Autor zdjęcia: Krzysztof Porebski / PressFocus
Wisła nadal buduje ze Skowronkiem. Jak trener Białej Gwiazdy zapracował na pozostanie przy Reymonta?
Wisła Kraków budowanie zespołu na nowy sezon zaczęła od przedłużenia o rok kontraktu z Arturem Skowronkiem. Decyzji władz krakowskiego klubu nie trzeba w żaden sposób tłumaczyć, bo praca trenera nie tylko przyniosła oczekiwany efekt w postaci utrzymania, ale dała też nadzieję, że sportowo przy Reymonta może być naprawdę dobrze.
Szkoleniowcowi, który w Wiśle pojawił się w dramatycznym dla Białej Gwiazdy momencie, może nie wszystko wyszło idealnie, ale to właśnie jego zmiany, jego wizja zespołu i jego podejście do zawodników przyniosły efekt w postaci upragnionego utrzymania. Kolejne szlify i ulepszenia, ot, dołożenie kilku procent do jakości w każdym elemencie, powinny sprawić, że drużyna zrobi następny krok do przodu i w jakimś stopniu nawiąże do najlepszych czasów. Przykład Śląska Wrocław z ostatniego sezonu pokazuje, że taki scenariusz jest całkiem realny. Rok temu wrocławianie bujali się po grupie spadkowej, w kolejnych rozgrywkach do przedostatniej kolejki mieli szansę na podium.
Oczywiście nikt, a już ostatni do tego będzie trener Skowronek, nie da gwarancji, że w nowym sezonie Wisła ustawi się obok Legii i Lecha, żeby z zacięciem bić się o mistrzostwo. Nie brakuje jednak przesłanek, by sądzić, że Biała Gwiazda może iść do przodu metodą małych kroków. Zapędy kibiców Białej Gwiazdy - często trącące megalomanią - są oczywiście zgoła odmienne, ale postawmy sprawę jasno - po dwóch latach w grupie spadkowej, sukcesem dla Wisły będzie zakończenie sezonu w pierwszej ósemce. Kolejne rozgrywki mają co prawda odbywać się w tradycyjnym formacie, bez dodatkowych siedmiu meczów, ale symbolika górnej części tabeli w jakimś stopniu zostanie zachowana.
Czy Wisłę stać na doszlusowanie do szeroko ujętej czołówki? Białą Gwiazdę na pewno czeka gruntowna przebudowa, bo zespół złożony na ostatni sezon był wybrakowany i po prostu slaby. Do klubu, zgodnie z zapewnieniami trenera, mają trafić zawodnicy gwarantujący więcej jakości, co - przyjmując te deklaracje za pewnik - jest pozytywnym symptomem. Bo skoro Skowronek z beznadziejnym składem punktował na poziomie siódmego miejsca, lepiej od grających w grupie mistrzowskiej Jagiellonii, Śląska, Pogoni i Cracovii, to z lepszymi wykonawcami jest pewnie w stanie poprawić ten wynik.
Źródło: 90minut.pl
Większa liczba punktów to wypadkowa kilku czynników, na które pozytywny wpływ miała praca wykonana przez Skowronka. Trener Wisły zdołał tchnąć ducha w te obszary, które przed jego przyjściem szwankowały na całej linii. Najlepszy przykład do poprawa gry w obronie. Przed zmianą szkoleniowca Wisła w 15 meczach straciła 26 goli, po zmianie - 30 goli w 22 spotkaniach. Ze średniej 1.73 straconego gola na mecz zrobiło się 1.36. Różnica niezbyt duża, ale być może na wagę utrzymania.
Poprawa gry defensywnej to oczywiście efekt lepszej formy poszczególnych zawodników. Skowronek w sobie tylko znany sposób potrafił dotrzeć do Rafała Janickiego, który w rundzie wiosennej z etatowego pokraki stał się całkiem solidnym ligowcem. Obrońca Wisły ustabilizował formę, a w kluczowych momentach zarówno ratował swojej drużynie punkty (wyjazdowy mecz z Zagłębiem w 22. kolejce i wybicie piłki z linii), jak i strzelał ważne gole (mecz z Rakowem w 29. kolejce). Dziś krytykowanie Janickiego nadal jest w modzie, ale fakty są takie, że w lidze jest wielu słabszych obrońców, którym z jakichś powodów obrywa się mniej.
