Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Youtube

ESA: Juve i Atalanta obserwują Marchwińskiego. Erik Sorga na celowniku Lecha i Jagi. Mamrot: Piłka przysłoniła mi rodzinę

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2019-12-25 02:02:44

Z racji rozpoczętego właśnie Bożego Narodzenia naturalnie ruch newsowy w Ekstraklasie nieco zwolnił chociaż… Nie do końca! Odpalona została petarda a propos Marchwińskiego, apetycznym kąskiem dla polskich klubów zdaje się być też pewien Estończyk. A do tego jeszcze bardzo ciekawy wywiad z Ireneuszem Mamrotem oraz rozmowy z Pawłem Wszołkiem i Arturem Jędrzejczykiem. Miłej lektury!

To byłby hit, gdyby zainteresowanie Marchwińskim ze strony Juvenusu czy Atalanty przerodziło się w coś większego! Inna sprawa, że tego typu kluby pewnie mają na liście ze 100 graczy pokroju Marchwińskiego.

 

 

Źródło: Piotr Dumanowski

***

Z kolei polskie kluby ponoć szukają wzmocnień w nieco bardziej „egzotycznych” ligach. Na przykład w Estonii.

„Estoński napastnik Erik Sorga wykręcający znakomite liczby w Flora Tallin (31 bramek w 34 meczach) znalazł się na celowniku kilku polskich klubów w tym Jagiellonii i Lecha Poznań. 20-letnim napastnikiem mocno interesują się również kluby rosyjskie, które dysponują pokaźniejszą gotówką niż kluby polskie.”

Źródło: arkowcy.pl

***

„Powrót z zesłania. Ireneusz Mamrot: piłka to moja pasja, która wiele mi zabrała”

„Praca w Jagiellonii dużo kosztowała. Były chwile zwątpienia i chęć powrotu do domu? Tęsknota? Jak sobie pan z tym radził?
Przede wszystkim, przy ewentualnym podjęciu nowej pracy, zastanowię się czy małżonki nie zabrać ze sobą. Na to pytanie jest prosta odpowiedź. Przyszedłem do Jagiellonii, a moi asystenci byli z rodzinami. Oni wracali do domów, ja wracałem do czterech ścian. Najczęściej uciekałem w pracę. Uważam, że pracowałem za dużo. Naprawdę warto mieć kogoś u boku. Kogoś, z kim można porozmawiać na inny temat, niż piłka. Nie miałem żadnej odskoczni. Wiem już, że jeśli następna praca będzie daleko od domu, a kontrakt będzie dłuższy, to zabiorę ze sobą żonę. Dociera to do mnie po latach. Ważne jest, by momentami od piłki się odciąć.

Część życia rodzinnego przeciekła przez palce?
Nie mam żalu do życia, bo jednak robię to, co kocham. Natomiast mówię z pełną świadomością, że piłka wiele mi zabrała, jeśli chodzi o rodzinę. Zapewne powie to też wielu innych trenerów. Żałuję, że nie odzyskam czasów, kiedy córki były jeszcze małe. Nie było mnie w domu od rana do wieczora. Wracałem po 22, a dzieci spały. Piłka to jednak moja pasja.”

Więcej TUTAJ

***

„Paweł Wszołek: Ekstraklasa trudniejsza niż w przeszłości”

„W jaki sposób zmieniłeś się przez lata gry poza ojczyzną? Gołym okiem widać eleganckie okulary na nosie…
Akurat zaopatrzyłem się w nie będąc już w Polsce. Trzy miesiące temu poszedłem do salonu optycznego i dowiedziałem się, że mam niewielką wadę wzroku. Stąd właśnie okulary. W kontekście pobytu za granicą, opanowałem biegle dwa języki: włoski oraz angielski. We Włoszech nie da się nie nauczyć taktyki, a będąc na Wyspach – agresywności. Sędziowie puszczają wiele ostrych starć, nie gwiżdżą przewinień. Jak ktoś cię kopnie, musisz mu oddać.

Mieszkanie poza Polską wpływa na osobowość?
Zawsze chcę patrzeć też na to, co poza boiskiem. Ważna była dla mnie zawsze nauka języków i teraz płynnie mówię po angielsku i włosku. Poznałem różne kultury, a to istotne, bo człowiek musi się kształcić i rozwijać. Przyznam, że podobało mi się życie we Włoszech, gdzie mieszkańcy są wyluzowani. Dodatkowo mają tam najlepsze jedzenie na świecie i świetną pogodę. Nie jestem za to fanem angielskiej pogody. Bardziej podoba mi się też polski styl kibicowania. Nie mam wątpliwości, że niezależnie czy grasz w naszym kraju, w Anglii czy na Jamajce, trzeba dawać z siebie wszystko.”

Więcej TUTAJ

***

„Artur Jędrzejczyk: Nauczyłem się dążyć do wyznaczonych celów”

„Czy czujesz, że spoczywa na Tobie większa presja? Nie śledzisz tego, co pojawia się w prasie, ale na pewno dochodzą do Ciebie różne wiadomości. Na pewno są w szatni zawodnicy, którzy są na bieżąco z różnymi publikacjami.
Każdy podchodzi do tego inaczej. W szatni są różne charaktery. Jasne, że znajdziesz w niej zawodników, którzy czytają to, co pojawia się w prasie. Robią to, ponieważ po prostu ich to interesuje i lubią to. Ja nie czytam, ale często zdarza się, że gdy w prasie pojawi się coś o Legii lub bezpośrednio o mnie, dostaję wiadomości od rodziny czy znajomych, i wtedy oczywiście zerknę. Przeglądam również zdjęcia z meczów i niektóre z nich zapisuje, aby później mieć co wspominać. Generalnie jednak reszta mnie nie interesuje. Nie mam problemu z tym, że ty, czy inne osoby związane z Legią, chcą przeprowadzić ze mną wywiad, ale to, co mówią o mnie pozostali mnie nie interesuje. Jest mi łatwiej. Nie obchodzi mnie to, czy ktoś napisze o moim występie, że był dobry czy że był zły. 

„Co oznacza dla Ciebie bycie kapitanem? 
Na pewno jest to dla mnie duże wyróżnienie. Dawniej mogłem tylko pomarzyć o tym, żeby zostać kapitanem Legii. Teraz, obok Radosława Cierzniaka, Igora Lewczuka czy Inakiego Astiza, jestem jednym z najstarszych zawodników w jej kadrze. Wiadomo, że jest to bardzo odpowiedzialna funkcja, ale trener mi zaufał i staram się wykonywać ją jak najlepiej. Mam nadzieję, że mi się udaje. Na początku powiedziałem, że jeśli ktoś będzie miał jakieś problemy lub uwagi, może do mnie przyjść. Rola kapitana polega na tym, aby udzielać wsparcia w trudnych momentach. Zawszę będę obstawał za swoimi kolegami.”

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się