Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
ESA. Sadlok: W Warszawie zhańbiliśmy Wisłę. Peszko: Zrobię wszystko, żeby strzelić w Krakowie. Karbownik nie myśli o transferze
Choć dzisiejszy przegląd Ekstraklasy to głównie pomeczowe lub przedmeczowe wypowiedzi zawodników i trenerów, to nie zabrakło w nich kilku ciekawych informacji, które dla was odkopaliśmy. Do tego bardzo ciekawy wywiad z Maciejem Sadlokiem, który szczerze wypowiedział się na temat bolesnej porażki z Legią w Warszawie.
„Sadlok: Mecz z Legią to było totalne upokorzenie”
„Co było dla ciebie najtrudniejsze? Przegrana w derbach? 0:7 z Legią? Czy może przegrana u siebie z Arką, gdy walczyliście w Krakowie o "sześć" punktów?
Każdy z tych meczów smakował nieco inaczej. Mecz z Cracovią niejako zapoczątkował naszą fatalną serię. Mimo porażki nikt nie mógłby narzekać na poziom naszej determinacji. Bardzo chcieliśmy wygrać w tym meczu, by odwdzięczyć się kibicom, którzy wypełnili cały stadion. Przegrana bolała, tym bardziej, że wcześniej w derbach wygrywaliśmy praktycznie wszystko. Porażka jednak musiała kiedyś nadejść i trzeba było to przełknąć. Mecz z Legią to było natomiast totalne piłkarskie upokorzenie. To był jeden z gorszych dni w mojej karierze. Porażka z Arką to z kolei całkowita bezsilność po końcowym gwizdku. Totalne załamanie, które nawet trudno opisać.
Z jakim meczem możesz porównać to 0:7? Może jakaś porażka w czasach juniorskich?
W czasach piłki młodzieżowej raczej wygrywaliśmy w takich rozmiarach. W dorosłej piłce zdarzyła mi się porażka z Hiszpanią 0:6. Przegrana z Legią to jednak co innego. Jestem tutaj już dość długo i czuję jeszcze większą odpowiedzialność i za drużynę, i za klub. Można powiedzieć, że w Warszawie zhańbiliśmy Wisłę. Czasu jednak nie cofniemy. Pod koniec wspólnej pracy trener Maciej Stolarczyk przytaczał przykłady innych wielkich drużyn, którym też zdarzyło się wysoko przegrać mecz. Nie zmienia to faktu, że ta porażka będzie pamiętana już do końca życia.
Co się dzieje w głowie sportowca w trakcie takiego meczu? Ja chciałbym zejść z boiska jak najszybciej. Widzieliście, że nie macie szans nawiązać wyrównanej walki. Widzisz jak sunie kolejny atak i co pojawia się w głowie? Jakieś przebłyski muszą się pojawiać.
Zdarzają się takie momenty. Szczególnie, gdy jest chwila przerwy w grze. To nieuniknione. Wielu z nas w drugiej połowie miało w głowie już tylko to, by się więcej nie kompromitować, by nie padła kolejna bramka. Człowiek już nie potrafi racjonalnie myśleć o tym, by strzelić gola, bo czuje, że w tym dniu nie ma na to szans. Bronić tak, by nie było wstydu. A wstyd był.”
Więcej TUTAJ
***
„Karbownik nie myśli o transferze”
Dobre występy Michała Karbownika zwróciły uwagę wielu skautów, którzy obserwują jego poczynania. Sam zainteresowany odniósł się do tego po spotkaniu z Koroną Kielce, ale udzielił bardzo wymijającej odpowiedzi. Jak przyznał, nie obchodzą go na razie kwestie ewentualnego transferu, bo zamierza skupić się na grze.
- Zainteresowanie innych klubów? Nie myślę o tym. Zostawiam tę sprawę menedżerowi. Ja chcę po prostu pracować na boisku i w trakcie treningów.
