Autor zdjęcia: wigrysuwalki.eu - oficjalna strona Wigier Suwałki
Damian Kądzior dla 2x45: Najlepszy pierwszoligowiec? Zasłużyłem na to miano, teraz czas na Ekstraklasę
Damian Kądzior od poniedziałku będzie oficjalnie piłkarzem Cracovii. Mający za sobą znakomity sezon w Wigrach Suwałki pomocnik wierzy, że w Ekstraklasie pójdzie raczej drogą Jacka Góralskiego niż Arkadiusza Recy czy Dariusza Zjawińskiego. Na brak ofert nie narzekał. - O kontrakcie rozmawiałem jeszcze z Zagłębiem Lubin. Było też zainteresowanie Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin, ale tylko do kwietnia - zdradza Kądzior w wywiadzie dla www.2x45.info.
Marcin Łopienski (www.2x45.info): - Ostatnio rozmawialiśmy cztery miesiące temu, sporo pozmieniało się w twoim życiu.
Damian Kądzior: - To prawda. Jestem teraz starszy o pół roku, niedługo kończę 25 lat, ale na pewno nie mogę być w pełni zadowolony z rundy wiosennej. Niektóre rzeczy nie wydarzyły się tak, jak bym tego chciał.
- Co konkretnie?
- Przy okazji naszej pierwszej rozmowy byliśmy przed startem rundy wiosennej I ligi oraz meczem półfinału Pucharu Polski. Finał pucharu był naszym marzeniem, mało nam zabrakło do szczęścia, a z drugiej strony miejsce Wigier w końcowej tabeli nie odzwierciedla do końca naszej gry, bo na boisku prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Bardzo żałuję słabych wyników na własnym terenie, zwłaszcza z tymi lepszymi zespołami jak Sandecja, Miedź, Chojniczanka czy Sosnowiec. Gorsze rezultaty z bezpośrednimi kandydatami do awansu przesądziły o naszej niskiej pozycji w ligowej stawce.
- Odpadnięcie z Pucharu Polski nadal w was siedzi?
- Każdy kto oglądał mecz w Gdyni widział, że to my byliśmy zespołem lepszym, sędzia również dodał swoje trzy grosze, bo podyktował karnego, którego wcale nie musiał dyktować i rezultat wszyscy znamy. Finał byłby taką wisienką na torcie.
- Co czuje zawodnik, który przegrywa swoje marzenia ze słabszym zespołem, a późniejszym triumfatorem rozgrywek?
- Widzimy, jak ten sport jest nieprzewidywalny. Nie wiemy jak ułożyłby się finał gdybyśmy to my grali wtedy z Lechem na Narodowym. Mówię, na pewno troszkę zabrakło nam tego doświadczenia, bo widać, że zespoły z Ekstraklasy czasem nawet jak słabo grają to potrafią strzelić gola chociażby ze stałego fragmentu czy przy udziale sędziego, tak jak miało to miejsce w tym meczu. Na pewno niefajną sprawą było obsadzenie tego drugiego spotkania arbitrem z drugiej ligi, zwłaszcza po pierwszym meczu sędziowanym przez pana Musiała. Mimo tych przeciwności graliśmy do końca, udało nam się strzelić dwa gole, ale przeciwnik zdobył piękną bramkę z rzutu wolnego i było pozamiatane.
- Przy okazji rywalizacji z Arką sporo mówiło się o tym, że gdybyście nie przystępowali do pierwszego meczu z marszu, to mielibyście więcej szans na zwycięstwo. Zgadzasz się?
- Czasu nie cofniemy i tego już nie sprawdzimy. Faktem jest, że w sobotę wysiedliśmy z samolotu, a we wtorek graliśmy mecz. Sparingi na Cyprze a mecze w Polsce to dwie inne bajki. Murawa i nasz klimat jest inny, a Arka jednak miała tych kilka meczów za sobą. Wydaje mi się, że gdybyśmy najpierw zagrali ten mecz z Podbeskidziem, a później z Arką, to mogłoby się to inaczej potoczyć. Wystarczy spojrzeć na nasz pojedynek z Podbeskidziem, w którym przeciwnik nie grał rewelacyjnie, a w dalszej części sezonu spisywał się o niebo lepiej.
- Ale dostrzegasz pozytywy? Chociażby to, że był to twój najlepszy sezon w seniorskiej piłce?
