Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: LUKASZ LASKOWSKI / PRESSFOCUS

Zaskakujący reprezentant Polski: Niespełniony talent wynaleziony przez Nawałkę

Autor: Marcin Łopienski
2020-06-02 21:50:17

Ile trzeba zrobić, aby zostać reprezentantem Polski? Historia tego cyklu pokazuje, że wcale nie musi to być wiele. Natomiast aby na dłużej utrzymać się na tym poziomie, wypadałoby być w ciągłym gazie. Mateusz Zachara pod prądem był tylko dwie rundy, a to jednak trochę za mało...

Każdy piłkarz, który załapał się na poziom Ekstraklasy i coś na nim osiągnął wie, ile go to wszystko kosztowało. Lata treningów, wyrzeczeń, rywalizacji, na pewno łut szczęścia. Bo przecież ktoś musi na takiego zawodnika postawić, ktoś musi wypatrzeć, a sam gracz powinien być cały czas w formie. Ciągle gotowy do rywalizacji i wykorzystania potknięcia rywala.

Tak też było z Mateuszem Zacharą, który wychował się w Częstochowie, na głębsze wody wypłynął na wypożyczeniu w Katowicach, a graczem pełną gębą stał się w Górniku Zabrze. - Całe moje życie podporządkowane było piłce. To, gdzie teraz jestem, zawdzięczam samozaparciu i szczęściu. Nie każdy wie jak sobie dopomóc, znaleźć się w odpowiednim momencie w odpowiednim czasie. Moje szczęście polegało na tym, że od razu z II ligi wylądowałem w ekstraklasie. Przeskok był na tyle duży, że musiałem poczekać na szansę, dlatego Górnik wypożyczył mnie do I-ligowego GKS-u Katowice. Decyzja została podjęta jednomyślnie. Na takie rozwiązanie naciskał trener Adam Nawałka – tak opowiadał o swoich początkach w rozmowie z portalem laczynaspilka.pl.

Postać byłego selekcjonera reprezentacji Polski nie pojawiła się przypadkiem. To on dostrzegł niebywały instynkt strzelecki w tym stosunkowo niskim napastniku (Zachara mierzy 176 cm). Adam Nawałka postanowił zatrzymać snajpera w Zabrzu, przy czym wysłał go na roczne wypożyczenie do Katowic. Tam 21-letni wówczas gracz zagrał 29 meczów, zdobył siedem bramek i zanotował asystę. Jak na snajpera wyczyn bez szału, ale częstochowianin udowodnił, że ma potencjał i dlatego po sezonie został w dotychczasowym zespole. 

W Górniku był jednym z wyróżniających się zawodników drużyny zbudowanej przez Nawałkę. Jesienią 2013 roku Polak zdobył 10 bramek i zanotował sześć asyst, z czego sześć trafień i dwa ostatnie podania jeszcze za czasów byłego selekcjonera. Nic zatem dziwnego, że trener kadry powołał Zacharę na zimowe zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Napastnik był wyróżniającym się ligowcem, dlatego jego kandydatura jakoś mocno nie dziwiła, chociaż sam zainteresowany widział jeszcze dodatkowy aspekt swojego miejsca w reprezentacji: 

- Dyscyplina to u niego podstawa. Jest perfekcjonistą. Dba o każdy szczegół. Znałem żelazne zasady panujące w szatni trenera Nawałki. Może dzięki temu dostałem też powołanie do reprezentacji? Wyjechaliśmy na tournée. Rozegraliśmy mecze z Norwegią i Mołdawią. Kadra złożona była głównie z zawodników grających w ekstraklasie. Poczułem się wyróżniony, w końcu gra z orzełkiem na piersi to wielka nobilitacja – tak mówił o trenerze i tamtym czasie w 2018 roku we wspomnianym już wywiadzie dla laczynaspilka.pl.

Prawda leży zapewne gdzieś po środku i obydwa czynniki miały znaczenie. Przecież na początku swojej przygody z kadrą Nawałka lubił stawiać na byłych pupili oraz piłkarzy z Ekstraklasy. A w przypadku tego zagranicznego zgrupowania zmuszony został do postawienia na ligowców. Nie było też jednak tak, że Zachara pojechał tamtej zimy, zagrał z Norwegią i Mołdawią i wypadł z orbity zainteresowań trenera. Ówczesny selekcjoner powołał go jeszcze latem 2014 roku na mecz eliminacji z Gibraltarem. Wówczas napastnik Górnika miał bardzo dobry początek sezonu 2014/15 (trzy bramki w czterech pierwszych meczach), a całe rozgrywki zakończył z 18 występami, ośmioma bramkami i dwoma ostatnimi podaniami. 

Obecnemu zawodnikowi słowackiego FK Zeleziarne Podbrezova w trakcie całej kariery na pewno zabrakło regularności na przestrzeni całego sezonu. Po bardzo dobrej jesieni 2013 roku napastnik nie potrafił pójść za ciosem. Po dobrym lecie rok później również można było wykręcić lepszy wynik. Po wyjeździe do Chin Zachara nigdy już nie wrócił do dyspozycji z czasów powołania do reprezentacji, a szans przecież nie brakowało. W tym czasie występował między innymi w Wiśle Kraków i Rakowie Częstochowa.

Kto wie jakby jego kariera się ułożyła, gdyby nie wybory życiowe i kontuzje. Za swych najlepszych czasów Zachara miał ofertę z Celty Vigo i Bari. Dlaczego napastnik nie przeniósł się na Półwysep Iberyjski? - Konkretna była Celta, ale po prostu się wystraszyłem. Oczywiście, marzyłem o wyjeździe zagranicę, ale wtedy wszystko działo się za szybko. Miałem za sobą dopiero pół roku regularnych występów w ekstraklasie, nagle pojawił się taki klub i przerosło mnie to. Zostałem w Polsce, niestety z powodu kontuzji na pół roku wypadłem z gry – mówił w 2016 roku w „Przeglądzie Sportowym”. Propozycję z Włoch odrzucił, bo przyszła w ostatni dzień okna transferowego, dodatkowo piłkarz był na wspomnianym zgrupowaniu kadry.

O półrocznej kontuzji z czasów Górnika napastnik sam wspomniał, a przecież później był jeszcze uraz barku, który wykluczył go z treningów na dziewięć miesięcy. Sporo czasu, a przecież dotknęliśmy tylko te najważniejsze przerwy. Jeśli połączymy to wszystko, widać, że te dwa występy w kadrze były dla Zachary szczytem możliwości i dobrze, że w ogóle mógł spełnić marzenie o reprezentowaniu naszego kraju. 

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się