Źródło: Legia.net
***
„166 milionów za nowy stadion Wisły Płock”
Wczoraj informowaliśmy o tym, że Wisła Płock w końcu ogłosiła budowę nowego stadionu, a teraz możemy wam podać nieco więcej informacji. Jak podała oficjalna strona „Nafciarzy”, cała inwestycja będzie kosztowała około 166,5 miliona złotych, a nowy obiekt ma pomieścić 15 tysięcy kibiców. Wszystkie prace mają być przeprowadzone w taki sposób, żeby nie przeszkadzać płocczanom w rozgrywaniu spotkań ligowych, a trybuny będą na bieżąco rozbierane i budowane od nowa.
#NowyStadionDlaNafciarzy ! Umowa z firmą Mirbud S.A. na budowę obiektu przy Łukasiewicza została podpisana przed piątkowym spotkaniem z @LechPoznan ! 🤩🏟️🔝
— WislaPlockSA (@WislaPlockSA) November 30, 2019
➡️https://t.co/47OWlFYGey pic.twitter.com/D1AJEoKsxp
Źródło: Wisła Płock
***
„Peszko: Zrobię wszystko, żeby strzelić bramkę w Krakowie”
„Bardzo się cieszę, że ponownie tam zagram. Zostawię całe swoje zdrowie dla Lechii. Nie interesuje mnie czy ktoś dobrze mnie tam wspomina czy fakt, że mam w Wiśle wielu kolegów. Zrobię wszystko, żeby strzelić tam bramkę. Cały czas jestem z chłopakami z Wisły w kontakcie. Nie ma co się oszukiwać, jest nerwowo. Na pewno piłkarze nie chcieli tak szybko zmiany trenera, bo zdawali sobie sprawę jak bardzo był on związany z Wisłą. Było to jednak nieuniknione po ostatnich bardzo słabych wynikach.”
Źródło: Lechia.net
***
„Novikovas miał problemy z oddychaniem”
Arvydas Novikovas już w dwudziestej minucie zakończył swój występ przeciwko Koronie Kielce. Litewski skrzydłowy miał problemy z oddychaniem i został zdjęty z boiska zapobiegawczo. Nie wiadomo jeszcze jak długo potrwa jego przerwa, ale jego występ w meczu przeciwko Górnikowi Łęczna stanął pod znakiem zapytania.
- Arvydas Novikovas poczuł się gorzej. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy będzie gotowy na mecz z Górnikiem Łęczna. Nie chcieliśmy ryzykować, miał drobne problemy z oddychaniem. Dzisiaj przejdzie badania – mówił Aleksandar Vuković.
Źródło: Legia Warszawa
***
„Kontuzja mięśnia dwugłowego Gnjaticia”
Zaledwie dwie minuty po Novikovasie kontuzję zasygnalizował gracz Korony Kielce – Ognjen Gnjatić. Jak powiedział Mirosław Smyła, zawodnik zasygnalizował ukłucie w mięśniu dwugłowym i kontuzja wygląda na poważną. Aby zminimalizować ryzyko pogłębienia się urazu, Bośniak od razu został zdjęty z boiska. Jeszcze nie wiadomo na jak długo kontuzja wyeliminuje go z gry, ale istnieje ryzyko, że opuści kilka najbliższych spotkań.
- Gnjatić zgłosił uraz. Źle to wyglądało już od początku, nie był sobą, a później sygnalizował ukłucie w mięśniu dwugłowym. To jest kontuzja, która może się pogłębić, więc istniało zbyt duże ryzyko straty tego zawodnika na kolejne mecze, dlatego zszedł tak szybko. Myślę, że klasyczne badanie USG wskaże nam drogę leczenia. Mamy fenomenalnych specjalistów, stąd wierzę, że szybko postawią tego chłopaka na nogi – mówił Mirosław Smyła.
