Autor zdjęcia: Patryk Zajega Images
Kielczanie nie wyłączyli z gry Vadisa i mógł skończyć z kilkoma asystami. Stołeczni na pole position. Korona - Legia 0:1
Tak jak wielu się spodziewało, Korona Kielce postawiła Legii Warszawa trudne warunki i podopieczni Jacka Magiery do samego końca spotkania musieli drżeć o wynik. Ostatecznie jednak po kolejnym świetnym meczu Vadisa Odjidjy-Ofoe i golu Dominika Nagy'a wywożą ze stolicy Świętokrzyskiego trzy punkty i to warszawianie przed ostatnią kolejką Ekstraklasy mają wszystko w swoich nogach. Już zapewnili sobie grę w europejskich pucharach, ale celem jest oczywiście mistrzostwo Polski.
Korona Kielce nie wyciągnęła wniosków sprzed tygodnia, gdy Jacek Góralski totalnie wyłączył z gry Vadisa Odjidję-Ofoe i Belg przeciwko drużynie Macieja Bartoszka znów hasał. Zaliczył ostatecznie tylko jedną asystę, gdy wyśmienitym podaniem obsłużył Dominika Nagy'a, a mógł dołożyć jeszcze co najmniej cztery. Pojedynek ze świetnie dysponowanym Milanem Borjanem przegrał jednak najpierw Nagy, potem Guilherme trafił w słupek, a Miroslav Radović już przy wyniku 1:0 nieznacznie chybił. W 73. minucie z kolei znów futbolówka zakończyła swój lot na obramowaniu bramki, gdy po raz kolejny uderzał węgierski skrzydłowy.
Nie oznacza to jednak, że podopieczni Macieja Bartoszka wyłącznie się bronili. Powinni nawet wyjść na prowadzenie, gdy w 13. minucie do siatki trafił Bartosz Kwiecień, ale sędzia Jarosław Przybył dopatrzył się faulu na Łukaszu Broziu. Naszym zdaniem absolutnie nie było tutaj przewinienia - Broź po prostu przegrał walkę o piłkę i trafienie było jak najbardziej prawidłowe. Arbiter z Kluczborka nie popisał się również w przypadku brutalnego ataku Bartosza Rymaniaka na nogę Michała Kopczyńskiego - impet był tak potężny, że gdyby Kopczyński nie cofnął kończyny, to coś by na pewno mu pękło. Czerwona kartka z automatu i należało odwieźć Rymaniaka do Tworek.
Korona tak bardzo była nastawiona na atak w pierwszych dwóch kwadransach, że czasem nie było komu wracać. W 22. minucie z błyskawiczną kontrą dwóch na jednego wyszła Legia Warszawa, w końcu Radović dograł piłkę do Thibaulta Moulina, który miał w zasadzie pustą bramkę, ale jakimś cudem Borjan zdołał zainterweniować.
Legia do samego końca nie mogła być pewna zwycięstwa, pomimo tylu stworzonych okazji. Niewiele brakowało, żeby niewykorzystane sytuacje się zemściły, ale Arkadiusz Malarz nie chciał być gorszy od swojego vis a vis - najpierw mało aktywny dotychczas Jacek Kiełb uderzył z woleja, ale warszawski golkiper zdążył z interwencją, a już w doliczonym czasie gry efektywnie interweniował po wrzutce na przedpolu.
Stołeczni ostatecznie dowieźli prowadzenie do końca i to oni przed ostatnią kolejką są najbliżej zwycięstwa w rozgrywkach, choć wiele się jeszcze może w tej tabeli wydarzyć. Co do jednego nie mamy jednak wątpliwości - Multiliga za tydzień w niedzielę będzie najciekawszą od lat, a może nawet w historii.
Korona Kielce – Legia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 - Nagy 35' asysta Odjidja-Ofoe
Jak padła bramka:
0:1 - Odjidja-Ofoe zagrał fenomenalną prostopadłą piłkę między obrońców do Nagy'a, a Węgier wykończył akcję uderzeniem pod poprzeczkę.
Korona: Borjan (4) - Rymaniak (2), Kwiecień (2,5), Grzelak (2), Kallaste (2,5) (46' Mrozik - 2) - Możdżeń (2,5), Żubrowski (2,5) - Palanca (3), Aankour (2) (73' Kotarzewski - bez oceny), Kiełb (2) - Górski (2,5) (55' Marković - 2,5).
Legia: Malarz (3,5) - Broź (2,5), Dąbrowski (3), Pazdan (3), Hlousek (3,5) - Moulin (3), Kopczyński (2,5) - Guilherme (3) (90+1' Rzeźniczak - bez oceny), Odjidja-Ofoe (5), Nagy (3,5) (80' Chukwu - bez oceny) - Radović (2) (75' Hamalainen - bez oceny).
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
NOTA od www.2x45.info: 2,5
Żółte kartki: Grzelak, Kwiecień, Rymaniak, Mrozik, Kiełb, Borjan - Broź, Nagy, Malarz.
Widzów: 15 000
Piłkarz meczu: Vadis Odjidja-Ofoe