- Tak, oczywiście. Mecze o półfinał Pucharu Polski oglądało wielu ludzi zajmujących się w Polsce piłką, w takim meczu zagrać i się pokazać to super sprawa. Nam jako całej drużynie udało się to zrobić. Osobiście cieszę się, że udało mi się strzelić dwa gole zespołowi z Ekstraklasy i na pewno był to taki dodatkowy plusik do mojej obecnej sytuacji.
Skorzystał na tym również nasz trener Dominik Nowak, który potwierdził dobrą pracę we wcześniejszych klubach: Flocie Świnoujście i Motorze Lublin. Nie zapominajmy, że kiedy trener do nas przychodził to desperacko walczyliśmy o utrzymanie, a dziś zajęliśmy dziewiąte miejsce na zapleczu Ekstraklasy i graliśmy w półfinale Pucharu Polski. Nie dziwi mnie zatem zmiana pracodawcy przez trenera, chociaż po cichu liczyłem, że będzie to jakiś klub z Ekstraklasy.
- Odetchnąłeś z ulgą po tym sezonie?
- W moim życiu, zarówno piłkarskim jak i prywatnym, wszystko przychodzi po jakimś czasie, na wszystko muszę sobie zapracować, nie mam nic podanego na tacy. Dlatego teraz bardzo się cieszę, bo widzę, że wszystko co robię zaczyna się spłacać. Cieszę się z tych 16 strzelonych bramek, bo niejeden napastnik chciałby zakończyć sezon z podobnym dorobkiem, do tego dorzuciłem kilkanaście asyst. Przy okazji naszej ostatniej rozmowy miałem świadomość, że ta runda będzie trudniejsza, bo wszyscy mnie już poznali, bardziej skupiali się na mnie, dlatego cieszę się, że potwierdziłem swoją dobrą formę i chcę to powtórzyć w nowym klubie już na poziomie Ekstraklasy.
- Twoją najsłabszą stroną była defensywa. Poprawiłeś się na tym polu?
- Zdecydowanie. Rozmawialiśmy o tym z trenerem Nowakiem, poruszał również ten temat na odprawach przed meczami. Było kilka takich spotkań, w których nie miałem wolnego miejsca w ataku i wtedy więcej pracowałem w defensywie. Nie oszukujmy się, mimo poprawy, nadal muszę nad tym pracować, bo przyda mi się to już na boiskach Ekstraklasy.
- Określenie „najlepszy pierwszoligowiec” ci przeszkadza?
- Jestem skromnym człowiekiem, ale również pewnym siebie. Rzadko siebie oceniam, sam o sobie nie mówię w ten sposób, ale wydaje mi się, że zasłużyłem na to miano. W pierwszej części sezonu w statystykach zostawiłem konkurencję daleko w tyle, a w drugiej rundzie potwierdziłem klasę. Chciałbym uzyskać podobne statystyki w kolejnym sezonie już w nowym otoczeniu.
Damian Kądzior z @wigry_suwalki będzie grał w Pasach! W poniedziałek testy medyczne, po nich transfer definitywny❗💪➡ https://t.co/bCS4qJwbaU pic.twitter.com/mTj05t3Sjq
— CRACOVIA (@MKSCracoviaSSA) 13 czerwca 2017
- Nie masz obaw, że powtórzysz los Arkadiusza Recy lub Dariusza Zjawińskiego?
- Nie podchodzę do tego w ten sposób. Był Reca, był Zjawiński, ale ja nazywam się Kądzior i to jest w ogóle inna historia, odmienny profil zawodnika. Jeżeli chodzi o Cracovię, to również kierowałem się takimi kryteriami jak zainteresowanie trenera moją osobą i profil klubu. Styl Cracovii wydaje się być idealnie skrojony pod moje możliwości i umiejętności. Przykłady zawodników, którym się nie powiodło mnie nie interesują. Bardziej skupiam się na tych, którzy przyszli z I ligi i grają pierwsze skrzypce w Ekstraklasie.
- Kto jest dla ciebie takim wzorem?
- Na przykład Jacek Góralski z Jagiellonii. Niedawno przychodził z I ligi, teraz robi furorę w Ekstraklasie, jest powoływany do reprezentacji Polski i zapewne niedługo opuści Białystok na rzecz lepszego klubu. W tym kierunku chciałbym podążać.
