Autor zdjęcia: Klaudia Ogrodnik
Farshad Ahmadzadeh odchodzi ze Śląska i wraca do Iranu. Miał potencjał na gwiazdę, okazał się dużym rozczarowaniem
Gdy Farshad Ahmadzadeh przychodził do Śląska Wrocław latem zeszłego roku, można było rozpatrywać ten transfer w kategoriach hitu transferowego. Do stolicy Dolnego Śląska zawitał wszak czołowy zawodnik mistrza Iranu, który w tamtejszej lidze notował dobre liczby. Pobyt w Polsce miał być dla niego tylko przetarciem przed mocniejszymi europejskimi ligami. Tymczasem kompletnie nie poradził sobie w naszej Ekstraklasie i wraca z podkulonym ogonem do Iranu.
Spójrzmy tylko na same fakty: 26 lat, pięć pełnych sezonów w irańskiej lidze, 17 goli i 19 asyst w 129 spotkaniach, dwa mistrzostwa kraju, do tego występy w reprezentacji młodzieżowej i obecność na liście obserwowanych przez selekcjonera seniorskiej kadry Carlosa Queiroza. Wydawało się, że Farshad Ahmadzadeh ma wszelkie predyspozycje, by stać się wyróżniającym się zawodnikiem w naszej lidze.
Swoje wysokie umiejętności potwierdził także w pierwszym spotkaniu sezonu z Cracovią, gdy popisał się takim przyjęciem piłki w biegu:
Utterly pointless but delightful skill from Ahmadzadeh Farshad for Śląsk Wrocław. pic.twitter.com/4V7RnHKcgq
— Ball Street (@BallStreet) 24 lipca 2018
Jak się jednak okazało, były to miłe złego początki. Nie będzie przesadą, jeśli napiszemy, że to w zasadzie jedyne zagranie, z którego zapamiętamy Irańczyka za pobyt we Wrocławiu. Zaledwie jeden gol i jedna asysta to jego najgorszy wynik w karierze. Śląsk miał być dla niego dobrym początkiem europejskiej kariery, a być może ją nawet zablokował.
A przecież nasz kraj polecał mu nawet sam Ali Daei, o czym mówił nam w rozmowie tuż po transferze. - Rozmawiałem z nim i powiedział mi, że Polska jest dobrym krajem do rozwoju. Podkreślił, że na pewno będę mógł pokazać tutaj swoją jakość, więc zdecydowałem, że to zrobię - zapowiadał wówczas Irańczyk.
Od początku było jednak wiadomo, że może być mu trudno przystosować się do naszej siłowej ligi, zwłaszcza że często był jednym z najniższych zawodników na boisku. Nie dysponuje wielką szybkością, trudno było mu zrobić przewagę w pojedynkach. Samo wyszkolenie techniczne okazało się po prostu niewystarczające. - W Iranie, czy nawet ogólnie w Azji, nie ma aż tak bardzo gry fizycznej. Większość skupia się na technice. Tutaj trzeba być silnym nie tylko technicznie, ale też fizycznie i mentalnie. Musisz być silny fizycznie, bo jeśli nie będziesz walczył, to nie będziesz miał szans na wygraną - przyznawał Farshad w rozmowie z 2x45.
Farshad Ahmadzadeh rozstał się z wrocławskim klubem. Zawodnik nie spełnił warunków wymaganych do przedłużenia wygasającej po sezonie umowy.https://t.co/iDbrUp3c4x
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) 20 maja 2019
Koniec końców zostawia nas z poczuciem dużego niedosytu. Miał podążyć drogą Ryoty Morioki, który w Śląsku wypromował się do ligi belgijskiej, a potem do Anderlechtu Bruksela, a tymczasem po roku we Wrocławiu żegnają go w zasadzie bez żalu. Zamiast o jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze, mówi się o nim jako o jednym z najgorszych. Fakt faktem, że nie dostawał wiele czasu w tych 25 meczach, średnio grywał tylko po 48 minut, ale też nie dał wielu argumentów, by na niego postawić. Gdy występował w pierwszym składzie, najczęściej zawodził. Uzbierał u nas średnią ocen ledwie 2,30 w 20 spotkaniach.
Co z nim będzie dalej? Jak zdradził naszemu redaktorowi Piotrkowi Potępie, wraca do Iranu i czeka na oferty. Wiele ich z Europy zapewne nie nadejdzie.