Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: owngoalnigeria.com

Urodzony w Rosji, reprezentujący Nigerię. Brian Idowu nie wierzył, że zostanie dostrzeżony

Autor: Krystian Juźwiak
2018-06-26 15:42:49

W reprezentacji Rosji grało już kilku stranieri. Na tegoroczny mundial Stanisław Czerczesow zabrał chociażby urodzonego w Brazylii Mario Fernandesa. Podobny rodowód ma bramkarz Lokomotiwu Moskwa, Guilherme. Wobec kłopotów z obsadą obrony ze "Sborną" łączony był Nigeryjczyk urodzony w Petersburgu, Brian Oladapo Idowu. Ostatecznie jednak występuje w reprezentacji Nigerii, bo Rosjanie nie byli nim zainteresowani.

Kijem po plecach

Historia nigeryjskiego obrońcy przypomina kolumbijską telenowelę. Wszystko zaczęło się jeszcze przed narodzinami Idowu. Na mapie podrygiwał wielki i czerwony Związek Socjalistyczny Republik Radzieckich. Właśnie wtedy na Uniwersytecie Medycznym w Petersburgu (ówczesnym Leningradzie) poznali się Goodwin Idowu i Olga Stepanowa – dziadkowie Briana.

Państwu Idowu urodził się syn - Oladapo. Kilka lat później również na Uniwersytecie Medycznym Oladapo poznał wybrankę swojego serca. Niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo jego żoną też została Rosjanka. 18 maja 1992 roku na świat przyszedł ich syn Brian.

Nim Brian zaczął kopać piłkę, wyjechał do Nigerii. – Mama prowadziła tam warsztat tkacki. Kiedy już wróciłem do Rosji, zaczęła wykładać biologię na Uniwersytecie w Abudży – tłumaczy obrońca Amkaru Perm w wywiadzie opublikowanym na RSport.ru.

Młody Brian Idowu spędził w rodzinnym kraju trzy lata, między 3. a 6. rokiem życia. – W Nigerii jak oddajesz dziecko do szkoły, to nauczyciel ma pełną władzę. To jest zupełnie inaczej niż w Rosji. Rodzice często dają nauczycielom jakiś kij. Jeśli dziecko się źle zachowuje, to obrywa tym kijem po plecach – opowiada Idowu. – Pamiętam, że sam dostałem. Zrzuciłem kogoś z huśtawki.

Po trzech latach w Nigerii razem z ojcem wrócił do Petersburga. Początkowo Idowu chodził do klasy wyrównawczej. Szybko nauczył się rosyjskiego. Dziś mówi w języku Puszkina lepiej niż rodowici Rosjanie. – Gdy rozmawiałem z Brianem, czułem się jakbym rozmawiał z młodym nauczycielem literatury – mówi Taras Barabasz, który przeprowadzał wywiad z Nigeryjczykiem w sierpniu 2015.

Życie czarnoskórego nastolatka w Rosji nie było usłane różami, choć on sam nie narzeka. – Rasizm? Jest tu taki sam jak na całym świecie – powiedział przed mundialem portalowi Wiesti. – Teraz jest dobrze. W moim dzieciństwie było gorzej – mówił w innym wywiadzie.

Rodzice Idowu bali się, że syn padnie ofiarą skinów, których wówczas nie brakowało na ulicach Petersburga. – Był jeden taki przypadek, że musiałem uciekać. Ja ich nawet nie widziałem. Kolega krzyknął, żebym uciekał i uciekłem do metra.

Potem, gdy Idowu trafił do Amkaru, zdarzyła się inna niebezpieczna sytuacja. - Jakiś mężczyzna szedł za mną i próbował zranić, dręczył. Teraz, kiedy chodzę po Petersburgu, nikt mnie nie zaczepia. Ludzie są mili i pozytywni. Miasto poszło w stronę Zachodu. Dawno nie usłyszałem żadnej obelgi na ulicy. Ani w Sankt Petersburgu, ani w Permie.