Źródło: Korona Kielce
***
„Runjaić: Kontuzja Zecha to nic poważnego”
„Zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać ten mecz. To nie wystarczyło. Dobre statystyki nic nie zmienią. Zabieramy punkt ze sobą. Wiedzieliśmy, że Arka nie podda się. Nasi zawodnicy nie byli w szatni po meczu zadowoleni, byli rozczarowani. Kto wie, czy ten punkt nie przyda się nam w przyszłości. Mam nadzieję, że nasi kibice, którzy przebyli tu daleką drogę, są zadowoleni, że ten punkt został wywalczony. Życzę mojemu koledze z Arki – trenerowi Rogicowi - wszystkiego dobrego na dalszą część sezonu. Jestem przekonany, że Arka na swoim terenie będzie utrudniać życie jeszcze wielu zespołom.
Wygląda na to, że kontuzja Benedikta Zecha to naciągnięcie mięśnia i nic poważnego. Nie była to łatwa sytuacja dla Igora Łasickiego, ale wszedł i pokazał się z dobrej strony.”
Źródło: Pogoń Szczecin
***
„Rogić: To była najlepsza połowa odkąd przyszedłem do Arki”
„Dobrze weszliśmy w mecz. Jestem zadowolony z gry w pierwszej połowie. Chłopacy realizowali plan przed przerwą. To działało. Mogę powiedzieć, że te 45 minut to była najlepsza połowa odkąd przyszedłem do klubu. Tym bardziej, biorąc pod uwagę rywala – Pogoń gra bardzo dobry futbol. W drugiej połowie nie potrafiliśmy utrzymać poziomu. Było to także efektem wcześniejszych kontuzji. Niektórzy zawodnicy nie są jeszcze w pełnym rytmie meczowym. Podsumowując - jestem zadowolony z mojego zespołu i jednego punktu. Graliśmy z liderem.”
Źródło: Arka Gdynia
***
„Marciniak: W tym sezonie VAR nie jest dla nas przychylny”
„Pewnie gdybyśmy rozmawiali przed meczem, to wiele osób przyjmowało by ten punkt, może nie z zadowoleniem, ale w ciemno. Jednak jeżeli prowadzisz 1:0 i masz sytuację na podwyższenie wyniku to jest niedosyt. Trzeba jednak pamiętać, że Pogoń w drugiej części zepchnęła nas do defensywy i mimo założeń, żebyśmy się nie cofali tylko cały czas grali wysoko, to nam nie wyszło. Pogoń nas dosyć mocno zdominowała i stąd ta bramka wyrównująca.
W tym sezonie VAR nie jest dla nas przychylny i to trochę tak wygląda, że tracimy punkty. Sytuacji z Marcusem nie widziałem, ale z tego co słyszałem to bramka była prawidłowa. Mi nie chodzi nawet o błędy, bo te zdarzają się zarówno piłkarzom jak i sędziom. Tylko zastanawia mnie, że skoro mamy ten VAR, to czemu sędzia główny nie idzie do monitora, żeby zobaczyć sytuację. To trwa minutę, czy półtorej, a rozwiewa wątpliwości. Jeżeli sędzia by zobaczył i uznał, że gol był nieprawidłowy, to nie ma problemu. A w tej sytuacji sędzia nie obejrzał, a teraz słyszę, że było prawidłowo, to coś jest nie tak.
Mecz z Koroną, będzie taki jak z Wisłą w Krakowie czyli o 6 punktów. Spotkanie z bezpośrednim rywalem, w walce o utrzymanie i musimy go wygrać. W piłce nie ma gdyby, musimy się skupić na kolejnych meczach. Na koniec sezonu możemy sobie gdybać i się zastanawiać co by było, gdyby...”
Źródło: Arka Gdynia
***
„Lavicka: W naszej drużynie jeden walczy za drugiego”
„Widzieliśmy dwie różne polowy. W pierwszej nam nie szło, Piast grał wyraźnie lepiej. Dzięki dobrym interwencjom Putnockyego i wybiciom obrońców z linii bramkowej zachowywaliśmy remis. Brakowało nam jakości, aktywności i lepszej organizacji gry. Rywal dominował. W drugiej połowie zmieniła się nasza gra. Ważnym momentem była pierwsza bramka, która dała nam więcej pewności siebie. W naszej grze było więcej aktywności. Drugi gol dał nam większy spokój, a trzecia wynikała z ryzykownej postawy Piasta, który ruszył do ataku i wykorzystaliśmy to.
