Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski - Press Focus

Górnik wypunktował Widzew, obrona łodzian myślami na wakacjach. Górnik Polkowice – Widzew 4:3

Autor: Łukasz Kościelniak
2020-06-28 16:21:45

Kto nie oglądał meczu Górnika Polkowice z Widzewem Łódź, stracił kawał dobrego spotkania. Siedem goli w niedzielne, gorące popołudnie na pewno warto docenić. Strzeleckie popisy to głównie zasługa tego, że beniaminek nie przestraszył się lidera rozgrywek i w pierwszej połowie po prostu go wypunktował. Łodzianie przegrali wiosną kolejny mecz i tylko dzięki bezradności pozostałych ekip nadal przewodzą rozgrywkom drugiej ligi.

Zarówno Górnik, jak i Widzew rozpoczęły ten mecz ofensywnie. Już w drugiej minucie w sytuacji sam na sam z Marcinem Furtakiem znalazł się Rafał Wolsztyński, ale w ostatniej chwili futbolówkę spod nóg wybił mu jeden z defensorów gospodarzy. Kilka chwil później było już 1:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dość szczęśliwie piłkę do siatki Widzewa wpakował Marek Opałacz. Lider od razu rzucił się do odrabiania strat i to udało się w 14. minucie. Znów oko w oko z Furtakiem znalazł się Wolsztyński, ale tym razem już nie zwlekał i precyzyjnym strzałem pokonał golkipera.

Górnik jednak wierzył w siebie i atakował. Już cztery minuty później kolejny fatalny błąd popełniła obrona gości. W efekcie futbolówka spadła pod nogi Eryka Sobkowa, który z bliska nie miał problemów z pokonaniem Wojciecha Pawłowskiego. To jednak nie koniec, bo jeszcze większego babola goście zrobili w 23. minucie. Po stracie piłki, łodzianie postanowili truchtem wrócić we własne pole karne, odpuszczając całkowicie wbiegającego w pole karne rywala. Skutek? Dobre podanie i skuteczny strzał Patryka Muchy, przy którym Pawłowski nawet nie interweniował (co w sumie też było dość dziwne). 

Mało? Polkowiczanie też wyszli z takiego założenia, bo w 41. minucie znów wypunktowali rywala. Tym razem po długim zagraniu piłkę przejął Dominik Radziemski i bez żadnych problemów strzelił czwartego gola. W tym momencie sytuacja Widzewa była już beznadziejna. Wiary swoim kolegom dodał Wolsztyński, który w doliczonym czasie gry zdobył swoją drugą bramkę. Tym samym łodzianie mogli nadal marzyć o odrobieniu strat i doprowadzeniu przynajmniej do remisu.

 

 

Jeszcze więcej nadziei w sercach kibiców z Łodzi pojawiło się w 50. minucie, gdy hat-trickiem popisał się wspomniany napastnik. Widzew miał 40 minut na doprowadzenie do remisu, ale nie zdołał już po raz czwarty pokonać Furtaka. Dobrą okazję zmarnował Wolsztyński, świetną interwencją po strzale Marcela Gąsiora popisał się golkiper polkowiczan. Swoją szansę miał też Michał Bednarski (napastnik Górnika, najskuteczniejszy napastnik ligi), ale nie zdołał jej wykorzystać. 

Kibice Widzewa zastanawiali się jak uda się zastąpić Marcina Robaka (nie mógł zagrać z powodu pauzy za żółte kartki), a okazało się, że największym problemem okazała się linia defensywna, która w pierwszej połowie prezentowała się tak, jakby tworzyli ją oldboye, powracający do gry po kilkuletniej przerwie. Liderowi i tak doświadczonym graczom po prostu nie przystoi tak grać… Wolsztyński, który zastąpił Robaka, spisał się znakomicie, strzelając hat-tricka. Czy jednak w przyszłym meczu zagra? To trudne pytanie, bo jeśli trener Marcin Kaczmarek nadal będzie trzymał się ustawienia z jednym wysuniętym napastnikiem to raczej wątpliwe, żeby posadził Robaka na ławce rezerwowych. 

Może to jednak najlepszy czas na zmiany, bo Widzew znów prezentuje się bardzo słabo. Prawda jest taka, że przy lepszej dyspozycji goniących drużyn, łodzianie już dawno wypadliby poza czołową dwójkę. Jeśli jednak „Widzewiacy” nadal będą tak się prezentowali to nie jest wykluczone, że zamiast wielkiej fety po wygraniu ligi, będzie drżenie o awans w barażach. Nawet ciężko sobie wyobrazić co działoby się w tym klubie, gdyby po raz drugi z rzędu Widzew w tak frajerski sposób nie wywalczył promocji na zaplecze ekstraklasy…

Górnik Polkowice – Widzew Łódź 4:3 (4:2)

Marek Opałacz 6’, Eryk Sobków 18’, Patryk Mucha 23’, Dominik Radziemski 41’ – Rafał Wolsztyński 14’, 45’, 50’. 

Górnik: Furtak – Fryzowicz (68’ Baszak), Kowalski-Haberek, Opałacz (61’ Magdziak), Azikiewicz – Sobków (37’ Radziemski), Mucha, Wacławczyk (82’ Osiadły), Baranowski – Szuszkiewicz, Bednarski. 

Widzew: Pawłowski – Kosakiewicz, Wołąkiewicz (31’ Rudol), Tanżyna, Pięczek – Możdżeń (73’ Gąsior), Poczobut, Gutowski, Radwański (85’ Prochownik), Ojamaa (60’ Mandiangu) – Wolsztyński. 

Żółte kartki: Opałacz, Szuszkiewicz – Ojamaa, Możdżeń, Radwański. 

Sędziował: Maciej Pelka (Poznań). 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się