstraklasy zajął dopiero czternaste miejsce w tabeli. Mimo to... rywalizował w barażach o Ligę Europy, w których ostatecznie nic nie wskórał. WKS na sprzedaży Japończyka zarobił około milion złotych. Niektórzy piszą nawet o 300 tys. euro, co byłoby... największym zakupem w historii Beveren.
To trochę smutne, że zawodnik mający genialne momenty w Polsce karierę będzie kontynuował w drużynie, z której ostatnio ruch był raczej w drugą stronę. Rok temu z Beveren do Legii przeszli Thibault Moulin i Steeven Langil. Jeden się sprawdził i został kluczową postacią "Wojskowych", drugi został zapamiętany jedynie z zadymionych imprez.
Trudno dziwić się Morioce. On mimo wszystko trafia do lepszej ligi i będzie zarabiał lepsze pieniądze. Brzmi to jednak dość "ubogo", gdy szósty najbardziej efektywny w ofensywie zawodnik Ekstraklasy (8 goli, 10 asyst) przechodzi do klubu, którego nie stać na zapłacenie Legii kilkuset tysięcy euro za wykupienie Langila...
Waasland-Beveren realiseert duurste transfer in clubgeschiedenis https://t.co/L9jmjAooTY pic.twitter.com/K9O7TDN71Y
— Sportwereld (@sportwereld_be) 6 czerwca 2017
Liczby są jednak dość mylące. Japończyk przez większość sezonu kompletnie rozczarowywał. Chwilami odnosiło się wrażenie, że myślami jest gdzie indziej i nie angażuje się w pełni w wykonywanie swoich obowiązków. I niewykluczone, że to nie tylko wrażenie. Dopiero kilka tygodni temu ktoś wreszcie wpadł na to, żeby za pośrednictwem tłumacza pozwolić pomocnikowi z Kraju Kwitnącej Wiśni wylać swoje żale i ustalić pewne rzeczy. Morioce obiecano, że jeśli przyłoży się na koniec, nikt potem nie będzie blokował jego transferu. Obie strony wywiązały się z ustaleń. Piłkarz w ostatnich pięciu meczach zdobył trzy bramki i przy czterech asystował. Klub natomiast po wszystkim nie zatrzymywał go na siłę.
Trudno powiedzieć, jak pójdzie mu w Belgii. Ze swoją chimerycznością może mieć problem. Z drugiej strony, tam od początku powinien być zmotywowany na sto procent, a że umiejętności ma bez wątpienia wysokie, stać go na zostanie gwiazdą Beveren i pójście jeszcze wyżej. We Wrocławiu dzięki Morioce uzbierało się kilka miłych wspomnień, ale to był ostatni dzwonek, żeby rozstać się za obopólną satysfakcją. Ciągnięcie tego związku byłoby pozbawione sensu.