Autor zdjęcia: Zagłębie Lubin Accredito
Przed przeznaczeniem nie uciekniesz. Matias Antonini Lui dostał włoski paszport zanim się urodził
Kiedy miał 13 lat, zmontował razem z dziadkiem Jorge nagrania ze swoich meczów i wysłał je na platformę Dream Football założoną przez Figo. I chociaż łącznie od 2011 roku takich filmików pojawiło się mnóstwo, to słynny Portugalczyk zapamiętał właśnie Matiasa i jego historię.
Dziadek Jorge, czyli drugi ojciec
Przyszłość Matiasa została ustalona na długo przed jego narodzinami. I to bynajmniej nie za sprawą rodziców. Można powiedzieć, że „za sznurki” pociągał ojciec matki, Jorge. Bo chociaż chłopiec urodził się i wychował w brazylijskim Porto Alegre, to jego mama ma weneckie korzenie, a ojciec jest Austriakiem. W ten sposób łatwo można się domyślić skąd wzięło się nazwisko „Antonini”.
Wyświetl ten post na Instagramie.BOSS #🖕🏼 @jorge_antonini
– Załatwię mu paszport, będzie grał we Włoszech – według relacji portalu „Globo” tak właśnie miał powiedzieć Jorge zanim chłopiec przyszedł na świat. Ba, ponoć miała być to jedna z jego pierwszych reakcji na wieść o tym, że będzie miał wnuka. Wygląda na to, że tak bardzo nie chciał, żeby mały Matias zapomniał o swoich korzeniach, że postanowił go naznaczyć. Wszak doskonale wiadomo, że nie można umknąć przeznaczeniu.
Na tym nie skończyła się rola dziadka. – Kiedy przeszedłem na emeryturę, czułem pustkę. Byłem bardzo przygnębiony, bo zupełnie nie miałem co robić – podkreślał (za: „Globo”). Jednocześnie miał bardzo dobry kontakt z wnukiem, który w wielu wywiadach podkreślał, że jest dla niego niczym drugi ojciec i gdyby nie on, pewnie w ogóle nie rozmawiałby z prasą. Dlatego zamiast pogrążenia się w tym stanie zniechęcenia, Jorge wolał działać. I właśnie wtedy dziadek i wnuczek wpadli na genialny pomysł.
Wypatrzony przez Figo
W 2011 roku Luis Figo wypuścił platformę dla młodych zawodników, za pomocą której mogli dotrzeć do szerszego grona odbiorców – również skautów większych klubów. W jury, które wybierało najlepszych graczy w danym okresie, zasiadali m.in. główny pomysłodawca platformy oraz Felipe Scolari. Jednocześnie Gremio było uznawane za klub partnerski, dlatego dość pilnie baczyli na postępy młodzianów, którzy udostępniali nagrania w barwach tego zespołu lub z bliskiego otoczenia drużyny. Ale do tej pory tak właściwie jeden z piłkarzy jest przedstawiany jako wzór do naśladowania dla innych chłopaków. Udowodnił, że „Dream Football” faktycznie działa.
„Nonno Antonini”, jak go zwykł nazywać Matias, pomógł 13-latkowi zmontować nagrania z meczów. A zresztą, kto miałby się tym zająć, jak nie dziadek, który doskonale wiedział, jak gra jego wnuczek i jakie są jego mocne oraz słabe strony. – Można go uznać za ojca jego marzenia. Marzenia, którego strzegł i które rozwijał. Zawsze wierzył w jego umiejętności, przyprowadzał go na treningi i był na wszystkich meczach – czytamy na portalu Gianluki Di Marzio.
Pierwsze nagranie dostało „dziesiątkę” od Figo, a Matias wygrał jeszcze kilka kolejnych edycji (wybierano głównie „gracza tygodnia”). Nic więc dziwnego, że głos w jego sprawie zabrał sam Portugalczyk. - Dzięki bardzo dobrej wydolności i prawie perfekcyjnej kontroli nad piłką, pokazuje swoją wartość jako prawdziwa „dziesiątka”(...). Skauci, zapiszcie sobie tego Brazylijczyka – w 2011 roku krótko podsumował talent Antoniniego na łamach portalu „Foot Mercato”. Ale to wcale nie było tak, że zapamiętał go „na świeżo” i zadziałał efekt pierwszego wrażenia.