Skład Piasta był nieco inny, wynikało to z ostatniej ich porażki, z Lechem. Trener Fornalik dokonał kilku roszad. Mamy duży szacunek do Piasta, mają dobrych piłkarzy i pokazali to dziś. Nie wykorzystali swoich szans w pierwszej połowie, a w drugiej nasza postawa szła w górę. Jakość pokazał też Matus Putnocky oraz nasi obrońcy, ratując nas przed stratą bramki. To jasny dowód, że w naszej drużynie jeden walczy za drugiego. Minusy to żółte kartki Chrapka i Mączyńskiego, przez które nie zagrają z Legią. Tak jak Dankowski czekał na swoją szansę, tak teraz inni gracze wykorzystają to, że zabraknie tamtej dwójki. Wszyscy pracują razem, rezerwowi czekają i teraz będą mieć okazję się pokazać.”
Źródło: Śląsk Wrocław
***
„Fornalik: Powinniśmy prowadzić nawet 3:0”
„To był nieprawdopodobny mecz. Jeżeli chodzi o pierwszą połowę to powinniśmy prowadzić nawet trzy do zera. Gra była płynna, mieliśmy pomysł na rozgrywanie i stwarzaliśmy sytuacje. Natomiast w drugiej połowie po rzucie rożnym i tym dyskusyjnym rzucie karnym w naszej grze coś się zacięło. Nie mogę do końca zganić swoich zawodników za postawę w tym spotkaniu, ponieważ starali się, ale Śląsk był do bólu skuteczny. Dawno nie graliśmy takiego meczu…
Wspólnie wygrywamy i się cieszymy, tak samo wspólnie przegrywamy. Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego, co się wydarzyło. Było widać, że po drugiej bramce już kompletnie gra siadła i nie było już takiego parcia w celu odrobienia strat. Ale stracone gole po dyskusyjnym karnym i pechowo stracony drugi gol. Jako trener chciałbym zyskać dwie takie bramki.”
Źródło: Piast Gliwice
***
„Sokołowski: Za żadne skarby nie chciało wpaść”
Jak wytłumaczyć to, co wydarzyło się w meczu ze Śląskiem Wrocław?
- Można powiedzieć, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Powinniśmy zamknąć to spotkanie przed przerwą, a w drugiej połowie... cóż, padły przypadkowe bramki dla Śląska. W pierwszej sytuacji karny po ręce, a przy drugiej boisko wyraźnie nie pomogło Frantiskowi Plachowi. Później bramka na 0-3, która już nie robiła różnicy. Mecz nieszczęśliwie się ułożył, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, w której stworzyliśmy sobie bardzo dobre okazje. Tak jest, że kiedy nie wykorzystujesz swoich szans, one mogą się zemścić.
Niefortunne wydarzenia, brak szczęścia i sytuacje, w których stoper Śląska dwukrotnie ratował swój zespół przed stratą gola...
- Tak było, zawodnicy Śląska dwukrotnie wybijali piłkę z linii, a były też okazje Martina Konczkowskiego i Piotra Parzyszka, który trafił w poprzeczkę. Tych sytuacji stuprocentowych przynajmniej cztery. Zazwyczaj przy takich okazjach, co najmniej w przy dwóch padłyby bramki i byłoby 2-0 do przerwy, a tym razem za żadne skarby nie chciało wpaść. Jestem pewny, że ten mecz ułożyłby się zupełnie inaczej, gdyby te gole padły.
Pech wyraźnie prześladuje Tomasa Huka, który nie gra źle. Słowak zaliczył już bramkę samobójczą, złapał czerwoną kartkę, a teraz po jego zagraniu ręką Śląsk miał rzut karny.
