Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Ekstraklasa z każdą rundą coraz bardziej przypomina mi Decathlon

Autor: Marcin Łopienski
2020-01-14 23:15:50

Adam Buksa w MLS, Patryk Klimala w Celticu, a Jarosław Niezgoda pierwszym w kolejce do wyjazdu. Ekstraklasa z każdym kolejnym oknem transferowym coraz bardziej przypomina sklep z niezłą i tanią odzieżą sportową, do którego każdy może wejść i wziąć co mu się podoba.

Na początku 2017 roku postanowiłem na dobre zacząć swoją przygodę z bieganiem. Nie było to moje postanowienie noworoczne, bo w takie rzeczy od lat już się nie bawię. Po prostu właśnie wtedy zdecydowałem, że chcę amatorsko uprawiać ten sport i chociaż moment na start był średni, bo była to zima – może nie tysiąclecia, a na pewno nie dekady – ale jednak ta najchłodniejsza pora roku, to zacząłem zgłębiać temat. 

Rozejrzałem się za jakimiś planami treningowymi, poczytałem jak zacząć, żeby szybko nie skończyć, chociaż nie robiłem tego dla zrzucenia zbędnych kilogramów. Osoby o gabarytach Tadeusza Norka biegają w innym celu. Do tego jeszcze oczywiście lektura o odżywianiu, suplementacji, regeneracji i na koniec naturalnie wizyta w sklepie i zakupy podstawowych elementów odzieży, jak chociażby buty, spodnie, kurtka. Wówczas stać mnie było tylko na sprzęt z Decathlonu i tam też udałem się na zakupy, bo za niską cenę dało się kupić produkt niezłej jakości. 

Wspominam o tym dlatego, że po ostatnich informacjach o transferach Adama Buksy, Patryka Klimali, a niedługo pewnie pojawią doniesienia o kolejnych (jak chociażby Jarosława Niezgody) Ekstraklasa przypomina mi wizytę w sklepie z tanią odzieżą sportową (i nie tylko oczywiście, chociaż ja w Decathlonie kupuje wyłącznie ciuchy do biegania). Nasza liga bowiem z każdym kolejnym oknem transferowym przypomina sklep do którego może wejść właściwie każdy gość z pieniędzmi. W dodatku z gwarancją wyjęcia tych najsmakowitszych produktów. 

Nie chciałem Ekstraklasy nazywać zwykłym marketem, bo jednak wyjeżdżają z niej albo ci najlepsi, albo najbardziej perspektywiczni. Ostatnie przykłady Buksy i Klimali pokazują, że nie trzeba nawet rozegrać sezonu życia, nie ma potrzeby zostawania królem strzelców, czy wygrywania klasyfikacji kanadyjskiej. Jesteś dobry przez kilka miesięcy, wybijasz się na tle ligowej szarzyzny, a do tego jesteś młody (perspektywiczny)? Pewne jest to, że zaraz stąd wyfruniesz. 

I moi drodzy nie ma się czemu dziwić. Czytałem ostatni felieton Andrzeja Cały na 2x45 o „Dekadzie zmarnowanej szansy”, który trafnie pokazuje zjazd naszej piłki klubowej. Dziś Ekstraklasa jest średniakiem do którego chętnie przyjeżdżają drugiego sortu Czesi, Słowacy oraz Hiszpanie, którym nie udało się załapać na pierwszym i drugim poziomie. Dla nich nasze rozgrywki są interesujące zarówno pod względem finansowym i sportowym. 

Naszym chłopakom natomiast pali się do wyjazdu, bo Ekstraklasa dziś może dać Ci jedno: przepustkę do lepszego miejsca na ziemi (zobaczcie ilu naszych ligowców otrzymuje powołania od Jerzego Brzęczka). A jeśli dodamy do tego więcej inteligentnych i świadomych polskich piłkarzy, którzy nie tylko chcą być lepsi i grać na zachodzie, ale również dążą do tego różnymi sposobami (jak np. znajomość języka angielskiego Adama Buksy), to wcale nie musi być tak, że już za chwilę wrócą oni nad Wisłę z podkulonym ogonem. 

Czasy Maćka Żurawskiego, który wyjeżdżał z Polski do Szkocji w wieku 29 lat, z osiągnięciami, o których taki Klimala czy Buksa mogą jedynie pomarzyć, są bardzo odległe i niczym w piosence "Dżemu" nie powrócą już. Nam pozostaje jedynie pogodzić się z tym, że jesteśmy piłkarskim zaściankiem, a ludzie nim zarządząjący nie mają pomysłu i chęci na zmiany tej sytuacji. Polscy zawodnicy natomiast wyjeżdżają i będą wyjeżdżać. Można się z tym niezgadzać, można krytykować ich decyzje i model kariery, ale czy od tego ta nasza piłka stanie się lepsza?


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się