Autor zdjęcia: Damian Kosciesza - Press Focus
Goście przyjechali się bronić, poznaniakom taki plan bardzo pasował. Warta – Sandecja 2:0
Walcząca o baraże do Ekstraklasy, Sandecja Nowy Sącz, przyjechała do Poznania z jasnym planem. Głęboka defensywa z oczekiwaniem na kontrataki – taka taktyka przynosiła efekty przez całą pierwszą połowę, ale po przerwie szybko skapitulował Daniel Bielica. Przez 90 minut przebieg spotkania kontrolowała Warta i po dwóch przegranych meczach, w końcu zdobyła ważne trzy punkty.
Poznaniacy w ostatnim czasie złapali lekki dołek formy i przegrali dwa ostatnie mecze, przez co spadli na trzecie miejsce w tabeli. Kolejna porażka nie wchodziła w grę, dlatego do tego meczu podopieczni Piotra Tworka podeszli maksymalnie zmobilizowani. Warto zauważyć, że wyszli odważnie i bez kompleksów, bez cofania się i oddawania inicjatywy przeciwnikowi. To Warta utrzymywała piłkę i dłużej utrzymywała się przy futbolówkę. Gospodarze prowadzili grę i dominowali w statystykach, choć w pierwszej połowie nie przełożyło się to na najważniejsze, czyli zdobycie bramki.
12 do 2 w strzałach, 70 do 30 procent w posiadaniu piłki. Dominacja gospodarzy była odczuwalna, choć trzeba przyznać, że sporą zasługą w tym był również plan Sandecji na ten mecz. Wycofanie się do głębokiej defensywy i liczenie na kontrataki dobrze działało w pierwszej części rywalizacji, choć i tak wyraźnie czuło się gola wiszącego w powietrzu. Szczególnie w ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą, gdy gospodarze zintensyfikowali swoje ofensywne próby. Kibice poznańskiej ekipy mogli czuć lekki niedosyt, bo kilka sytuacji było, ale dobrze w bramce prezentował się również Daniel Bielica.
Jeśli fani przyjezdnych liczyli, że po wznowieniu gry ich drużyna pokaże inną twarz, to musieli być rozczarowani. Skuteczne bronienie własnej bramki przez całe dziewięćdziesiąt minut przeciwko jednej z najlepszych ofensyw w pierwszej lidze wydawało się zbyt trudnym zadaniem. I takim właśnie się okazało. Niespełna dziesięć minut po wyjściu na boisko do bramki trafił Robert Janicki, strzelec sześciu goli w obecnych rozgrywkach. Czy po tym zdarzeniu coś się zmieniło na murawie? Nie bardzo.
I to jest właśnie zarzut skierowany do gości, którzy co prawda oddali cztery strzały na bramkę Adriana Lisa, ale te nie sprawiły golkiperowi najmniejszego problemu. Sami jednak oglądając ten mecz przed telewizorem nie mieliśmy poczucia, że przy rezultacie 1:0, Sandecja będzie w stanie zdobyć dzisiaj choćby punkt. A wszelkie nadzieje rozwiane zostały na kilka minut przed końcem, gdy Bielicę pokonał Krzysztof Danielewicz, będący na boisku niespełna minutę.
Wszyscy w Poznaniu mogą odetchnąć – po dwóch porażkach wreszcie przyszło zwycięstwo. I to takie, które może napędzić Wartę na kilka następnych spotkań. Bardzo pewna wygrana, w której widać było pozytywną energię, a rywal został zdominowany i ani razu nie doszedł do głosu. Tym samym zespół wykorzystał potknięcie Stali Mielec i powrócił na drugie miejsce w tabeli.
Warta Poznań – Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)
1:0 Janicki 54’ (asysta Jakóbowski)
2:0 Danielewicz 85’ (asysta Szczepaniak)
Warta: Lis – Stępiński, Kieliba, Boczek, Kiełb – Kupczak, Trałka, Apolinarski, Janicki (83’ Danielewicz), Jakóbowski (90’ Fiedosewicz) – Jaroch (77’ Szczepaniak).
Sandecja: Bielica – Piter-Bucko, Szufryn, Flis – Danek, Kuźma (66’ Kałahur), Kun, Baran (77’ Korzym) – Ogorzały, Małkowski, Gabrych (67’ Klichowicz).
Żółte kartki: Kieliba – Małkowski, Ogorzały, Kałahur.
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
Skrót meczu znajdziesz TUTAJ.