Autor zdjęcia: Przemysław Piotrowski/gks.net.pl - strona kibiców GKS Bełchatów

Mateusz Mak dla 2x45: Nowy kierunek w Bełchatowie nie do końca odpowiadał moim ambicjom

Autor: rozmawiał Przemysław Michalak
2015-08-07 16:47:00

- Gdyby zostali Kamil Wacławczyk, Alexis Norambuena i kilku innych, to moja chęć odbudowania się w Bełchatowie byłaby większa. Z piłkarzy, którzy ostatnio odgrywali ważniejszą rolę, są już tylko Patryk Rachwał, Damian Szymański i Łukasz Wroński. Reszta to w zasadzie nowi zawodnicy - tłumaczy w rozmowie z www.2x45.info Mateusz Mak, który rozwiązał kontrakt z GKS Bełchatów i szuka klubu w Ekstraklasie.

Przemysław Michalak (www.2x45.info): - W zeszłym tygodniu odszedłeś z GKS Bełchatów, co było zaskoczeniem. Dlaczego się na to zdecydowałeś?
Mateusz Mak:
- To była moja inicjatywa. Chcę zostać w Ekstraklasie i choć jestem po kontuzji, mam przekonanie, że po powrocie do formy sobie tam poradzę. Klub zachował się fair, nie stwarzał sztucznych przeszkód. Doszliśmy do porozumienia i nie gram już w Bełchatowie.

 - Od dawna nastawiałeś się na odejście?
 - Na samym początku zadeklarowałem trenerowi Rafałowi Ulatowskiemu, że będę chciał zostać. Wtedy jeszcze była z nami większość dotychczasowej kadry. Potem wszystko się zmieniało. Doświadczeni piłkarze odeszli, przychodzili młodsi, mniej ograni. Taką koncepcję obrano, dano sobie trochę czasu na wyniki, ale moje ambicje są większe, dlatego uznałem, że trzeba się rozstać. 

 - Czyli trochę zniechęcił cię kierunek, który wybrali Ulatowski i dyrektor sportowy Jacek Krzynówek?
 - Może nie zniechęcił, ale nie do końca pokrywało się to z moimi ambicjami. Bełchatów niekoniecznie musi od razu wrócić do Ekstraklasy, a ja chcę w niej grać. Rehabilitacja już praktycznie za mną. W ciągu 2-3 tygodni powinienem być gotowy do normalnych treningów z drużyną. Najpierw jednak muszą ją znaleźć.

 - Ze starą gwardią prędzej byś został w klubie?
 - Tak. Gdyby zostali Kamil Wacławczyk, Alexis Norambuena i kilku innych, to moja chęć odbudowania się w Bełchatowie byłaby większa. Z piłkarzy, którzy ostatnio odgrywali ważniejszą rolę, są już tylko Patryk Rachwał, Damian Szymański i Łukasz Wroński. Reszta to w zasadzie nowi zawodnicy. 

 - A może właśnie dlatego tym bardziej powinieneś zostać? Miałbyś praktycznie pewne miejsce w składzie i mógłbyś spokojnie dochodzić do formy w rundzie jesiennej.
 - Była taka koncepcja, na to się na początku nastawiałem. Jeśli jednak problem zdrowotne nie powrócą, w Ekstraklasie też sobie poradzę i będę się krok po kroku odbudowywał. Po prawie roku przerwy nie zacznę od razu błyszczeć, ale jestem dobrej myśli. Mam olbrzymi głód piłki. Jeżeli ktoś da mi szansę, wkrótce będę spisywał się tak jak przed kontuzją.

 - Bełchatów do tej decyzji podszedł ze zrozumieniem, ale może dało się wyczuć rozczarowanie twoją postawą?
 - Nie. Podaliśmy sobie ręce, nikt nie zgłaszał pretensji. Nowy prezes i pan Krzynówek zachowali się w porządku. Sporo Bełchatowowi zawdzięczam, tam pokazałem się w Ekstraklasie, sfinansowano moją operację, ale po 3,5 roku przyszedł czas na zmiany. Coś się kończy, coś się zaczyna.