W 1999 roku Brian Idowu dołączył do Smeny Sankt Petersburg, filialnego zespołu Zenitu. W barwach tej drużyny występował aż do 2010 roku. Nigdy nie udało mu się zadebiutować w pierwszej drużynie „Piterowców”, choć przebywał na murawie stadionu przy ulicy Galernaja 5. – Podawałem piłki na meczach Zenita. Grali wtedy z CSKA Moskwa. Pobiegłem za futbolówką, która poleciała w okolice kotła zorganizowanego przez miejscowych kibiców. Wtedy pierwszy raz usłyszałem gwizdy pod swoim adresem.

Idowu w barwach Dinama Sankt Petersburg, sezon 13/14.


Czystość rasowa

Kolor skóry Idowu miał mu blokować drogę do pierwszego zespołu „Biało-niebiesko-białych”. Fani Zenita mają prostą zasadę: w zespole nie może grać czarnoskóry. Nie może, i już. To odróżnia „Zenitowców” od znienawidzonych kibiców CSKA. W barwach „Armijców” gra chociażby Ahmed Musa, a innymi ważnymi piłkarzami byli m.in. Seydou Doumbia czy Vagner Love. Kibice CSKA podczas meczów śpiewają „CSKA zawsze będzie pierwsza”, ich rywale z Petersburga przerobili tę przyśpiewkę na „CSKA zawsze będzie czarna”.

„Czystość rasowa” Zenita była kilkakrotnie podważana. Przecież na stadionie Kriestowskim grali chociażby owiany w Polsce czarną sławą (za atak na nogi Marcina Wasilewskiego) Axel Witsel, Hulk czy Salomon Rondon, których odcień skóry odbiega od aryjskich standardów. – To byli Latynosi i Europejczycy – zauważa Idowu – Myślę, że kiedyś musi przyjść do Zenita ktoś z Afryki. Nie sądzę, że władze powinny kupić kogoś z „Czarnego Lądu”, tylko po to, żeby przełamał stereotypy. Jednak jeżeli będzie grał dobrze, to kibice go docenią.

Idowu nie został doceniony, choć już mówiło się, że to on będzie tym trybem, który zmieni myślenie petersburskich fanów. Agent piłkarza dawał Brianowi znaki, że ten będzie miał problemy z grą w Zenicie, gdy miał zaledwie 15 lat. – Nie zwracałem na to uwagi. Robiłem swoje. Część kibiców mnie wspierała. Ale zaczęły się spekulacje. Zostałem przesunięty do drużyny U-19 i nie wiedziałem co dalej. Nikt nic nie mówił.


Zatrzymać Rybusa

Wtedy na scenie pojawił się Rustem Huzyn. To on ściągnął Idowu do Amakara Perm. U podnóża Gór Ural Idowu zadebiutował w seniorskiej piłce. Amkar przegrał wówczas 1:3 z Tierekiem Grozny. Co ciekawe, urodzony w Petersburgu obrońca miał za zadanie zatrzymać Macieja Rybusa. I nie udało mu się to kompletnie, ponieważ Polak strzelił bramkę. Dwie dołożył zaś znany z występów w Lechu Poznań i Lechii Gdańsk, Zaur Sadajew.

Był to jedyny występ Nigeryjczyka w sezonie 2010/11. W następnych rozgrywkach Idowu został wypożyczony do Dynama Sankt Petersburg, grającego wówczas w pierwszej lidze. W rodzinnych stronach nabrał okrzesania w dorosłej piłce. W barwach mniej utytułowanego klubu z dawnego Piotrogrodu wystąpił 25 razy i strzelił jednego gola.

Po powrocie do Permu stał się podstawowym zawodnikiem Amakra. - Idowu to bardzo wszechstronny zawodnik, naturalny lewy obrońca, ale w Amkarze Gadżi Gadżijewa grał też i jako defensywny pomocnik czy skrzydłowy. Daje radę na obu flankach boiska. Jest chwalony za pracowitość i chęć rozwijania się. Jest dość wytrzymały i należy do grona najszybszych zawodników ligi rosyjskiej. Musi tylko popracować nad większą precyzyjnością podań  – wylicza w rozmowie z nami Katarzyna Lewandowska. - Jest wart zainteresowania, zwłaszcza, że ma kartę w ręku po tym, jak Amkar upadł.