- Telefon od Jacka Zielińskiego był kluczowy w podjęciu decyzji?
- Przy wyborze przyszłego klubu kierowałem się właśnie osobą Jacka Zielińskiego. Jego wsparcie i zainteresowanie moimi usługami jest w tym momencie najważniejsze. Nie zainteresowanie działaczy czy dyrektora sportowego, ale właśnie szkoleniowca. Byłem zaskoczony tym, że trener do mnie zadzwonił, spytał się, czy chciałbym trafić do Cracovii. Bardzo mi się to spodobało i to w głównej mierze zadecydowało o moim wyborze. Wiadomo, kontraktu jeszcze nie podpisaliśmy, jesteśmy wstępnie dogadani, w poniedziałek jadę do Krakowa na testy medyczne, dopiero po ich przejściu podpiszemy umowę i wtedy oficjalnie zostanę zawodnikiem Cracovii.
- Kontakt ze strony trenera pojawił się po skończonym sezonie, czy jeszcze w trakcie?
- Pojawił się on po skończonym sezonie, ale wcześniej były odzewy ze strony klubu.
- Konkretną ofertę otrzymałeś również z Zagłębia Lubin.
- Tak, to prawda. Z Zagłębiem rozmawialiśmy już na temat umowy, były również telefony z zainteresowaniem…
- ...Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin?
- Zgadza się. Zainteresowanie tych klubów było, ale tak do kwietnia, być może było to spowodowane decyzją trenerów. Była też rozmowa z trenerem innego klubu, ale teraz nie ma to już większego znaczenia.
- Kogo radziłeś się w kwestii wyboru klubu?
- Przede wszystkim wszystkich moich bliskich, z tatą na czele, menadżerem, ale nie zabrakło również rozmów z trenerem Nowakiem i prezesem Dariuszem Mazurem. Wszyscy oni doradzili mi, że Cracovia jest klubem idealnie do mnie pasującym i mam nadzieję, że ten transfer będzie owocny dla każdej ze stron.
- Kontaktowałeś się z obecnymi zawodnikami Cracovii?
- Kontaktowałem się z chłopakami, którzy znają zawodników Cracovii i wiem, że jest to klub poukładany. Wiem również, że teraz wprowadzone zostaną zmiany w zespole, co widać w ostatnich dniach i w nowym sezonie klub ma walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Mam nadzieję, że dołożę cegiełkę do dobrych wyników drużyny.
- Rozmawiałeś już z trenerem odnośnie pozycji na boisku? Pozycja rozgrywającego jest mocno obsadzona.
- Z tego co wiem nie będę rozpatrywany tylko i wyłącznie na pozycję rozgrywającego, w grę wchodzą również oba skrzydła. I mówił mi to nie tylko trener Zieliński, ale również inne osoby z krakowskiego klubu. Potrafię odnaleźć się na każdej pozycji w pomocy, nie boję się rywalizacji i od pierwszego treningu postaram się walczyć o podstawowy skład Cracovii. Gra w Ekstraklasie jest moim marzeniem i zrobię wszystko, aby już w lipcu się ono ziściło.
- To będzie twój pierwszy klub znacznie oddalony od domu rodzinnego. Jak zapatrujesz się na tę przeprowadzkę?
- Rzeczywiście, będzie to mój najdalszy wyjazd, ale jak miałem 19-20 lat to wyjechałem do Lublina. Dziewczyna przyjechała do mnie dopiero po pół roku, tak więc w każdym klubie, w którym byłem zawsze odnajdywałem się w szatni i liczba kilometrów od domu mnie nie przeraża. Zwłaszcza że tym razem narzeczona od razu będzie ze mną mieszkała.
- Marzenie o Ekstraklasie właśnie spełniasz. Jakie jest kolejne marzenie Damiana Kądziora?
- Pragnę być szczęśliwym człowiekiem, takim jakim jestem do tej pory, a kolejne wielkie marzenie piłkarskie to występ w reprezentacji narodowej. Jestem świadomy tego, że jeśli nadal będę w ten sposób podchodził do swojego zawodu i dojdą do tego regularne występy w Ekstraklasie, to jest ono możliwe. Teraz marzę już tylko o pomyślnym rozpoczęciu ligowego sezonu.
rozmawiał Marcin Łopienski