Autor zdjęcia: CK Sport - Mateusz Kaleta
Największa broń Korony w walce o utrzymanie? Defensywa z Koziołem w bramce
Sytuacja Korony Kielce jesienią 2019 roku nie należała do najlepszych: drużyna nie potrafiła wygrywać spotkań, dlatego znalazła się w dolnej części tabeli z realnym widmem spadku z Ekstraklasy. I chociaż dzisiaj zajmuje 14. miejsce zagrożone opuszczeniem najwyższej klasy rozgrywkowej, na horyzoncie pojawił się promyk nadziei. Jest nią defensywa, dzięki której zespół Mirosława Smyły notuje serię czterech meczów bez straty bramki.
A przecież jeszcze latem nic nie zapowiadało jednej wielkiej wtopy. Pion sportowy Korony Kielce wyjątkowo szybko uporał się z transferami do drużyny i chyba pierwszy raz kielczanie nie byli stawiani w gronie największych faworytów do spadku z Ekstraklasy. Pierwszy pojedynek w sezonie 2019/20 był bardzo znamienny: zespół Gino Lettieriego pokonał Raków Częstochowa po golu z rzutu karnego Adnana Kovacevicia, a każda kolejna kolejka dawała nam więcej argumentów, że kadra została poszerzona szrotem. Szczególnie tyczy się to przedniej formacji.
Do tego samego wniosku doszedł Mirosław Smyła, który po objęciu Korony 16 września zdecydowanie postawił na defensywę, a w wywiadach wielokrotnie podkreślał konieczność ciężkiej pracy: - Trzeba jutro o 8 rano wejść do klubu i pracować. Nie zburzyć tego, co przez te dwa tygodnie zostało zbudowane. To ziarenko, które zakwitło, trzeba pielęgnować. Nie przyszedłem burzyć, tylko budować (za echodnia.eu).
Przyjście byłego opiekuna Wigier Suwałki pozytywnie wpłynęło na zespół, który jeszcze w starym roku potrafił zaskoczyć przeciwników. Efekty takiego stanu rzeczy to wygrane ze Śląskiem, Zagłębiem, Rakowem, czy też remis z Lechem Poznań. Znamienne jest to, że te dobre wyniki, chociaż przeplatane wpadkami, zostały zbudowane właśnie na bazie ciężkiej pracy nad defensywą. W każdym z wymienionych meczów kielczanie nie stracili nawet bramki.
Korona – Śląsk: 1:0
Korona – Zagłębie: 1:0
Korona – Lech: 0:0
Korona – Raków: 3:0
Po dwóch kolejkach w nowym roku możemy śmiało napisać, że początki trenera Smyły w Kielcach to była jedynie zapowiedź przyszłego powiewu nadziei na utrzymanie w Ekstraklasie. W dwóch ostatnich spotkaniach w 2019 roku Korona pokonała Cracovię i Pogoń Szczecin, a więc zespoły z czołówki Ekstraklasy (oczywiście dwa razy padły rezultaty 1:0), a w 21. i 22. kolejce zanotowała dwa bezbramkowe remisy z Górnikiem i Jagiellonią. W efekcie drużyna z województwa świętokrzyskiego notuje serię czterech meczów bez straconej bramki, a poniższa grafika pokazuje, że Korona w okresie pracy trenera Smyły jest trzecią najlepszą defensywą Ekstraklasy! Zaraz po Cracovii i Lechu Poznań.
Z powyższej tabeli wynika jeszcze jeden oczywisty fakt: kielczanie to drużyna z najsłabszą ofensywą w lidze, co kolejny raz potwierdza słuszność Smyły w postawieniu na obronę. I nie będzie ryzykiem napisać, że jeśli Korona ma się utrzymać w Ekstraklasie, to wyłącznie dzięki defensywie. Na pewno nie wróży to najlepiej na przyszłe spotkania klubu, który już w tym momencie słynie z tego, że gra ostro, bardzo szybko starając się zastopować akcje przeciwnika. Co ma potwierdzenie w liczbie fauli (według ekstrastats.pl 415 z czego aż 216 na połowie przeciwnika – stan po 21. kolejce).
Kluczową postacią tej formacji jest chyba najlepszy piłkarz drużyny i zarazem jej kapitan: Adnan Kovacević. W przerwie zimowej w Kielcach drżano, by zawodnik nie odszedł do Turcji, skąd miał oferty, ale ostatecznie pozostanie on w stolicy województwa świętokrzyskiego. O tym jak Bośniak jest ważnym elementem układanki trenera Smyły niech świadczy fakt, że 26-latek jest nie tylko liderem formacji obronnej jak i całej jedenastki, ale wspólnie z Erikiem Pacindą najlepszym strzelcem zespołu.
Kovacević bardzo dobrze współpracuje z Ivanem Marquezem, w poprzednim spotkaniu w Białymstoku pozytywnie zaprezentowali się również Grzegorz Szymusik i Mateusz Spychała, ale ostatnich wyników tej ekipy i serii czterech meczów bez straconej bramki nie byłoby bez Marka Kozioła. Latem 2019 roku przy okazji jego transferu do Kielc pisaliśmy: - Na pewno do Korony Kielce trafia zawodnik doświadczony na poziomie I ligi i głodny gry w Ekstraklasie. Ostatni bardzo dobry sezon tylko wzmocnił pozycję Kozioła, co powinno dodać mu pewności siebie na najwyższym poziomie rozgrywek.
Dziś możemy napisać, że był to kluczowy transfer Korony w letnim okienku, bo pojawienie się tego bramkarza między słupkami dodało defensywie złocisto-krwistych jakości i pewności siebie (średnia jego not od 2x45 za ostatnie pięć meczów wynosi 6,00). I jeśli nic w między czasie się nie rypnie, a cały zespół będzie nadal ciężko pracował na treningach, być może kielczanie zasłużą na miano „polskiego Southampton”, o którym Jurgen Klopp pod koniec stycznia powiedział: „Jest to jeden z tych zespołów Premier League, z którym obecnie gra się najtrudniej w lidze”.
Jeśli popatrzymy na drużyny, które w tym sezonie walczyć będą o utrzymanie w lidze, to wydaje się, że Korona ma najmniejsze problemy w grze z tyłu. I jeśli udoskonali ten element swojej gry, może stać się bardzo groźnym zespołem. Wszak zimowe ofensywne nabytki potrzebują jeszcze chwili na zgranie, a to ofensywa jest największym problemem drużyny Smyły.