- Na pewno ma trochę pecha, ale nie można go winić. Było to niefortunne trafienie w rękę. Sytuacja była kompletnie nieoczekiwana, piłka po strąceniu poszła w miejsce, w które nikt się nie spodziewał. Ręka była, ale czy powinien być karny, to już zależało od decyzji sędziego. Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje przy stanie 0-1, ja również miałem okazję, gdzie szkoda, że nie wpadło. Później wiemy jak mecz się potoczył.
Źródło: Piast Gliwice
***
„Vuković: Najważniejszy był powrót na właściwe tory”
„Znowu odnosimy wysokie zwycięstwo. Są to jednak przede wszystkim ważne trzy punkty. Pamiętam słowa trenera Kasperczaka o reakcji na jakieś niepowodzenie. Mówił, że należy wrócić od razu na właściwie tory. To właśnie było dziś dla nas najważniejsze. Początek meczu był niemrawy. Na zbyt wiele pozwoliliśmy Koronie, która pokazała, że jest dość pewna siebie po ostatnich trzech meczach. Później, po bramce Luquinhasa, mecz zdecydowanie był pod naszą kontrolą.
Korona to rywal, który w ostatnich trzech meczach nie stracił bramki. Nie spodziewałem się dziś łatwego spotkania. W drugiej połowie zagraliśmy bardzo solidnie i nie pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele, a sami dążyliśmy do strzelenia kolejnych goli. Teraz myślę już o meczu z Górnikiem Łęczna. To kolejne spotkanie, w którym nie możemy popełnić błędu. Od początku do końca musimy być maksymalnie skoncentrowani.
Jutro jest trening regeneracyjny. Będziemy wiedzieli więcej. Nastąpi kilka zmian. Nie wystąpi Igor Lewczuk, który zawieszony jest za kartki, zmiana nastąpi również w bramce.”
Źródło: Legia Warszawa
***
„Smyła: Chcemy grać tak, jak przez pierwsze pół godziny, ale skuteczniej”
„Gratulacje dla Legii. Gdy poczują krew, są bezlitośni jak pantera i nie odpuszczą do końca. To 4:0 bardzo nas boli, ale jest również „dobrym doświadczeniem” przed kolejnymi meczami, bo dużo dowiedzieliśmy się indywidualnie o zawodnikach, jak sobie radzą w danym momencie, czy zespołowo. Kuriozalnie powiem, że szkoda pierwszej połowy, bo jestem pewny, że w pierwszych 30 minutach byliśmy zespołem, który dobrze operował piłką, chciał stworzyć sytuacje, była to ciekawa gra i mogliśmy sobie pozwolić na zdobycie bramki. Szkoda, że to się nie udało, a w zamian „otrzymujemy gonga” w postaci gola po rykoszecie i przewracającego sie zawodnika, który dotyka piłkę ręką i jest rzut karny. Takie dwie kuriozalne bramki, które otwierają swobodę gry i luz, a że Legia ma jakość, to wszyscy wiemy i gdy poczują krew, to nie odpuszczą do końca. To co było w drugiej połowie, jest tego konsekwencją.
Myślę, że przed kolejnymi meczami będziemy mieć pewność siebie. Dzisiaj mogliśmy się pokusić o jakąś niespodziankę, ta pierwsza połowa dawała na to nadzieję. Nie do końca się zgodzę, że trzeba szybko zapomnieć o tym spotkaniu, powinniśmy pamiętać wiele elementów, które szwankowały w grze. Musimy wykorzystać ten materiał, aby pozwolił nam się rozwinąć, żebyśmy nie popełnili tych samych błędów w kolejnych meczach. Chcemy grać tak, jak przez pierwsze pół godziny, tylko skuteczniej, nie przeżywając tego, co było później. Na bazie poprzednich tygodni oraz dzisiejszego spotkania, musimy przygotować się do najbliższego starcia z Arką Gdynia.”
Źródło: Korona Kielce