Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Test wytrwałości dla klubów

Autor: Bartosz Adamski
2020-03-18 15:15:50

Co wiemy na dziś? Że UEFA ma plan działania dokończenia w szaleńczym tempie rozgrywek do końca czerwca, gdyby pandemia koronawirusa ustała. Ale równie dobrze te założenia za tydzień czy dwa będzie można zutylizować. W tej chwili nie da się bowiem realnie oszacować, kiedy wrócą rozgrywki i czy w ogóle uda się je wznowić przed latem. I jak wielkie straty ta epidemia za sobą pociągnie.

Wyrywamy kolejne kartki z kalendarza w oczekiwaniu na upragniony powrót ligi. Chyba każdy z nas już po tych kilku dniach bez jakiegokolwiek poważnego meczu jest na tyle zdesperowany, że z chęcią zaaplikowałby sobie choćby taką Łęczną z Podbeskidziem czy Sandecję z Termalicą. Ominął nas ligowy klasyk Legii z Lechem, który zapowiadał się najciekawiej od kilku dobrych lat. Omija nas Liga Mistrzów czy nawet Liga Europy.

Ominie nas w tym roku też Euro.

Jasne, zdrowie jest najważniejsze, futbol w czasach tej pandemii zszedł na dalszy plan, ale 2x45 jest portalem piłkarskim, więc mamy prawo zastanawiać się, co dalej będzie z tą dyscypliną sportu. Czy powróci niebawem, czy musimy przygotować się na dłuższą przerwę w jakichkolwiek rozgrywkach. Na pierwszą opcję póki co wskazuje bardzo niewiele albo nawet nic. Rośnie fala zakażonych, a szczyt pandemii dopiero ma nadejść na przełomie kwietnia i maja.

UEFA jednak w dalszym ciągu ma nadzieję – podobnie jak chyba my wszyscy zajarani na punkcie futbolu – że przynajmniej uda się dograć bieżące sezony ligowe. Plan jest bardzo ambitny: upchnąć całość do 30 czerwca, by ważne były jeszcze kontrakty zawodników. I żeby nie stracić pieniędzy od telewizji, sponsorów, z dnia meczowego.

Gdyby kwarantanna musiała się przedłużać, cała gospodarka odczułaby na pewno skutki tej pandemii. Chyba nikt nie zakładał, że może dojść do takiego ewentualnego załamania ekonomicznego. W szczególności w swoich prognozach finansowych nie przewidywały tego kluby, które niebawem mogą utracić płynność. Teraz jeszcze sytuacja nie jest kryzysowa, dwa tygodnie przymusowej pauzy na nikogo nie powinny wpłynąć drastycznie, ale co, jeśli szerzący się koronawirus sprawi, że konieczne będzie przedłużanie kwarantanny?

Ta pandemia może spowodować, że dojdzie do przesiewu i po długiej przerwie w rozgrywkach przetrwają tylko najbogatsi i najstabilniejsi finansowo. Te kluby, które są mądrze zarządzane i mają silne struktury, sobie jakoś poradzą. Rychłe bankructwo dosięgnie przede wszystkim tych, którzy żyją z dnia na dzień. To test wytrwałości dla wielu ekip.

Przerwa w rozgrywkach na nikogo nie wpłynie pozytywnie, każdy ją odczuje. A w najgorszym scenariuszu, gdyby ligi nie udało się dokończyć, może ona stracić nawet 150 milionów złotych. To właśnie ci, których niepewny jest ligowy byt, muszą się najbardziej tego obawiać. Gdyby zakończyć w tej chwili sezon, to z Ekstraklasy spadłyby Korona Kielce, Arka Gdynia i ŁKS Łódź. Dla dwóch pierwszych oznaczałoby to najpewniej także plajtę.

Może się okazać, że finansowo kluby będą się odbijały przez kilka lat. Ci, którzy mają możnych właścicieli i solidne fundamenty, pewnie przetrwają. Ale jednocześnie może się okazać, że będą musieli mocno ograniczyć środki inwestowane w drużynę. Weźmy pod uwagę, że praktycznie wszystkie zespoły w lidze są sponsorowane przez bukmacherów, a na nich ta przerwa w rozgrywkach na pewno wpływa.

To oczywiście tylko gdybanie, bo pytań jest teraz mnóstwo, odpowiedzi praktycznie brak. Nie wiemy w zasadzie nic, możemy się jedynie zastanawiać i spekulować, co się wydarzy. Być może trzeba będzie dokończyć sezon przy pustych trybunach, by kluby uratowały się przed bankructwem.

UEFA opracowała teraz plan działania, w którym założyła dokończenie rozgrywek w jakiejkolwiek formie, ale on wcale nie jest wiążący i raczej nierealny. Być może nawet jest bardzo życzeniowy. Zakłada on powrót do gry już za dwa tygodnie, podczas gdy wirus według prognoz będzie jeszcze szalał. Według raportu angielskiego rządu, możliwe, że problem potrwa nawet do wiosny 2021 roku. A nawet jak się uda wynaleźć szczepionkę, to szybko całego świata się nie zaszczepi.

Jeśli nawet by się udało dograć sezon, wszystkich czeka ekstremalna sytuacja. Zespoły będą musiały przebywać w całkowitej wręcz izolacji do ustania epidemii. Masażyści będą mieli pełne ręce roboty, zawodnicy będą starali się odpoczywać w autokarach podróżując na spotkania, sędziowie też będą żyć na walizkach. Praktycznie każdy zespół funkcjonowałby trybem: podróż na mecz – mecz – podróż na mecz – trening – podróż na mecz – mecz – podróż na mecz – mecz. I tak dalej.

A dochodzą do tego jeszcze zawiłe sytuacje kontraktowe, jak w przypadku Daniela Łukasika, który jest wypożyczony do Ankaragucu z Lechii Gdańsk do końca maja. Co zatem od 1 czerwca? Wraca do Lechii i gra w fazie finałowej Ekstraklasy?

Musimy być gotowi na sezon pełen paradoksów. Zmienianie regulaminu w trakcie rozgrywek w tym przypadku jest w pełni wytłumaczalne. Jego zakończenie po ostatniej w pełni rozegranej kolejce – również. To czas, w którym wszyscy będą musieli iść na kompromisy i minimalizować straty. A gdyby przerwa miała trwać dłużej niż jest zakładane lub nawet sezon miałby nie zostać wznowiony, należy przygotować się na to, że nie wszyscy ten kryzys przetrwają.


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się