Autor zdjęcia: Marcin Karczewski / PressFocus
W kadrze bez zmian – Brzęczek dostał nową umowę i może obmyślać plan na Euro
Pandemia koronawirusa i przełożenie Euro 2020 na przyszły rok dały podstawy do snucia dywagacji na temat przyszłości Jerzego Brzęczka. Tym bardziej że Zbigniew Boniek, zagadywany o selekcjonera, lawirował i uchylał się od odpowiedzi na pytanie o nowy kontrakt. Dziś jednak wszystkie wątpliwości zostały rozwianie, a prezes PZPN-u poinformował o przedłużeniu kontraktu z dotychczasowym selekcjonerem.
Jerzy Brzęczek może więc odetchnąć. Stara umowa wygasała już z końcem lipca, nowa ma obowiązywać do końca kolejnego roku z możliwością rozwiązania jej w sierpniu wraz ze zmianą związkowych władz. Oznacza to, że Brzęczek poprowadzi kadrę na Euro, na które - jakkolwiek patrzeć - udało się awansować również dzięki niemu. Bez wątpienia znajdą się tacy, którzy uznają to za uczciwie i sprawiedliwe rozwiązanie.
Z drugiej strony, krytyków decyzji o przedłużeniu kontraktu też na pewno nie zabraknie. Nie jest żadną tajemnicą, że obecny selekcjoner z wielu względów nie zalicza się do ulubieńców kibiców. Eksperci? Tutaj krytyków też było i nadal jest stosunkowo dużo. Ot, choćby Jan Tomaszewski cały kwiecień krzyczał, że Brzęczka trzeba natychmiast pogonić, bo inaczej w trakcie Euro obudzimy się z ręką w nocniku. Swoją opinię argumentował stylem gry reprezentacji i nieodpowiednim podejściem Brzęczka do roli, którą pełni.
- Dwa lata temu byłem za tym, by Jurek poprowadził kadrę. Ale przez ten czas pokazał, że on może i z klubu wyszedł, ale klub z niego nie. (…) W Ekstraklasie można grać systemem 1-10-0-0 i zdobyć mistrzostwo. Ale to tylko nasza liga, rokrocznie weryfikowana przez europejskie puchary, w których opadamy w eliminacjach eliminacji. Brzęczek pozostał w tym świecie. Mając najlepszą kadrę w historii polskiej piłki, lepszą nawet od Orłów Górskiego, gra w stylu... No, właśnie - w żadnym stylu - grzmiał były bramkarz reprezentacji na łamach Przeglądu Sportowego.
Oczywiście dziś krytyka i domaganie się zmiany nie ma żadnego znaczenia. Brzęczek i Bonek podpisali się pod nowym kontraktem, a to oznacza, że sprawa jest jasna. Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, to przynajmniej przez rok z hakiem w reprezentacji nie nastanie nowy porządek. Nie zmienia to jednak faktu, że za Brzęczkiem będą się ciągnąć cień powątpiewania. Trudno zresztą, żeby było inaczej, skoro nawet Boniek, który przecież wymyślił Brzęczka w reprezentacji, nie wyzbył się związanych z nim wątpliwości. Kto nie pamięta, niech odświeży sobie rozmowy z prezesem w Super-Expressie czy Kanale Sportowym.
Patrząc na całą sprawę neutralnie, na pewno dobrze się stało, że przyszłość Brzęczka i kadry wyjaśniła się stosunkowo szybko. I trener, i piłkarze, i związkowi działacze wiedzą na czym stoją oraz jak będą wyglądały najbliższe miesiące. Nam nie pozostaje z kolei nic innego, jak po prostu czekać na mecze kadry. Wówczas dostaniemy rzetelną odpowiedź na pytanie, czy Boniek postąpił słusznie, trzymając się pomysłu sprzed roku. Pewności co do tego nie mamy, ale to już temat na oddzielną opowieść.