Autor zdjęcia: Własne
Kryzysowi beneficjenci
Wydawało się, że na pandemicznym kryzysie wszystkie kluby tylko stracą. Z perspektywy czasu możemy jednak stwierdzić, że… niekoniecznie!
Trzy kluby ekstraklasy dostały już środki z tarczy antykryzysowej. Jagiellonia Bialystok, Lech Poznań i Pogoń Szczecin wzięły po 3,5 miliona złotych. Kolejne wnioski są rozpatrywane.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 14, 2020
Legia Warszawa otrzymała 3,5 mln zł wsparcia w ramach #TarczaFinansowa. Szybko i bardzo sprawnie! Dziękujemy @Grupa_PFR, @PawelBorys_. pic.twitter.com/CgUaBCdrp0
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) May 15, 2020
Z tarczy antykryzysowej popłynęły już dla klubów całkiem niemałe pieniądze. Najnowsze sygnały od stacji telewizyjnych są takie, że w związku z tym, iż zapewne (odpukać!) uda się dograć ligę do końca, ostatnia transza zostanie wypłacona w całości. To dobre wiadomości.
Dodajmy do tego, że wszystkie kluby znacznie zmniejszyły swoje koszta poprzez obniżenie wypłat piłkarzom i pracowników, o zwolnieniach nie wspomnę. Z której strony na to nie spojrzeć - jest to też dla nich korzyść, w wielu przypadkach wielomilionowa.
Straty oczywiście są, bo dla Legii, Lecha, Wisły czy Górnika wpływy z biletów i dnia meczowego stanowią bardzo istotny element zysków, bez dwóch zdań. Dodajmy też renegocjacje części umów sponsorskich, które nastąpiły.
Moim zdaniem Kluby ESA gotówkowo skorzystają na obecnej sytuacji. Pytanie tylko czy madrze wydadzą te pieniądze.
— B(L)1916 (@BL_1916) May 15, 2020
Kto jak to, ale Bogusław Leśnodorski na biznesie się zna, o pieniądzach w polskiej piłce wie bardzo dużo. I jeśli przekonuje on, że sporo klubów na pandemii summa summarum wyjdzie na korzyść, to… trudno mu nie wierzyć!
Podnoszony często argument, że pandemia zachwieje rynkiem transferowym i znacznie ograniczy wydatki na nim, możemy w przypadku naszego futbolu wyjąć poza nawias. Kwoty transferów pomiędzy naszymi klubami były najczęściej bardzo niskie, a dla zagranicznych zespołów zakupy na naszym rynku wciąż będą tanie. Nie sprzedajemy jak Belgowie czy Holendrzy rokrocznie kilkudziesięciu piłkarzy za grube miliony euro i… paradoksalnie, na tym zamieszaniu na rynku transferowym wręcz możemy skorzystać!
Oczywiście kwestią ważniejszą jest to, jak z tymi pieniędzmi kluby sobie poradzą i czy światowe tąpnięcie rzeczywiście dało ludziom wewnątrz piłkarskiego świata pole do refleksji. Dobrze by było, bo kto wie, czy jeszcze kiedyś nastąpi na to lepszy moment.