Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Po ośmiu nieudanych delegacjach wreszcie święto. Kolejny raz sędzia dał plamę. Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 0:1
Sobotni mecz w Krakowie z wielu powodów mógł być uznawany za hit 32. kolejki Ekstraklasy. Z jednej strony Wisła, chcąca osiągnąć najwięcej jak się da, z drugiej Lechia – w dalszym ciągu walcząca o mistrzostwo Polski – drużyna własnego boiska, która przyjechała do stolicy Małopolski. Nieoczekiwanie dodatkowym bohaterem spotkania stały się niekorzystne warunki atmosferyczne i zagubiony arbiter.
- Jako zawodnik gdańskiego klubu nie wygrałem jeszcze na wyjeździe. Czas to zmienić. W każdym meczu wyjazdowym staraliśmy się zdobyć maksimum, ale do tej pory nam to nie wychodziło – mówił Dusan Kuciak na łamach „Dziennika Bałtyckiego” przed meczem w stolicy Małopolski. I właśnie jeśli piłkarze Piotra Nowaka rzeczywiście zamierzali włączyć się do walki o tytuł mistrza Polski, musieli w Krakowie pokazać inne oblicze. Najlepiej te oglądane na stadionie w Gdańsku.
Pierwsza część meczu w pewnym sensie potwierdziła słowa golkipera gdańszczan. Biało-zieloni od pierwszego gwizdka sędziego skupili się w centralnej strefie boiska, gdzie Sławczew z Borysiukiem zdominowali Mączyńskiego, Lloncha i Brleka. Przez to silnik Wisły stracił swoje najważniejsze tryby, a zamknięcie wolnych stref na obu skrzydłach spowodowało zniwelowanie do zera ofensywnych zapędów krakowian. Jednak przewaga Lechii została koncertowo zmarnowana przez zawodników Piotra Nowaka, bo indolencja ofensywna gospodarzy powinna zostać wykorzystana. Natomiast goście głównie uderzali z dystansu, czym tylko rozgrzewali Łukasza Załuskę.
Druga połowa rozpoczęła się od kilku trzęsień ziemi. Najpierw Piotr Nowak zasłabł w trakcie trwania meczu, a jakby tego było mało, po kilku minutach wydarzenia boiskowe wstrząsnęły ławką rezerwowych „Białej Gwiazdy”. Tomasz Cywka w ciągu 180 sekund otrzymał dwie żółte kartki i musiał przymusowo zejść pod prysznic. Zamieszanie na boisku wprowadziło chaos zarówno na ławce rezerwowych gospodarzy, jak i wśród piłkarzy. Goście z Gdańska bezwzględnie (w końcu!) wykorzystali ten moment.
W historii futbolu często oglądaliśmy takie sytuacje, kiedy drużyna grająca słabo w pełnym składzie, odżywa podczas przymusowej gry w osłabieniu. Podobnie było również w przypadku Wisły, która potrzebowała aż 20 minut, aby dostosować taktykę do wydarzeń boiskowych i postarać się zdobyć wyrównującą bramkę.
Rekord sezonu pobity, 1. strzał WIS w 69' #WISLGD
— EkstraStats (@EkstraStats) 6 maja 2017
Główną przyczyną zmiany boiskowego scenariusza było przede wszystkim cofnięcie się piłkarzy Lechii w celu obrony upragnionego wyniku. Wyrachowanie gdańszczan nie może dziwić, biało-zieloni nie wygrali na wyjeździe od ośmiu spotkań z rzędu, a tylko trzy punkty pozwoliłyby jej na zajęcie drugiej pozycji w tabeli. Dlatego Wisła przycisnęła w ostatnich 20 minutach spotkania, rzuciła wszystkie siły w kierunku bramki Dusana Kuciaka i niewiele brakowało, aby piłka znalazła swoje miejsce w siatce. Groźnie było chociażby po strzale Gonzaleza, a słabo spisujący się tego wieczoru Paweł Gil nie podyktował ewidentnego faulu na obrońcy „Białej Gwiazdy”.
Kontrowersyjne decyzje sędziego, który nie panował nad to działo się na murawie i poza nią, skutkowały olbrzymią nerwowością, a napięcia nie wytrzymał chociażby Kiko Ramirez, który kończył mecz na trybunach stadionu przy ul. Reymonta. Ostatecznie Lechia Gdańsk wywozi z Krakowa cenne trzy punkty, przynajmniej do niedzieli plasuje się na pozycji wicelidera Ekstraklasy, ale nadal nie wiadomo, czy to zwycięstwo było na wagę mistrzostwa Polski, gry w europejskich pucharach czy czwartej lokaty. Dla Wisły Kraków porażka – pierwsza u siebie od 26 sierpnia – praktycznie zakończyła dla niej sezon.
Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
0:1 - Haraslin 58’, asysta Peszko
Jak padły bramki:
0:1 – Sławomir Peszko dośrodkował piłkę w kierunku Haraslina, ten nie tylko do niej doszedł, ale oddał mocny strzał na bramkę Załuski, a piłka odbita od jego nóg wpadła do bramki.
Wisła: Załuska (2,5) – Cywka (1,5), Głowacki (2), Gonzalez (2,5), Sadlok (2) – Mączyński (2), Llonch (2) – Boguski (1,5) (53’ Bartkowski – 2), Brlek (2,5), Małecki (2) (69’ Bartosz – 2,5) – Brożek (2) (66’ Zachara – 3).
Lechia: Kuciak (2,5) – Janicki (2,5), Maloca (3), Wawrzyniak (3,5) – Haraslin (3,5) (76’ Stolarski – bez oceny), Sławczew (3) (62’ Kuświk – 2,5) , Borysiuk (3), Peszko (3,5) – F. Paixao (2,5), M. Paixao (2) (69’ Nunes – 2,5), Wolski (3).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
NOTA od www.2x45.info: 2
Żółte kartki: Cywka, Sadlok, Głowacki, Bartosz – Sławczew, Janicki, Maloca
Czerwona kartka: Cywka (50' Wisła Kraków, druga żółta)
Widzów: 16 021
Piłkarz meczu: Lukas Haraslin (Lechia)