Autor zdjęcia: southamptonfc.com
Jan Bednarek - w niecałe dwa lata od kibica Lecha na trybunach Legii do rekordu transferowego Ekstraklasy
W sobotnie popołudnie Southampton sfinalizował transfer Jana Bednarka. Obrońca Lecha Poznań kosztował 6 mln euro, co jest nowym rekordem transferowym Ekstraklasy, a w przyszłości "Kolejorz" może jeszcze otrzymać dodatkowe pieniądze z ewentualnych bonusów. Kontrakt podpisano na pięć lat.
Październik 2015 roku. Bednarek został wypożyczony do Górnika Łęczna i przyjechał do Warszawy, żeby z trybun wśród kibiców Lecha dopingować poznański klub. W Łęcznej na tamten moment miał na koncie cztery ekstraklasowe występy, z czego trzy w roli rezerwowego. Pod koniec rundy jesiennej zaczął grać trochę więcej, ale wiosnę znów zaczął na ławce. Jurija Szatałowa przekonał do siebie dopiero w grupie spadkowej, wtedy zaliczył komplet meczów w pierwszym składzie - zawsze jako defensywny pomocnik. Koniec końców w Górniku uzbierał raptem 17 spotkań i wydawało się, że wraca do Poznania tylko po to, żeby odejść na kolejne wypożyczenie lub w razie pozostania co najwyżej łapać się do meczowej osiemnastki.
Ten drugi scenariusz zapowiadał początek minionego sezonu. Bednarek w pierwszych czterech kolejkach nie powąchał murawy, ale Jan Urban w swoich trzech ostatnich meczach w roli trenera poznaniaków zaufał młokosowi. Nie zawiódł się, a zespół wywalczył siedem punktów. Mimo to Urban został zwolniony. Na szczęście dla młodego stopera (już tylko na tej pozycji go ustawiano) Nenad Bjelica uwierzył w niego jeszcze bardziej. Bednarek niemal od razu stał się pewniakiem do miejsca w składzie i to o miejsce przy nim musieli walczyć pozostali. W ciągu roku wykonał więc gigantyczny skok. Chyba nawet większy niż Igor Lewczuk, który niespodziewanie stał się kluczową postacią Legii i zapracował na transfer do Bordeaux.
Szczerze mówiąc, nie jesteśmy zbytnimi optymistami co do Bednarka w "The Saints". Jest młody, zdolny, trudno jednak wskazać, w czym tak naprawdę zdecydowanie się wyróżnia na swojej pozycji względem innych. Dobrze gra głową, ale trudno uznać go za specjalistę od powietrznych starć. Nie jest chucherkiem, posturą jednak też nie imponuje. Nie unika walki, ale to nie jest Michał Pazdan. Wyprowadzenie piłki ma dobre, znajdziemy jednak lepszych w tym elemencie. Na początku trudno zakładać, żeby Polak grał. To transfer bardziej w kierunku przyszłości. Pytanie tylko, czy każdej stronie wystarczy cierpliwości. Na początku łatwo mówić o potrzebie aklimatyzacji itp., ale gdy przez kolejne miesiące zaczną się powtarzać ławka lub trybuny, trudno nie byłoby zacząć myśleć o jakieś zmianie.
📸
— Southampton FC (@SouthamptonFC) 1 lipca 2017
Take a look through our gallery as Jan Bednarek was unveiled as a #SaintsFC player at Staplewood Campus: https://t.co/7JbGdPLPAa pic.twitter.com/s5J5FO4itw
Z drugiej strony, piłka bywa nielogiczna. Wspomniany Lewczuk prawie do trzydziestki był jedynie ligowym średniakiem, a dziś radzi sobie w porządnym francuskim klubie. Nadspodziewanie łatwo do Serie A wszedł też Karol Linetty, choć on jednak wyjeżdżał już jako zawodnik ograny w Ekstraklasie i europejskich pucharach, mający za sobą ważne sprawdziany w kadrze Adama Nawałki. Bednarek jak dotąd nie zrobił różnicy nawet w reprezentacji U-21.
Mimo tych wszystkich możliwości mocno trzymamy za niego kciuki, bo nasi ligowcy muszą zacząć częściej sprawdzać się w najlepszych ligach zagranicznych. Tylko wtedy można liczyć, że kwoty odstępnego pójdą jeszcze do góry. Ekscytujemy się sześcioma milionami euro, prawda jednak jest taka, że dla klubu Premier League wydanie takich pieniędzy to prawie jak splunąć. Jeżeli ktoś liczy, że Bednarek dostanie spory kredyt zaufania, gdyż dużo w niego zainwestowano, raczej się przeliczy. Leicester niewiele mniej zapłaciło za Bartosza Kapustkę i ciąg dalszy wszyscy znamy.
Na razie pozytywem jest fakt, że młody obrońca zaprezentował dobrą znajomość języka angielskiego. Wstydu przed kamerami nie ma, wejście do szatni też od razu staje się łatwiejsze.