Pod przykład Janickiego podciągnąć można też Klemenza i Niepsuja. O ile na pierwszego Skowronek stawiał, bo sportowo był po prostu najlepszym ze stoperów, to drugi często grał z braku laku. Niepsuj przy Skowronku nie wystrzegał się głupich fauli i chaotycznych zagrań, jednak ogólnie wszedł na poziom, o który wcześniej raczej go nie podejrzewaliśmy. Nic wielkiego nie pokazywał, ale można było mu zaufać, co wcześniej nie było regułą.
Usprawnienie defensywy to najbardziej rzucająca się w oczy zmiana, która zaszła w Wiśle za kadencji Artura Skowronka. Warto jednak pamiętać, że trener poprawił też grę w ofensywie - Biała Gwiazda pod jego wodzą zdobywa 1,36 gola na mecz (wcześniej 0,93), częściej robi użytek ze stałych fragmentów gry i choć nie stwarza sobie imponującej liczby sytuacji bramkowych, to z reguły potrafi wykorzystać te, które wykreuje. W zakończonym niedawno sezonie współczynnik oczekiwanych goli w przypadku Białej Gwiazdy wyniósł 40,15, a do siatki - nie licząc goli samobójczych - wiślacy trafili 43 razy (za ekstrastats.pl). Bramki zdobywali więc trochę częściej niż powinni, przynajmniej według współczynnika xG, co w jakimś stopniu również miało wpływ na utrzymanie. Zespoły, które kończyły sezon za Wisłą, w statystyce oczekiwanych goli prezentują się bowiem tak:
- Arka: xG - 37,33, gole - 37
- Korona: xG - 37,66, gole - 26
- ŁKS: xG - 42,80, gole - 33 (wszystko za ekstrastats.pl)
Co więcej, Biała Gwiazda jest jednym z nielicznych zespołów w lidze, która do siatki trafiała częściej niż zakładał to współczynnik xG. Poza Wisłą w tej grupie są jeszcze Lech, Lechia, Legia, Śląsk, Zagłębie i Wisła Płock, a więc ekipy - może z wyjątkiem Nafciarzy - o dużo większym potencjalne ofensywnym.
Czy Artur Skowronek wycisnął absolutne maksimum z zespołu, który objął w listopadzie ubiegłego roku? Patrząc na to, jak Wisła grała przed jego przyjściem i jak punktowała po zmianie trenera, ta teza broni się z każdej strony. Oczywiście Skowronek po zimowych transferach dysponował lepszym materiałem ludzkim niż Maciej Stolarczyk, ale przecież samo dorzucenie do składu kilku zawodników nie gwarantuje sukcesu. Odpowiednie wprowadzenie pozyskanych piłkarzy z wykorzystaniem ich atutów to również w pewnym sensie sztuka, która obecnemu szkoleniowcowi Białej Gwiazdy wyszła całkiem dobrze. Żukow, Kuveljić, Hebert, Turgeman czy Hołownia - każdy z nich w jakiś sposób pomógł Wiśle i dołożył się do utrzymania w Ekstraklasie.
Na konto Skowronka idą też inne decyzje, na przykład przejęcie odpowiedzialności za przygotowanie fizyczne zespołu do rundy wiosennej i wznowienia rozgrywek po przerwie wywołanej pandemią, o czym trener mówił niedawno w „Gazecie Krakowskiej”. Po pandemii Wisła prezentowała się w tym aspekcie najwyżej tak sobie, ale za to do przerwy chyba żaden zespół nie wyglądał fizycznie równie imponująco. Z drugiej strony, zatrważającą liczbę kontuzji w drużynie również należy przypisać trenerowi. Zresztą Skowronek otwarcie mówił o tym na łamach „Gazety Krakowskiej”: - Tak jak w zimie, tak i w przerwie spowodowanej pandemią odpowiadałem za całościowy proces treningowy […] To ja odpowiadam za drużynę i jeśli ona teraz wygląda słabiej, jeśli są kontuzje, jest to moja odpowiedzialność. Tak samo jak wtedy, gdy było dobrze.
Kibice Wisły powinni uczepić się ostatniego zdania i z nim wiązać największe nadzieje. Biała Gwiazda pod wodzą Artura Skowronka częściej prezentowała się dobrze niż źle, bez większych problemów zrealizowała cel, jakim było utrzymanie i w spokoju może przygotowywać się do nowego sezonu. Trener, który za te przygotowania odpowiada, pokazał już, że wie, co robić, a z nim u steru Wisła jest w stanie wygrzebać się ze sportowego marazmu.