Na tej samej stronie przeprowadzono z nim wywiad w 2018 roku i zapytano o rozwój platformy „Dream Football”, a raczej o gracza, którego można uznać za wzór do naśladowania dla innych młodych chłopaków. – Było wiele pięknych historii, ale wydaje mi się, że najbardziej nagłośniona i wyróżniająca się jest przygoda Matiasa. Wszystko zaczęło się od dziadka, który zabierał wnuczka na treningi i który nagrywał jego występy, by następnie opublikować je u nas – opowiadał Figo z podobną pasją, jak 7 lat wcześniej. Zresztą, na oficjalnej stronie „Dream Football” nadal można znaleźć oś czasu, przedstawiającą rozwój Matiasa.
Dwieście euro długu
Trudno się dziwić, że wówczas 13-latek przyciągnął zainteresowanie większych klubów, m.in. Interu, który według portalu Gianluki Di Marzio widział w nim małego Pogbę, ponieważ łączył fantastyczne warunki fizyczne ze świetnym wyszkoleniem technicznym. W całej przeprowadzce do Włoch oczywiście pomógł dziadek Jorge, starając się w jakiś sposób sprawić, żeby ten trudny okres przebiegał nieco łatwiej. To właśnie on się nim zajął podczas testów w Novarze, Genoi i Interze, a następnie m.in. w czasie pobytu w Medzie.
Jednocześnie, już w Mediolanie wszyscy pokładali w Matiasie wielkie nadzieje i wierzyli, że poradzi sobie nawet w trudniejszych warunkach. I to bynajmniej nie tylko Pierluigi Casiraghi czy Roberto Samaden (dyrektor pionu młodzieżowego), którzy byli blisko związani z drużynami młodzieżowymi. Po świętach Bożego Narodzenia, kiedy wrócił do Włoch, przed jednym z treningów podszedł do niego Roberto Mancini. – Zapytał, jak mam na imię i skąd jestem, a kiedy odpowiedziałem, zareagował z uśmiechem na twarzy „a więc jesteś nowy!”. Był zaskoczony, że jestem taki młody. Później zapytał, na jakiej pozycji lubię grać i powiedział, żebym dobrze trenował – mówił w rozmowie z „Globo”.
Wyświetl ten post na Instagramie.Feliz pela classificação, feliz pela vitória e feliz pelo Gol!! F.C. Internazionale 2-1 A.S. Roma!! Agora é descansar e se preparar para a semifinal quarta-feira contra o Empoli F.C. 👊🏼⚽️🔵⚫️🏆🇮🇹 #FCINTER #Finaleight
Trzeba jednak przyznać, że to ostatnie pytanie nie do końca znalazło swoje odzwierciedlenie w czasie Campionato U-17 w sezonie 2014/15. Matias zaczął jako „10”, ale w kolejnych spotkaniach został przesunięty nieco niżej w środku pola. Do apogeum roszad doszło w drugiej połowie jednego z meczów, gdy szkoleniowiec wymienił prawie pół składu, a Brazylijczyk wylądował w linii obrony. Można to potraktować za swego rodzaju zwrot w jego karierze, bo właśnie ta ostatnia pozycja przylgnęła do niego najmocniej w Cagliari, gdzie w młodzieżówce regularnie grywał na środku defensywy.
Mniej więcej w tym czasie Massimo Ferrero, prezydent Sampdorii, zaprosił go do hotelu na aperitif, chcąc go ściągnąć do swojego klubu. Według relacji portali „Globo” i „FC Inter 1908”, Matias grzecznie podziękował za propozycję przeprowadzki do Genui. Nie mógł jednak przewidzieć reakcji swojego rozmówcy. – Teraz jesteś moim dłużnikiem! – miał zaśmiać się Ferrero, wyciągając z portfela 200 euro, żeby zapłacić za posiłek.
Chociaż dziadek przepowiadał, że jego wnuczek będzie grał we Włoszech, to przeznaczenie zrobiło sobie krótką przerwę. Do rodzinnego kraju wrócił ze statusem „młodego talentu”, dlatego trudno się dziwić, że w Gremio liczono na to, że w krótkim czasie wskoczy do pierwszego składu. Proces aklimatyzacji znacznie opóźniła kontuzja mięśniowa, przez którą wypadł na około miesiąc, a później miał spory problem, żeby przekonać do siebie szkoleniowca. Być może z trenerem Sevelą będzie inaczej i 21-letni Brazylijczyk dostanie szansę na odbudowę w Lubinie. A później będzie mógł wrócić na ścieżkę, którą wywróżył mu dziadek.