Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
$banner.

Krzysztof Mączyński i Legia - modelowy przykład, jak nie należy poruszać się po mediach społecznościowych

Autor: Przemysław Michalak
2017-07-05 19:31:10

Przeważnie piłkarz otwarty na kibiców w mediach społecznościowych - zwłaszcza na Twitterze - który nie unika wymiany zdań i prowadzi profil samemu, dużo zyskuje. Krzysztof Mączyński jest jednak wyjątkiem. Sprawę swojego odejścia z Wisły Kraków do Legii Warszawa rozegrał najgorzej jak to tylko możliwe i jedynie zaognił sytuację.

Reprezentant Polski w środę stawił się w stolicy, gdzie przechodzi testy medyczne przed transferem do "Wojskowych". Podpisanie kontraktu zapewne nastąpi dopiero w czwartek.

Mączyński nigdy nie uniknąłby nieprzychylnych opinii związanych z takim ruchem, ale znacznie ograniczyłby skalę tego zjawiska, gdyby zbyt łatwo nie decydował się na pewne deklaracje. Każdy choć trochę trzeźwo patrzący kibic rozumie, że piłkarze bardzo rzadko przy prowadzeniu swojej kariery kierują się wyłącznie sentymentem i jeśli w danej chwili najlepszy dla ich rozwoju będzie transfer do nielubianego klubu, to prawie każdy się zdecyduje. Trudno mieć za to większe pretensje, tak to po prostu działa. Zawodnik przechodzi z firmy x do firmy y i tyle, otoczka związana z wyższymi uczuciami zostaje na trybunach. Jest stuprocentowo pewne, że gdyby dziś to Lech był na miejscu Legii i miał taką przewagę finansową, mielibyśmy przypadki transferów największych nazwisk z Łazienkowskiej na Bułgarską. I nikt patrzący na to przynajmniej z odrobiną dystansu nie mógłby być zdziwiony. 

Gorzej, gdy ktoś wcześniej zarzeka się, że pewnych rzeczy nie zrobi, że obecny klub ponad wszystko i tym podobne. Jest tu też wina kibiców. Z jednej strony są w sporej mierze bardzo naiwni, a z drugiej potrafią być dość bezwzględni w egzekwowaniu takich zdań od piłkarzy i często je dostają. Później niejeden raz wynikają z tego niepotrzebne kłopoty.

Mączyńskiemu wielu wypomina zdecydowane "nie" sprzed kilku miesięcy, gdy w Lidze+ Extra pytano go o ewentualne przejście do Legii. Trzeba przyznać, że te nagrania nie działają na jego korzyść.


Najgorzej jednak, że wychowanek Wisły nie potrafił przedstawić prawdy na Twitterze. Jeszcze niedawno zarzekał się, że na pewno nie odejdzie z "Białej Gwiazdy" przed końcem umowy, a ws. przejścia do Legii nigdy się nie określił i ciągle operował ogólnikami, tylko wzmacniającymi spekulacje.  

A wystarczyłoby coś w stylu "niczego nie mogę wykluczyć, przy takich wyborach sentymenty idą na bok" i sprawa byłaby dużo jaśniejsza. Wyszło zupełnie inaczej i trudno, żeby kibice Wisły nie poczuli się oszukani - mimo że z punktu widzenia kariery samego zainteresowanego jego ruch jest oczywisty. Oczywiście ci rozsądniejsi nawet do wcześniejszych zapewnień powinni podchodzić z pewną rezerwą (łatwo się coś mówi, gdy nie ma tematu), ale to nie jest usprawiedliwienie dla zawodnika. Jeżeli nie miał odwagi przedstawić prawdy, należało po prostu milczeć jak grób i nie byłoby dezinformacji. Jego przykład będzie bardzo cenną lekcją dla następnych, jak nie wolno poruszać się po social mediach. 


KOMENTARZE

;