- Jest szybki, silny i odznacza się świetną wydolnością, dzięki czemu przez cały mecz może walczyć na całego. Nie sposób uznać go za wirtuoza, w lidze rosyjskiej miałby pewnie problem, żeby załapać się do dziesiątki najlepszych na swojej pozycji, ale zaangażowania nigdy nie można mu odmówić. W słabszych klubach ligi rosyjskiej jeszcze długo będzie mógł z powodzeniem funkcjonować – charakteryzuje go z kolei dla 2x45 Karol Bochenek z Weszło.


Brian Idowu w barwach Amkara Perm. Źródło: Buddy


W jednej czwartej jest Rosjaninem

Dobre występy w rosyjskim średniaku sprawiły, że Brianem Idowu zainteresował się selekcjoner reprezentacji Nigerii, Gernot Rohr. Szkoleniowiec „Super Orłów” potrzebował zawodnika, który będzie rywalizował o pozycję z Eldersonem Echiéjilé.

Problemem był paszport, a właściwie jego brak. Idowu posługiwał się jedynie rosyjskimi dokumentami. Rohr, który bardzo zabiegał o usługi obrońcy Amakara, był wściekły na nigeryjskie władze, które zdaniem selekcjonera nie spieszyły się z wydaniem dokumentów dla Idowu.

W listopadzie o grze Idowu dla reprezentacji Nigerii wypowiedział się trener Amkara, Gadżi Gadżijew: - Kiedy Brian otrzymał powołanie, zwrócił się do mnie o radę. Moje stanowisko było proste: polecałem mu, aby poświęcił czas na rozwijanie swoich umiejętności, na stawanie się lepszym i silniejszym. Miałem nadzieję, że dostanie szansę gry dla reprezentacji Rosji. Jeśli tak się nie stanie, zawsze może wrócić i porozmawiać z reprezentacją Nigerii – mówił Gadżijew w wywiadzie dla rosyjskiego „Czempionatu”.

- Jego decyzję o grze dla Nigerii przyjęto w Rosji ze zdziwieniem. Wcześniej często powtarzał, że marzy o występach w barwach „Sbornej”, ale na to nie miał szans – tłumaczy Bochenek. - Ogólnie to jednak niezły zawodnik z przeciętnymi liczbami, co na swój sposób jest wyznacznikiem jego klasy – puentuje.

Stanisław Czerczesow nigdy nie zabiegał o usługi Idowu, mimo że selekcjoner "Sbornej" miał duże problemy z ustawieniem obrony. Próbował przecież ściągnąć z reprezentacyjnej emerytury braci Bierezuckich. Portal „Russian Football News” napisał wprost: „Brian Idowu – jak Rosja straciła obiecujący talent”. Sam piłkarz twierdzi, że Rosyjski Związek Piłki Nożnej był nim zainteresowany, gdy ten miał około 16 lat. Ale wtedy i tak znalazł się tylko na liście rezerwowej. – Nigdy nie wierzyłem, że zostanę dostrzeżony – mówił w materiale opublikowanym w „Punch”.

W końcu wychowanek Smeny Petersburg otrzymał nigeryjski paszport i zadebiutował w reprezentacji. - Jestem w ¼ Rosjaninem, choć moje korzenie są w Nigerii – mówi Idowu. – Tato nigdy nie naciskał, żebym grał dla „Super Orłów” – dodaje.

Debiut miał miejsce – jak większość ważnych wydarzeń w życiu Idowu – w Rosji. Nigeria na stadionie Krasnodaru pokonała 4:2 najeżoną gwiazdami Argentynę. Idowu pojawił się na boisku w przerwie, zmieniając Olego Ainę. W 54. minucie debiutant wykorzystał podanie Kelechiego Iheanacho i wyprowadził Nigerię na prowadzenie.

Ciekawostka: drugi występu Idowu w kadrze i zarazem pierwszy w podstawowym składzie miał miejsce we Wrocławiu. Wówczas „Super Orły” pokonały „Biało-Czerwonych” 1:0.

Idowu wywalczył sobie miejsce w drużynie Nigerii na mistrzostwa świata. Jest podstawowym wyborem trenera Rohra. Do tej pory urodzony w Petersburgu zawodnik skompletował siedem występów w "hipsterskiej" koszulce „Super Orłów”.

26 czerwca Idowu wróci do Sankt Petersburga. Cel jest jasny: znowu utrzeć nosa Argentynie i wyjść z grupy.

 

 

www.2x45.info

 


KOMENTARZE