Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Piotr Matusewicz / PressFocus

Pięciu najlepszych bramkarzy w Ekstraklasie w sezonie 2019/20 według 2x45. Kozioł rozdzielił Słowaków

Autor: Marcin Łopienski
2020-07-21 17:30:44

Rok temu w podobnej klasyfikacji trzech słowackich bramkarzy znalazło się na podium, w listopadzie przy okazji podsumowania połowy rundy zasadniczej pojawiły się dokładnie te same twarze. I chociaż na koniec sezonu 2019/20 pozamieniali się miejscami, to jeden wniosek ciągle pozostaje aktualny: jeśli potrzebujesz bramkarza, jedź na Słowację! W tej sytuacji niezmiernie cieszy nas obecność w tym gronie dwójki Polaków.

Przy wyborze czołowej piątki bramkarzy w Ekstraklasie kierowaliśmy się notami pomeczowymi, które wystawialiśmy ligowcom w skali 1-10, gdzie wyjściowa to 5. Pod uwagę braliśmy zaś piłkarzy, którzy w całym sezonie rozegrali minimum 15 meczów i zdołali uzyskać od nas ocenę.

5. Dominik Hładun (Zagłębie Lubin) - 5,24

Obecność w tej klasyfikacji bramkarza Miedziowych cieszy nas z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Hładun w trakcie sezonu musiał walczyć o miejsce w wyjściowym składzie Zagłębia i ostatecznie przekonał wszystkich, że jest lepszym wyborem niż Konrad Forenc i Kacper Bieszczad. Po drugie, że wysoka średnia ocen potwierdziła niejako wzrost jego formy w ostatnim czasie i przede wszystkim spory progres w stosunku do poprzednich sezonów. Nic dziwnego, że 24-latkowi bacznie zaczęła przyglądać się warszawska Legia.

4. Matus Putnocky (Śląsk Wrocław) - 5,25

Po 15 kolejkach nie miał sobie równych wśród bramkarzy Ekstraklasy, ale trzeba mieć na uwadze, że jego Śląsk zanotował rewelacyjny początek sezonu, a on sam kapitalnie bronił w potyczkach z Wisłą Kraków, Legią, Lechem, Cracovią i Piastem Gliwice. Później było już gorzej, bo sama defensywa zespołu Lavicki szukała swojej tożsamości po kontuzji Wojciecha Golli. Sam Putnocky w nowym roku coraz mniej pomagał drużynie swoimi paradami i chociaż tylko za domowy mecz z Koroną otrzymał od nas tróję, to na podium już się nie załapał. 

3. Frantisek Plach (Piast Gliwice) - 5,28

Jeśli oglądaliście, a zakładamy, że widzieliście ubiegłoroczną nieudaną batalię Piasta w pucharach, to przy nazwisku bramkarza trzeciej drużyny minionego sezonu zatrzymalibyście się z uśmiechem politowania. Plach rok temu w podobnym zestawieniu przegrał jedynie z Kuciakiem, ale głupie błędy nadszarpnęły jego wizerunek w Ekstraklasie. Słowak wybronił się jednak bardzo dobrą grą w obecnym sezonie, gdzie zaraz po Jakubie Czerwińskim był najlepszym graczem swojej drużyny. Piast zakończył rozgrywki z najmniejszą liczbą straconych bramek, co w efekcie dało brązowy medal, a Plach dołożył do tego solidną cegiełkę. 

Wspomnimy tylko, że to właśnie golkiper Waldemara Fornalika miał najwięcej czystych kont w całej lidze (15 – za ekstrastats.pl) i największy procent obronionych strzałów (80,5 % - naturalnie braliśmy pod uwagę tych bramkarzy, którzy rozegrali co najmniej 10 spotkań). 

2. Marek Kozioł (Korona Kielce) - 5,41

Odkąd pojawił się w bramce Korony, a był to mecz z Wisłą Kraków w 8. kolejce Ekstraklasy, to nie zawodził, a jego pewna i skuteczna gra między słupkami bramki kielczan w pewnym momencie stała się dla kibiców złocisto-krwistych jedyną nadzieją na utrzymanie w elicie. Co ciekawe, 32-latek reprezentował jedną z najsłabszych drużyn w całej stawce, ale w żadnym spotkaniu nie otrzymał od nas oceny niższej niż 4. Wniosek z tego taki, że nawet jeśli Korona zbierała lanie od ŁKS-u, Legii, czy Lecha, to Kozioł był najjaśniejszą lub jedną z czołowych postaci swojej ekipy. 

Jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację kieleckiego klubu i to jak 32-latek zadebiutował w Ekstraklasie, problemu ze znalezieniem nowego miejsca pracy mieć nie powinien. 

1. Dusan Kuciak (Lechia Gdańsk) - 5,50

Najrówniej broniący bramkarz w całym zestawieniu, najlepszy zawodnik swojej drużyny, przy czym trzeba zaznaczyć, że gdyby nie słabsze występy w meczach przeciwko Cracovii i Lechowi, to jego ocena za 30 meczów byłaby jeszcze wyższa. Niemniej i tak wystarczyła ona do tego, że kiedy w Legii Warszawa powstała pilna potrzeba zastąpienia Radosława Majeckiego, to w pierwszej kolejności uderzono do Kuciaka. 

Lechia nie powinna i zapewne nie odda tak łatwo swojego skarbu, bo tak trzeba nazywać słowackiego golkipera. Przez większą część sezonu grę drużyny Piotra Stokowca można opisać zdaniem: „Jak trwoga to do Kuciaka”, bo Słowak momentami między słupkami wyprawiał istne cuda. Jego wielką formę potwierdza również fakt, że w tej klasyfikacji wygrał drugi rok z rzędu.  


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się