 - Teoretycznie mógłbyś też odejść będąc sprzedanym do innego klubu.
 - To nie było realne. Raczej nikt nie zapłaciłby za mnie, skoro tak długo się leczyłem. Będąc wolnym zawodnikiem argumentów mam więcej i powinno być łatwiej.

 - Skoro odszedłeś, to znaczy chyba, że pewne tematy masz już nagrane.
 - Dostawałem sporo sygnałów, ale na bieżąco zajmuje się tym mój agent i będzie informował o konkretach. 

 - Pytam, bo wydawało się, że rozstajesz się z Bełchatowem, żeby od razu pojechać do nowego klubu i podpisać kontrakt. Mija tydzień, a tu dalej nic.
 - Wiadomo, że nie zawsze jest to takie proste. Spokojnie czekam na rozwój wydarzeń. Teraz zajmuję się końcówką mojego treningu indywidualnego, przygotowuję się już pod względem czysto motorycznym.

 - Wyjazd z Polski wchodzi w grę?
 - W tym momencie nie. Interesuje mnie tylko pozostanie w Ekstraklasie. Najpierw chcę się w niej ponownie pokazać.

 - Wyczuwam, że dla ciebie liczy się teraz sam fakt grania w Ekstraklasie, a już mniejsza z tym, w jakim klubie.
 - Mam swoje ambicje, jednak wiele miesięcy leczenia dodało mi trochę pokory. Każdą ofertę rozpatrzę z szacunkiem.

 
 
 - Skoro przez tyle miesięcy mogłeś rozmyślać, zapewne wyciągnąłeś sporo wniosków. Jakich?

 - Wiele meczów obejrzałem w telewizji. Utwierdziłem się w przekonaniu, że mamy z bratem mnóstwo wspólnych cech, że podobnie się poruszamy. Miałem czas, żeby przeanalizować swoją grę. Liczę, że wrócę w jeszcze lepszym stylu i część błędów wyeliminuję.

 - Jakich?
 - Muszę się jeszcze bardziej przykładać do gry defensywnej, choć i tak zrobiłem postępy pod wodzą Kamila Kieresia. Zwracał mi na ten element sporo uwagi. Dużo do życzenia pozostawiało wykończenie akcji, chcę być bardziej skuteczny i zachowywać więcej spokoju. Tak naprawdę w każdym elemencie mógłbym coś poprawić. Na naukę nigdy nie jest za późno.

 - Wielu uważa, że problemy Bełchatowa w tamtym sezonie rozpoczęły się po twoim wypadnięciu w 3. kolejce.
 - Na pewno nie tylko o to chodziło. Kontuzji szybko doznał również Alexis Norambuena, który dobrze spisywał się na lewej obronie i fajnie mu się grało z Michałem. Ja zgrałem się z Adrianem Bastą, więc gdy ja i Alexis wypadliśmy, na skrzydłach musiały zajść znaczące zmiany. Niepowodzenia to zawsze złożone sprawy. Bardzo chciałem pomóc, ale nic nie mogłem zrobić. Było, minęło. Wolę już tego nie rozpamiętywać. 

 - Plujesz sobie w brodę, że jesienią czekałeś z operacją?
 - Teraz tak, człowiek mądry po fakcie. Chciałem leczyć kolano zachowawczo, dostawałem zastrzyki, niestety nie pomagało. Pod nóż doszedłem dopiero na przełomie października i listopada. Straciłem dwa miesiące... Niektórych ćwiczeń przy tym zachowawczym leczeniu w ogóle nie powinienem wykonywać. To był błąd. Cenna lekcja. 

 - Jak pierwsze tygodnie bez brata?
 - Zahartowałem się wcześniej. Rehabilitację przechodziłem głównie w Warszawie, przez kilka miesięcy mieszkałem sam. Pomału się na to przygotowywaliśmy, Michał był zdecydowany na opuszczenie Bełchatowa. To był najwyższy czas, żeby się rozdzielić. Radzę sobie, mamy Skype'a, często rozmawiamy, wymieniamy uwagi. Może już wkrótce zmierzymy się w Ekstraklasie.

 - Graliście przeciwko sobie w poważniejszym meczu?

 - Chyba nie. Ale najpierw muszę znaleźć klub w Ekstraklasie. 



2x45 na
    2x45 na  

 

 

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się